Mieszkania z gigantyczną dopłatą
Horror w Krakowie. 179 mieszkańców bloków stawianych przy ulicy Wierzbowej boi się, że będą musieli dopłacić po 3 tysiące złotych do każdego metra kwadratowego swojego mieszkania. Muszą, choć za te lokale zapłacili już w całości. Jak daleko może posunąć się developer?
Taki sam problem i z tym samym deweloperem mieli mieszkańcy wieżowca przy ulicy Kijowskiej. Choć także zapłacili już "Leopardowi" w całości za mieszkania, musieli dorzucić - bagatela - od 2 do 4 tysięcy złotych za każdy metr kwadratowy lokalu.
- W przypadku ulicy Kijowskiej klientów poinformowano, że firma może ogłosić upadłość ze względu na to, że nie ma pieniędzy i ma to być rodzaj pożyczki. W naszym przypadku to nie pożyczka, tylko dopłata - mówi Jolanta Loranty, mieszkanka osiedla przy ulicy Wierzbowej w Krakowie.
Państwo Syryjczykowie kupili 84-metrowe mieszkanie.
- Musieliśmy dopłacić około 190 tysięcy złotych. Za to, żeby móc mieszkać - mówi Barbara Syryjczyk
- Jeśli deweloper ogłosi upadłość, to właściciele mieszkania są ostatni w kolejce do jego odzyskania. To jest szantaż. Co mieli zrobić, wiadomo, że wszyscy wpłacili - nie kryje oburzenia Michał Majerczyk, który wynajmuje mieszkanie przy ul. Kijowskiej w Krakowie.
Deweloper odmówił nam wywiadu. Nie wyjaśnił, dlaczego żąda się od lokatorów dodatkowych wpłat, skoro "Leopard" kupił duże działki budowlane pod kolejne inwestycje.
Mieszkańcy nawet nie wiedzą czy to, co mają dopłacić to pożyczka czy dopłata. I dlaczego za około 50 metrowe mieszkania mają dopłacać po 150 tys. złotych. Nie wiedzą też, komu mają dopłacić i czy - jeśli dopłacą - dostaną akt notarialny własności mieszkania. Nie dostali żadnych gwarancji na piśmie. *
* skrót materiału
Reporter: Adam Bogoryja-Zakrzewski
abogoryja@polsat.com.pl (Telewizja Polsat)
(Telewizja Polsat)