Niemcy oddali polskie dziecko
Joanna Russ odzyskała córkę, którą porwał i wywiózł do Niemiec jej mąż. W lipcu 2008 roku tamtejszy sąd zdecydował, że 6-letnia Julia wróci do Polski. Święta matka i córka spędziły razem. Niestety, w domu zabrakło Christiana. Syn pani Joanny nadal pozostaje pod opieką ojca. Kobieta zapowiada walkę o jego odzyskanie.
Kiedy w czerwcu byliśmy u pani Joanny Russ z naszą kamerą, kobieta była zrozpaczona. Miesiąc wcześniej, jej mąż porwał ich 6-letnią córkę Julię i wywiózł do Niemiec.
- Rozprawa trwała ponad 9 godzin. Do ostatniej chwili nie było wiadomo, czy odzyskamy Julię. Uwierzyłam dopiero, kiedy Julia rzuciła mi się na szyję i powiedziała: "Mamo, nareszcie" - opowiada pani Joanna.
Przypomnijmy: kłopoty pani Joanny zaczęły się, kiedy z dziećmi - Julią i Christianem, wyprowadziła się od męża, Niemca. Torsten R. przy pomocy Jugendamtu rozpoczął starania o odebranie jej dzieci. Kiedy niemiecki sąd zdecydował, że Christian ma zamieszkać z ojcem, pani Joanna wyjechała z córką do Polski.
- Moja adwokat radziła mi wyjechać, by uchronić córkę - opowiada pani Joanna.
Syn regularnie odwiedzał mamę w Szczecinie. Pani Joanna nie podejrzewała, że jej mąż użyje Christiana jako narzędzia do porwania Julii. A tak właśnie się stało podczas jednego z widzeń. - Przyszedł mój syn i powiedział, że muszę koniecznie na komputerze obejrzeć piosenkę. Zanim się zorientowałam, dzieci zostały porwane - wspomina pani Joanna.
Od tego czasu matka straciła kontakt z dziećmi. W czerwcu pojechaliśmy z nią do niemieckiego przedszkola, do którego chodziła Julia. Po miesięcznym pobycie u ojca dziewczynka zareagowała na matkę histerią.
- Nie mogliśmy uwierzyć w to, co zobaczyliśmy. Ona się rozpłakała na widok swojej ukochanej mamy. Zrozumieliśmy, że Julia została zmanipulowana - mówi Hanna Kędzia, babcia Julii i Christiana.
- Potem powiedziała mi, jak to było. Kiedy mnie zobaczyła miała głośno i histerycznie płakać - dodaje pani Joanna.
Dla pani Joanny i jej córki te święta były wyjątkowe, bo spędziły je razem w Polsce. Przy tradycyjnym wigilijnym stole zabrakło niestety Christiana.
- Bardzo cieszę się, że Julia jest ze mną, ale mam świadomość, że ta bitwa jeszcze nie jest wygrana. Dopiero będę spokojna, kiedy będę miała oboje dzieci przy sobie i wyrok prawomocny w kieszeni - mówi pani Joanna.*
* skrót materiału
Reporter: Paulina Bąk
pbak@polsat.com.pl
(Telewizja Polsat)