Nożownik-recydywista na wolności
Zabił, odsiedział wyrok i znowu zaatakował. Tym razem do więzienia jednak nie trafił. 35 -letni Andrzej P. rzucił się z nożem na taksówkarza. Kierowca cudem uszedł z życiem. Napastnik trafił do aresztu. Choć wcześniej za brutalne zabójstwo przesiedział w więzieniu 15 lat, po 48 godzinach wyszedł na wolność. W każdej chwili może zaatakować jeszcze raz.
Pani Bożena Walczuk z Darłowa kilka razy dziennie telefonuje do męża. Boi się o jego życie. Nie bez powodu. Dwa tygodnie temu do taksówki Andrzeja Walczuka wsiadł 35-letni Andrzej P. Usiadł z przodu obok kierowcy, kazał zawieść się 15 kilometrów za miasto. Potem nagle zmienił zdanie i zażądał kursu do oddalonego o 50 kilometrów Słupska.
- Zaczął szukać pieniędzy i nagle machnął we mnie nożem. Powiedział: "Ja ci k... dam pieniądze" - opowiada Andrzej Walczuk.
Doszło do szamotaniny, w której nożownik został ranny w rękę. Bandyta miał ograniczone ruchy przez zapięty pas bezpieczeństwa.
- Uderzył mnie w ramię. Jechałem wolno, otworzyłem drzwi i uciekłem. Zadzwoniłem na policję - wspomina Andrzej Walczuk.
Natychmiast rozpoczęły się poszukiwania. W akcji uczestniczyli policjanci i strażnicy graniczni z psami. Trzy godziny od zgłoszenia napadu, policjanci z drogówki zatrzymali w Darłowie podejrzanego Andrzeja P.
- Andrzej P. przyznał się, że był pasażerem, ale nie pamięta okoliczności przejazdu. Miał promil alkoholu we krwi - informuje Anna Lewicka z Komendy Powiatowej Policji w Sławnie.
- Mąż powiedział, że jak tylko opisał sprawcę, to policjanci już wiedzieli, kto to jest. On siedział wcześniej za zabójstwo. Powiedzieli, że mąż miał szczęście, że przeżył - mówi Bożena Walczuk.
Okazało się, ze 35-letni Andrzej P. w więzieniu przesiedział już 15 lat. Między innymi za brutalne zabójstwo i rozboje. Boją się go nawet najbliżsi, którzy razem z nim mieszkają.
Po zatrzymaniu za napad na taksówkarza, Andrzej P. przez 48 godzin przebywał w areszcie. Następnie wypuszczono go na wolność, postawiono mu jedynie zarzut naruszenia nietykalności cielesnej.
- My nie wiemy, czy ten człowiek jest recydywistą. Wysłaliśmy zapytanie do rejestru skazanych. Tak działają przepisy prawa - tłumaczy Ryszard Gąsiorowski z Prokuratury Okręgowej w Koszalinie.
- Można wysłać pilnie zapytanie o karalność. Wtedy odpowiedź przychodzi błyskawicznie. Prokuratura bagatelizuje problem, nie zdaje sobie sprawy, że on może zrobić komuś krzywdę - twierdzi prof. Andrzej Gaberle z Katedry Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.
Mieszkańcy Darłowa i miejscowi taksówkarze są oburzeni nieporadnością prokuratury. Nie rozumieją, dlaczego tak łagodnie obeszła się z nożownikiem. *
* skrót materiału
Reporter. Artur Borzęcki
aborzecki @polsat.com.pl
(Telewizja Polsat)