Poniżanie uczniów bez kary

Poniżanie uczniów bez kary

Poniżali młodych piłkarzy na obozie - uniknęli konsekwencji. Dwóch radnych oraz pracownik Urzędu Gminy w Gościnie urządziło sobie libację alkoholową i terroryzowało dzieci na obozie sportowym. Chłopcy twierdzą, że wychowawcy ich bili, kopali, wyzywali i im grozili. Dla prokuratury nie było to jednak przestępstwo. Mężczyźni wrócili do pracy.

- Czy dziecko w czarnym worku powinno wrócić, żeby prokuratura wszczęła śledztwo? - pyta Jolanta Falińska, matka chłopca, który pojechał na obóz.

Tak reagują rodzice czternastu chłopców na umorzenie postępowania i przywrócenie trzech opiekunów do pracy. Mężczyźni w czerwcu pojechali z dziećmi na obóz piłkarski do Niemiec. Według opowieści chłopców, urzędnicy wyżywali się na nich psychicznie i fizycznie.

Według zeznań dzieci, trzech opiekunów - inspektor do spraw kultury w Urzędzie Gminy Bogusław K. oraz dwóch radnych Piotr R. i Stefan O. notorycznie urządzali libacje alkoholowe.

W drodze powrotnej autokar, którym wracała młodzież, zatrzymała policja. Funkcjonariuszy zawiadomili rodzice zastraszonych dzieci.

- Zbadaliśmy ich na komisariacie. Opiekunowie mieli po 2 promile alkoholu - informuje Łukasz Chruściel z Komendy Powiatowej Policji w Kołobrzegu.

Urzędnik gminy oraz dwaj radni gminni, którzy pracowali w miejscowych szkołach: jeden jako opiekun sali gimnastycznej, a drugi jako woźny-konserwator zostali w lipcu dyscyplinarnie zwolnieni. Stefan O. złożył dodatkowo mandat radnego. Po paru tygodniach zwolnieni mężczyźni odwołali się do sądu pracy. Ich pracodawcy przywrócili ich na stanowiska.

- Dla mnie to jest niezrozumiałe. Byli pijani, mieli nasze dzieci pod opieką - mówi Jolanta Falińska, której syn był na wycieczce w Niemczech.

Wójt i dyrektorzy szkół uważają, że ich pracownicy podczas wyjazdu nie byli w pracy. Według pracodawców mężczyźni na wyciecze byli społecznie, więc nie mogą odpowiadać dyscyplinarnie.

Dyrektorzy szkół twierdzą, że mężczyźni mogli wrócić do pracy, ponieważ nie pracują z dziećmi. Wystarczy jednak wejść do tych placówek, aby przekonać się, że pseudoopiekunowie mają ciągły kontakt z uczniami.

Zaledwie trzy dni po przywróceniu opiekunów do pracy okazało się, że Prokuratura Rejonowa w Kołobrzegu nie dopatrzyła się znamion przestępstwa w ich zachowaniu i umorzyła postępowanie. Według prokuratury kopanie, wyzywanie, grożenie, bicie, zamykanie całej grupy w ciasnym, małym pokoju pod względem wychowawczym było niewłaściwe, ale miało jedynie? zdyscyplinować chłopców.

- To nie przestępstwo tylko nieprawidłowe reakcje wychowawcze. Prokurator doszedł do wniosku, że osoba która wypowiedziała wulgarne słowa, która naruszyła nietykalność cielesną, nie zrobiła tego żeby upodlić i znieważyć, tylko zmotywować chłopców na boisku - informuje Ryszard Gąsiorowski z Prokuratury Okręgowej w Koszalinie.


Na filmie, który nagrali rodzice podczas czerwcowego zatrzymania, radny Piotr R. chwali się znajomościami z kołobrzeskim sądzie. Ustaliliśmy, że osobą o której wspomina mężczyzna jest jego żona, pracująca jako sekretarz w wydziale karnym.

- Żona pana Piotra ma bardzo dobre układy z prokuratorami. Znają się i podejrzewamy, że to zadecydowało - twierdzi Wioletta Niewińska, której syn był na wycieczce w Niemczech. *

* skrót materiału

Reporter: Artur Borzęcki

aborzecki@polsat.com.pl

(Telewizja Polsat)