Sąsiadka wykorzystała głuchoniemą?
Sąsiadka głuchoniemej kobiety kazała jej chodzić ze sobą do banków i tam zaciągać kredyty. W sumie pani Anna pożyczyła ponad 40 tys. zł i podżyrowała sąsiadce kredyt na ponad 30 tys. zł. Dlaczego zadłużonej głuchoniemej kobiecie kolejne banki pożyczały pieniądze?
Anna Dżygało ma 53 lata. Od urodzenia jest głuchoniema. Mieszka sama, ale opiekuje się nią siostra. Kilka lat temu poważnie zachorowała matka obu kobiet, dlatego pani Lucyna rzadziej odwiedzała niepełnosprawną siostrę.
- Spotkałam znajomą, która widziała, jak w jednym z punktów kredytowych moja siostra zaciągała kredyt w obecności swojej rzekomej opiekunki - opowiada Lucyna Martyniuk, siostra głuchoniemej Anny DżygałoRzekomą opiekunką głuchoniemej pani Anny okazała się jej sąsiadka Anna H. To ona pośredniczyła w załatwianiu kredytów. Scenariusz zawsze wyglądał podobnie.- Przychodziła do niej do domu, mówiła, że jest chora, że ma chore dzieci i ma problemy finansowe - mówi Małgorzata Szczepańska, kuzynka głuchoniemej Anny Dżygało.
- Pani H. wydawała takie polecenie: "Jak wejdziesz ze mną do banku i ktoś da ci umowę, to ty ją potrzymasz, a jak dam ci znak, to powiedz, że rozumiesz i połóż tę umowę" - opowiada pani Lucyna, siostra głuchoniemej Anny Dżygało.
Pani Lucyna złożyła doniesienie do prokuratury. Miała nadzieję, że sprawę uda się wyjaśnić. Śledztwo jednak umorzono.
- Nie wykazano, by w działaniu Anny H. był zamiar niekorzystnego rozporządzania mieniem - informuje Artur Kubik z Prokuratury Rejonowej w Hrubieszowie.
Prokurator skierowała panią Annę do biegłego psychologa. Oto jej fragment:
"Opiniowana nie jest w stanie zrozumieć czytanego tekstu, szczególnie gdy jego treść jest złożona, na przykład umowa kredytowa. Obniżony krytycyzm, łatwowierność, zależność od innych ludzi czynią ją podatną na manipulacje i presję z ich strony"
Pojechaliśmy do Anny H. Kobieta twierdzi, że jest niewinna, ale nie chciała rozmawiać z nami przed kamerą.
W całej sprawie zastanawiające jest zachowanie pracowników banków. Lekką ręką udzielali kredytów, przypomnijmy na ponad 40 tys. zł, głuchoniemej kobiecie, mimo że przy zawieraniu umów nie było tłumacza języka migowego. Nikt nie sprawdził też, czy kobieta, która podawała się za jej opiekunkę faktycznie nią była.
Bliscy głuchoniemej Anny Dżygało nie poddają się. Zamierzają odwołać się od decyzji prokuratury. Liczą na to, że niepełnosprawna kobieta nie będzie musiała latami płacić za swoją łatwowierność i zaufanie do ludzi. *
* skrót materiału
Reporter: Paulina Bąk
pbak@polsat.com.pl (Telewizja Polsat)
(Telewizja Polsat)