Skrzywdzili niepełnosprawnego
Niepełnosprawny Grzegorz Legudziński z Buska-Zdroju trafił na stałe do Ośrodka Pomocy Społecznej w Gnojnie. Wcześniej mężczyźnie odebrano mieszkanie, w którym do tej pory żył i przydzielono nowe, zupełnie nieprzystosowane do jego potrzeb. Choć niepełnosprawny w nim nie mieszka, musi za nie płacić czynsz.
Mieszkańcy Buska-Zdroju niestrudzenie walczą o swojego sąsiada 44-letniego niepełnosprawnego Grzegorza Legudzińskiego. Jego opiekun prawna spowodowała, że zostało mu odebrane mieszkanie komunalne przy ul. Mickiewicza i zamienione na inne, na osiedlu "Na Górce". Sprawdziliśmy, jaki lokal burmistrz zaakceptował dla niepełnosprawnego mężczyzny.
Osiedle "Na Górce" usytuowane jest na peryferiach miasta. Łatwo więc przewidzieć, że pan Grzegorz, który w znacznym stopniu jest upośledzony ruchowo, będzie miał problemy z robieniem zakupów oraz dotarciem do jakiegokolwiek miejsca poza osiedlem.
- To jest ulica oddzielona od miasta, od rynku, od kościoła, od sklepu. To nie jest osiedle dla osób niepełnosprawnych - twierdzi sąsiadka Grzegorza Legudzińskiego.
Za mieszkanie "Na Górce" panu Grzegorzowi naliczany jest od kilku miesięcy czynsz. Jego długi rosną, mieszkanie stoi puste, a mężczyzna nie może z niego korzystać, ponieważ został przez sąd umieszczony w Domu Pomocy Społecznej w Gnojnie na pobyt stały.
- Dlaczego Urząd Miasta nie może wyprostować tej sprawy? Przecież to jest paranoja. Facet jest w Domu Opieki Społecznej, a tu mu się czynsz nalicza -zastanawia się sąsiad Grzegorza Legudzińskiego.
Dwa miesiące temu okazało się, że podczas zamiany mieszkań doszło do złamania prawa. Jeśli urzędy przyznają się do popełnionych błędów, istnieje realna szansa, że pan Grzegorz wróci do swego domu. Sąd ustanowi mu także nowego opiekuna prawnego.
- Zgodnie z kodeksem rodzinnym i opiekuńczym, opiekun powinien uzyskać zezwolenie sądu opiekuńczego we wszelkich ważniejszych sprawach, które dotyczą osoby lub majątku tej osoby, nad którą sprawuje opiekę. Jeżeli uznamy, że zamiana mieszkania jest właśnie taką czynnością, to taka zgoda jest konieczna, a opiekunka nie występowała do sądu rodzinnego w Busku o wyrażenie zgody na dokonanie takich czynności - informuje Artur Adamiec z Sądu Okręgowego w Kielcach.
Pan Grzegorz jest już bardzo zmęczony całą sytuacją i niepewnością swojego dalszego losu. Przyznaje, że najbardziej obawia się, czy po powrocie do domu sąsiedzi rzeczywiście okażą mu pomoc, którą cały czas deklarują. *
* skrót materiału
Reporter: Monika Adamczyk monikaadamczyk@polsat.com.pl
(Telewizja Polsat)