Trzy samobójstwa oprawców Olewnika

Trzy samobójstwa oprawców Olewnika

Jego śmierć wywołała burzę. Samobójstwo Roberta Pazika, skazanego w głośnej sprawie Krzysztofa Olewnika, spowodowało m. in. dymisję samego ministra sprawiedliwości, Zbigniewa Ćwiąkalskiego. Pazik powiesił się w poniedziałek w celi więzienia w Płocku. To już trzecia samobójcza śmierć skazanego w sprawie Olewnika i druga w tym samym zakładzie karnym.

38-letni Robert Pazik powiesił się w poniedziałek nad ranem w więzieniu w Płocku. Skazany na dożywocie, był zaliczany do tak zwanej enki, czyli grupy szczególnie niebezpiecznych przestępców.

- Robert Pazik został przetransportowany do zakładu karnego w Płocku 9 stycznia na polecenie Sądu Rejonowego w Sierpcu. Miał być przesłuchany w charakterze podejrzanego w związku z dodatkowymi zarzutami dokonania rozboju - informuje Luiza Sałapa z Centralnego Zarządu Służby Więziennej.

To już trzecia samobójcza śmierć związana ze sprawą Krzysztofa Olewnika i druga w tym samym zakładzie karnym. W kwietniu 2008 roku samobójstwo popełnił w Płocku 51-letni Sławomir Kościuk, prawa ręka domniemanego szefa grupy przestępczej - Wojciecha F. On sam, rok wcześniej - w czerwcu, w areszcie śledczym w Olsztynie odebrał sobie życie. Rodzina Olewników nie wierzy, że te trzy samobójstwa są przypadkowe.

- Podtrzymujemy teorię, że to nie jest przypadek. Uważamy, że te trzy samobójstwa są ze sobą powiązane. Chodzi o to, aby ukryć prawdę. Pazik nie powiedział ani słowa, tak naprawdę. Nie wyjaśniał, nie zeznawał, ale na pewno miał wiedzę. Myślę, że ta śmierć służyła temu, by już nic nie powiedział - mówi Danuta Olewnik-Cieplińska.

- To jest niemożliwością, że ludzie bez skrupułów wieszają się - dodaje Włodzimierz Olewnik.

Sprawa Olewnika ma także inny wymiar. W ciągu kilku dni bowiem okaże się, czy ruszy proces przeciwko Włodzimierzowi Olewnikowi. Miesiąc temu usłyszał on zarzut napaści na prokuratura Grzegorza Pluto. Miało do tego dojść podczas zapoznawania się z tajnymi aktami w sprawie uprowadzenia jego syna - Krzysztofa.

- Do zdarzenia doszło 10 września ubiegłego roku w Sopocie w kancelarii tajnej tamtejszego wydziału prokuratury krajowej. Podczas zaznajamianie się z materiałami niejawnymi Włodzimierz O., według relacji prokuratora, złapał go za przedramiona, a następnie uderzył głową w żuchwę - informuje Jan Bednarek z Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy.

- To nieprawda. Był incydent, były moje ruchy niekontrolowane, które wynikały z tego, że mój syn mógł po trzech tygodniach od uprowadzenia być wolny. Jak zobaczyłem te dokumenty, to się przeraziłem. Zareagowałem dość spontanicznie. Dlaczego to się stało, ale absolutnie żadnego uderzenia nie było - twierdzi Włodzimierz Olewnik.

Przypomnijmy, bandyci przetrzymywali jego syna Krzysztofa Olewnika w nieludzkich warunkach w piwnicy domu w Kałuszynie przez dwa lata. Ostatni tydzień spędził przykuty łańcuchem w dole po szambie.

Krzysztofa zamordowano w 2003 roku. Sprawa do tej pory nie została ostatecznie wyjaśniona. Rodzina Olewników walczy, aby zrobiła to komisja śledcza. *

* skrót materiału

Reporter: Monika Adamczyk monikaadamczyk @polsat.com.pl(Telewizja Polsat)