Urzędnicy bez serca
Opolski starosta, mimo że powinien, nie podpisał umowy z rodzinnym domem dziecka. Stwierdził, że nie musi, bo żadne z mieszkających tam dzieci nie pochodzi z jego powiatu. Po kilkunastu latach spędzonych w placówce nad Marzeną, Lucyną, Agnieszką i Kubą zawisła groźba pójścia do domu dziecka.
- Obawiam się, czy dalej tutaj będziemy mieszkać, czy się uda żebyśmy tutaj byli - mówi Marzena Łyszkowska, która od 14 lat mieszka w Rodzinnym Domu Dziecka w Ozimku.
Kiedy czternaście lat temu państwo Łyszkowscy zakładali pierwszy na Opolszczyźnie rodzinny dom dziecka, byli pełni entuzjazmu. Dali miłość dziewięciorgu maluchom. By te nie czuły się odrzucone, zmienili im nawet nazwisko na swoje własne. W wychowaniu dzieci, jak twierdzą, pojawiła się jedna tylko przeszkoda. Opolscy urzędnicy.
Jeszcze trzy miesiące temu u państwa Łyszkowskich mieszkało pięcioro dzieci - Marzena, Lucyna i Agnieszka, pochodzące z powiatu prudnickiego, Kuba - z Opola i Bronia - z powiatu opolskiego. Za każde dziecko płacił powiat, z którego ono pochodzi. Kiedy we wrześniu tego roku najstarsza 18-letnia Bronia usamodzielniła się i opuściła rodzinny dom dziecka, pojawił się problem.
- Powiat opolski powiedział: "Dosyć. Dalej umowy nie przedłużymy", bo ostatnie dziecko pochodzące z powiatu opolskiego opuściło naszą placówkę - mówi Wojciech Łyszkowski.
- Nie jest to żadne tłumaczenie, że nie ma się tam własnych dzieci. Nie ma podziału dzieci na nasze, wasze, moje, twoje. Ważne jest dziecko i jego dobro - tłumaczy Jan Mokrzycki, dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Prudniku.
Zasady funkcjonowania rodzinnych domów dziecka reguluje ustawa o pomocy społecznej. Widnieje w niej zapis, że powiat, na terenie którego znajduje się placówka powinien ją prowadzić bez względu na to, z jakich powiatów pochodzą dzieci. Rodzinny Dom Dziecka w Ozimku znajduje się na terenie powiatu opolskiego. Zdaniem urzędników z sąsiednich powiatów starosta powinien więc bezdyskusyjnie podpisać kolejną umowę z Łyszkowskimi.
- Namawiamy starostwo, by ta umowa została podpisana. Sądzę, że to się uda - mówił nam Zdzisław Markiewicz, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Opolu.
Niestety, entuzjazm pana dyrektora nie trwał długo. W trakcie naszej rozmowy z dyrektorem, w budynku Urzędu Wojewódzkiego w Opolu odbywało się spotkanie starosty, przedstawiciela miasta Opola i Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Prudniku. Zapadła na nim ostateczna decyzja. Starostwo nie podpisze z Łyszkowskimi umowy!
Wobec uporu starostwa, po rozum do głowy poszły powiaty, z których pochodzą dzieci mieszkające w Rodzinnym Domu Dziecka w Ozimku. Prudnik i Opole dogadały się między sobą i obiecały Łyszkowskim, że w drodze wyjątku podpiszą z nimi indywidualne umowy. A co za tym idzie, dadzą pieniądze na dzieci.
- Doszedłem już do wniosku, że dla pani Ciupek najlepiej byłoby, gdyby zmienić zupełnie organizacje opieki zastępczej i w powiecie opolskim utworzyć, jeden powiatowy dom koncentracyjny dla dzieci - twierdzi Wojciech Łyszkowski.
Próbowaliśmy porozmawiać z dyrektorką Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Opolu. Niestety, mimo kilku prób, nie zechciała przedstawić nam swojego stanowiska.
- Proszę mnie nie ciągnąć za język. Proszę pójść do starostwa i pani się wszystkiego dowie - powiedziała Elżbieta Ciupek, Dyrektorka Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Opolu.
Łyszkowscy z decyzją starosty opolskiego stanowczo się nie zgadzają. Nie wierzą, że świetnie funkcjonująca od 14 lat placówka może przestać istnieć tylko dlatego, bo wychowujące się w niej dzieci nie pochodzą z tego powiatu. *
* skrót materiału
Reporter: Irmina Brachacz
ibrachacz@polsat.com.pl (Telewizja Polsat)
(Telewizja Polsat)