Jak interweniuje policja?
Dwaj policjanci weszli do domu państwa Michałek i zarekwirowali komputer. Lidia Michałek twierdzi, że została dwukrotnie uderzona. Całe zdarzenie nagrała na dyktafon. Później okazało się, że policjanci mieli nakaz przeszukania, ale nie tego mieszkania, dodatkowo zabezpieczyli nie ten komputer!
Takie sytuacje dla przestępców nie są zaskoczeniem. Jednak dla praworządnych obywateli taka sytuacja jest szokiem. Przekonali się o tym państwo Michałek.
- Nie mogę zrozumieć, jak można tak obyć się z obywatelem. Potraktowano mnie jak bandytę, złodziejkę. Cieszę się tylko, że panowie nie okładali mnie pałką, a drzwi nie obłożyli ładunkami wybuchowymi - mówi Lidia Michałek, w której mieszkaniu interweniowała policja.
Państwo Michałek mieszkają we Wronkach niedaleko Poznania. Akcje policyjne oglądali do tej pory w filmach. Kilka tygodni temu sami tego doświadczyli. O świcie do ich domu zapukało dwóch policjantów z komendy w Szamotułach.
- Nie wiedziałam, o co chodzi. Panowie nie chcieli mi tego wytłumaczyć. Mówili: "Nic nie musi pani rozumieć, my możemy wchodzić do każdego domu na legitymację i możemy robić, co chcemy" - twierdzi Lidia Michałek, w której mieszkaniu interweniowała policja.
Mijały minuty, a pani Lidia nadal nie rozumiała, dlaczego policja chciała zarekwirować jej komputer. Kiedy próbowała wyjść z kuchni, doszło do szarpaniny. Jeden z policjantów, jak twierdzi pani Lidia, dwukrotnie ją uderzył .Wszystko działo się w obecności jej trzyletniej córki Gabrysi.
- Prosząc o przepuszczenie do łazienki policjant powiedział, że nigdzie nie wyjdę. Prosiłam kilka razy, ale policjant się nie zgodził. Odepchnął mnie, zaczęły się krzyki - opowiada Lidia Michałek, w której mieszkaniu interweniowała policja.
Przerażona kobieta nie straciła zimnej krwi. Pani Lidia policyjną interwencję nagrała na dyktafon.
- Ja zaczęłam krzyczeć. Mama na to zareagowała. Pytała policjanta, co robi. Mówiła, że jestem po operacjach, że miałam usuwany nowotwór z piersi, w którą mnie uderzył - wspomina Lidia Michałek, w której mieszkaniu interweniowała policja.
- To, do czego tam doszło, na razie jest przedmiotem śledztwa prokuratury. Wewnętrznie też będziemy to wyjaśniać - zapowiada Andrzej Bartkowiak z Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu.
- Nie było żadnych podstaw do tego, żeby te osoby tak traktować. Tym bardziej, że przepis kodeksu karnego mówi o dokonaniu przeszukania z zachowaniem wszelkiej ostrożności. Nie było powodu, by stosować tak drastyczne środki - twierdzi prof. Andrzej Gaberle z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Fakt pierwszy: policjanci mieli nakaz przeszukania, ale nie w tym mieszkaniu. Fakt drugi: policjanci mieli zabezpieczyć komputer, ale nie ten. Czy więc mogło dojść do pomyłki? Według ich zwierzchnika, policjanci działali zgodnie z przepisami.
- Policjanci przeszukali mieszkanie, w którym przebywał pan Radosław. Gdyby prokurator podał dokładny numer seryjny i markę komputera, to może takiej sytuacji by nie było - mówi Andrzej Bartkowiak z Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu.
Do dziś państwo Michałek nie są świadomi dlaczego policja zjawiła się w ich domu i zabrała komputer. Tej informacji także i nam nie udało się uzyskać od prokuratora. *
* skrót materiału
Reporter: Żanetta Kołodziejczyk
(Telewizja Polsat)