Mieszkanie, którego nie ma

Mieszkanie, którego nie ma

Urzędnicy z Suwałk oszukali niepełnosprawnego. Obiecali mu, że po remoncie wróci do mieszkania komunalnego, które zajmował przez 7 lat. Tak się jednak nie stało. Urzędnicy twierdzą, że pan Szymon nie może się wprowadzić, bo mieszkania nie ma. Mężczyzna mieszka więc w lokalu zastępczym, przerobionym ze strychu.

Szymon Janowicz przez 7 lat zajmował z rodziną prawie 70-metrowe mieszkanie komunalne na suwalskiej starówce. Dokładnie na parterze kamienicy przy ulicy Kościuszki 78. Rok temu władze miasta zdobyły fundusze europejskie na remont domu. A Zarząd Budynków Mieszkalnych przydzielił większości lokatorów lokale zastępcze.  

- Mieszkanie zastępcze jest na drugim piętrze. Jestem inwalidą o znacznym stopniu niepełnosprawności. Wiedział o tym dyrektor, wiedział kierownik jeszcze przed podpisaniem umowy mówili: "Panie Janowicz, rok czasu i wracasz pan na pierwsze piętro". Zgodziłem się - wspomina Szymon Janowicz, który walczy z władzami Suwałk o mieszkanie.

- Pan Janowicz ma taką samą umowę, jak moja. Tyle tylko, że ja wróciłam do starego mieszkania, a on ma problemy - mówi Beata Sałanowska, mieszkanka kamienicy przy ulicy Kościuszki.

Umowa jest jasna. Pan Szymon miał się wyprowadzić tylko na czas remontu. Potem wrócić do kamienicy.

Sąsiedzi mówią, że ani on, ani jego rodzina nigdy nie byli kłopotliwymi lokatorami. To nie wystarczyło jednak, aby mogli wrócić po remoncie na stare śmieci. Dwa tygodnie temu w Zarządzie Budynków Mieszkalnych poinformowano Janowicza, że nie ma szans na powrót, bo jego mieszkanie... nie istnieje.

- Fizycznie mieszkanie zostało zlikwidowane. Pan Janowicz mieszkał na parterze, a dzisiaj tam, gdzie jest kuchnia, jest klatka schodowa. W ogóle nie ma tego mieszkania - twierdzi Marian Luto, dyrektor Zarządu Budynków Mieszkalnych w Suwałkach.

- Jest to bardzo atrakcyjne mieszkanie. W ścisłym centrum Suwałk. Ceny takich mieszkań wynoszą w granicach 3,5 tys zł - mówi Wojciech Brysiak z jednej z agencji nieruchomości w Suwałkach.

W prywatnej rozmowie i dyrektor, i kierownik suwalskiego ZBM-u nie zaprzeczają, że obiecywali Szymonowi Janowiczowi mieszkanie na pierwszym piętrze kamienicy przy ulicy Kościuszki. Nie widzą jednak większego problemu w tym, że nie dotrzymali danego słowa.

Po remoncie kamienicy przy ulicy Kościuszki, w której jest zameldowana na stałe cała rodzina Janowiczów, okazało się, że na pierwsze piętro nie wrócili wszyscy dawni lokatorzy. Jedno 68-metrowe mieszkanie pozostało puste. Nikt nie pomyślał jednak, że można przekazać je panu Szymonowi.

Próbowaliśmy wstawić się za panem Szymonem u prezydenta Suwałk. Tam jednak też nie znaleźliśmy zrozumienia dla problemów pana Szymona i jego rodziny.

- Miasto, mając swój budynek komunalny, może realizować swoje cele miejskie, ogólnospołeczne - mówi Józef Gajewski, prezydent Suwałk.

Szymon Janowicz od roku mieszka w lokalu zastępczym przy ulicy Wigierskiej. To mieszkanie przerobione ze strychu przydzielono Janowiczom na czas remontu. Teraz suwalska lokalówka chciałaby, aby Janowiczowie zamieszkali tu na stałe. Pan Szymon nie chce.

- Cały czas koczuję na walizkach. Część moich mebli składowanych jest w byłej kotłowni na drugim osiedlu, część trzymam w komórce. Tylko niezbędne sprzęty wciągnąłem na drugie piętro - opowiada Szymon Janowicz, który walczy z władzami Suwałk o mieszkanie.

- Może Zarząd Budynków Mieszkalnych uważa, że z człowiekiem z kamienicy przy ulicy Kościuszki można zrobić wszystko. Troszeczkę się przeliczył, bo ludzie znają swoje prawa - mówi mieszkanka kamienicy przy ulicy Kościuszki. *

* skrót materiału

Reporter: Ewa Pocztar-Szczerba

epocztar@polsat.com.pl

(Telewizja Polsat)