Molestował nieletnie podopieczne?
Władysław P. został aresztowany pod zarzutem molestowania czterech dziewczynek w wieku od 8 do 14 lat. Mężczyzna wspólnie z żoną prowadził w Rabce Rodzinny Dom Dziecka "Poranek". O sprawie wiedzieli urzędnicy nadzorujący funkcjonowanie placówki, nic jednak nie zrobili. Prokuratura dopiero po medialnych doniesieniach zajęła się sprawą.
Pod koniec czerwca, zaledwie w przeciągu pół godziny, Starostwo Powiatowe w Nowym Targu, rozwiązało Rodzinny Dom Dziecka "Poranek" w Rabce. W placówce przebywało dziesięć dziewczynek w wieku od 7 do 14 lat. Ta decyzja była dla wszystkich szokiem.
- Głównym powodem odebrania dzieci, było nie właściwe zachowanie pana P. w stosunku do niektórych małoletnich - mówi Aneta Wójcik, dyrektorka Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Nowym Targu.
Murem za rodziną państwa P. stanęły dziesiątki osób. Większość twierdziła, że "Poranek" celowo zniszczyły dwie siostry, z których jedna oskarżyła swojego opiekuna o molestowanie seksualne
- Ona uważa, że byłem dla niej nadopiekuńczy, że za często ją głaskałem, pocieszałem w różnych sytuacjach, kiedy była załamana. Pewnego razu, kiedy leżała na słońcu, tu przy tej huśtawce, poklepałem ją po odkrytym brzuchu, bo się opalała. I ona twierdzi, że tego nie chciała, tych wszystkich moich zachowań - mówi Władysław P., aresztowany pod zarzutem molestowania podopiecznych.
Urzędnicy już na początku czerwca, na trzy tygodnie przed odebraniem dzieci państwu P. i likwidacją "Poranka", wiedzieli o podejrzeniach o molestowanie seksualne dziewczynek. Nie poinformowali jednak o sprawie prokuratury, która dopiero miesiąc później wszczęła śledztwo.
- To bardzo dziwne, że urzędnicy nie powiadomili prokuratury o podejrzeniu przestępstwa. Dopiero po naszym pierwszym artykule prokuratura zajęła się tą sprawą - opowiada Beata Zalot z Tygodnika Podhalańskiego.
Śledczy przesłuchali wszystkie dziewczynki, które mieszkały w "Poranku". Ich ustalenia były na tyle szokujące, że natychmiast, na wniosek prokuratury, w sierpniu sąd zdecydował o aresztowaniu ich byłego opiekuna. Dziewczynki trafiły do rodzin zastępczych. Ani urzędnicy, ani tym bardziej prokuratorzy, nie chcą zdradzić ich nowych adresów.
- Podejrzany, przebywając na wolności, kontaktował się z tymi dziewczynkami i usiłował wpływać na ich zeznania. Wymuszał od nich składanie na piśmie pewnych oświadczeń, oczywiście o treści, która by miała być dla niego pewnym usprawiedliwieniem - informuje Józef Palenik z Prokuratury Rejonowej w Nowym Targu.
Udało nam się ustalić, że aresztowany opiekun, przez ponad rok prawdopodobnie molestował seksualnie cztery swoje podopieczne, które miały 8,10 i 14 lat. Między innymi trzem z dziewcząt miał udostępniać materiały pornograficzne.
- Większość czynności śledczych została już przeprowadzona. Zdaniem biegłych zeznania pokrzywdzonych nie budzą wątpliwości, co do swojej wiarygodności - mówi Józef Palenik z Prokuratury Rejonowej w Nowym Targu.
Żona aresztowanego, która wciąż mieszka w Rabce, nie chce rozmawiać z dziennikarzami.
- Mnie jest żal jego żony, która naprawdę była dla tych dzieci mamą. Było tam dużo miłości, przynajmniej tak to wyglądało, na pewno ze strony tej kobiety. Ona też podwójnie cierpi w tym momencie. Tak, że pokrzywdzonych jest więcej - mówi Beata Zalot z Tygodnika Podhalańskiego. *
* skrót materiału
Reporter: Paweł Kaźmierczak
pkazmierczak@polsat.com.pl
(Telewizja Polsat)