Nietypowy marketing księdza
Ksiądz ujawniał, kto nie płaci na parafię. Proboszcz z Łukawca koło Rzeszowa złamał prawo o ochronie danych osobowych i wywiesił przed kościołem listę z nazwiskami parafian, którzy nie wpłacili na budowę nowej plebanii i nowego cmentarza. Nie spodobało się to jednemu z parafian. Sprawa trafiła do sądu. Jednak postępowanie zostało umorzone.
Łukawiec to dwutysięczna wieś koło Rzeszowa. Proboszcz z miejscowej parafii wywiesił przed kościołem listę z nazwiskami i adresami parafian oraz informacjami, kto wpłaca na budowę nowej plebanii i nowego cmentarza, a kto nie jest skory do datków. Nie spodobało się to jednemu z parafian Stanisławowi Pasierbowi.
- Ksiądz przyszedł po kolędzie, spisał dane. Tym zachowaniem chciał wymusić ode mnie pieniądze, ale ja się nie dam - mówi Stanisław Pasierb, który pozwał księdza do sądu.
68-letni Stanisław Pasierb poczuł się szczególnie urażony opublikowanymi listami. To właśnie na nich ksiądz co miesiąc upubliczniał informację, że pan Stanisław nigdy nie dorzucił nawet złotówki na nową plebanię oraz cmentarz. Mężczyzna, który twierdzi, że prosił bezskutecznie księdza o nie umieszczanie jego nazwiska, postanowił zawiadomić prokuraturę.
- Sporządziliśmy akt oskarżenia, zarzucając proboszczowi popełnienie przestępstwa za sporządzenie i udostępnienie list z danymi osobowymi - mówi Renata Krut -Wojnarowska z Prokuratury Rejonowej w Rzeszowie.
Sąd Rejonowy w Rzeszowie uznał proboszcza winnym upublicznienia danych osobowych. Jednak postępowanie warunkowo umorzył na dwa lata. Nakazał także księdzu zapłacić półtora tysiąca złotych na cele charytatywne.
- Nie mieliśmy żadnych wątpliwości, że złamał ustawę o danych osobowych. Czyn ten może być ukarany karą do 2 lat pozbawienia wolności - informuje Renata Krut-Wojnarowska z Prokuratury Rejonowej w Rzeszowie.
Ksiądz zaskarżył skazujący go wyrok. Kilkanaście dni temu w Sądzie Okręgowym w Rzeszowie odbyła się rozprawa apelacyjna. Sąd przychylił się do wniosku proboszcza i całkowicie umorzył postępowanie ze względu na niską szkodliwość czynu. Duchowny nie zostanie także wpisany do rejestru karanych.
- Na listach były same inicjały - komentuje wyrok Marcin Świerk z Sądu Okręgowego w Rzeszowie.
Na udostępnionych nam przez Gazetę Wyborczą listach wyraźnie widać pełne dane osobowe z informacjami, kto i ile wpłacał co miesiąc, a kto w ogóle nie płacił. Jak to możliwe, że sędziowie nie wzięli pod uwagę faktu, że wywieszone przed kościołem listy naruszyły dobre imię mieszkańców?
- Jest to nadużycie przepisu. Błędnie zastosowano w tym przypadku prawo. To jest ewidentne przestępstwo. Tworzono przecież i wywieszono zbiór danych. Mam apel do prokuratora generalnego o wniesienie kasacji, to jest przecież rażące naruszenie prawa, jest wrażenie, że jest przepis, a można go bezkarnie łamać - mówi prof. Andrzej Gaberle z Katedry Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.
Ksiądz proboszcz uważa, że nagonka na niego jest zemstą. Kogo i za co? Niektórych mieszkańców , którzy nie chcą obok swoich domów cmentarza. Nie pomogły protesty. Listy z nazwiskami proboszcz wywieszał prawie 4 lata.
Ksiądz Adam Boniecki, redaktor naczelny Tygodnika Powszechnego zdecydowanie potępia zachowanie proboszcza parafii w Łukawcu. Uważa, że publiczne informowanie. kto nie wpłaca na rozbudowę plebanii czy cmentarza nie jest zgodne z wartościami chrześcijańskimi.
- Publikowanie nazwiska kogoś, kto nie dał, to wywieranie na niego presji. To przypomina metody PRL-owskie. Jeżeli to metoda na wyduszenie pieniędzy, to na pewno nie jest to metoda na związanie ludzi z Kościołem, nikt nie lubi być upokorzony publicznie. To są błędy szkodliwe dla Kościoła - twierdzi Ks. Adam Boniecki, redaktor naczelny Tygodnika Powszechnego. *
* skrót materiału
Reporter: Artur Borzęcki
aborzecki@polsat.com.pl
(Telewizja Polsat)