Piłkarze winni, czy niewinni?
Radosław Majdan opowiada o bójce z policjantami. Piłkarz wraz z Piotrem Świerczewskim i Jarosławem Chwastkiem, właścicielem hotelu w Mielnie, zostali aresztowani na 48 godzin. Policjanci twierdzą, że piłkarze ich zaatakowani. Co innego mówią Majdan i Chwastek. Ich zdaniem nie zrobili nic, co mogłoby sprowokować policjantów. Jak było naprawdę?
- Nie jechaliśmy nad morze z myślą, że jesteśmy królami wybrzeża, że wszyscy będą się nas bali, że możemy się szarpać z policją, ale też z drugiej strony nie możemy biernie patrzeć, jak ktoś nas obraża, atakuje - mówi Radosław Majdan, piłkarz podejrzany o znieważenie i pobicie policjantów.
- Nie przyjechaliśmy tam po to, żeby wziąć autografy, tylko żeby przywrócić ład i porządek, który został tam zakłócony - twierdzi z kolei Przemysław Kimon z Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie.
27 lipca. Radosław Majdan i Piotr Świerczewski korzystając z przerwy w zgrupowaniu Polonii Warszawa, postanowili spędzić wolny czas w hotelu swojego kolegi w Mielnie. W nocy piłkarze siedzieli z właścicielem hotelu przy recepcji, a na zewnątrz trwał grill.
- Dyżurny posterunku policji w Mielnie otrzymał informację, że na terenie jednego z pensjonatów w Mielnie, doszło do zakłócenia ciszy nocnej - informuje Przemysław Kimon z Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie.
- Policjanci wdali się w dyskusję z młodzieżą. Niefart był, że Piotrek Świerczewski wyszedł, bo miał tam zaparkowany samochód - opowiada Jarosław Chwastek, piłkarz podejrzany o pobicie i znieważenie policjantów, właściciel hotelu.
Na tym kończą się podobieństwa w zeznaniach interweniujących policjantów i piłkarzy.
Co się stało dalej? Trudno powiedzieć, bo obie strony mają własną wersję wydarzeń. Wszyscy czują się pokrzywdzeni?
- Piotrek powiedział: "Panowie, dlaczego nie pozwalacie bawić się młodzieży?" Policjant powiedział, by się uspokoił, albo będzie mieć problemy. Piotrek zareagował w śmieszny sposób, bo powiedział: "O co tobie chodzi, piękny kawalerze?". To podziałało jak płachta na byka. Policjant nie mógł znieść takiej zniewagi - twierdzi Jarosław Chwastek, piłkarz podejrzany o pobicie i znieważenie policjantów.
- Piotrek leżał na ziemi. Jeden z policjantów uderzał go w głowę, drugi kolanem przygniatał do ziemi. Jednak nie ma takiej możliwości, żebyśmy uderzyli policjanta, kopali, czy cokolwiek - dodaje Radosław Majdan, piłkarz podejrzany o znieważenie i pobicie policjantów.
Zupełnie inaczej całe zdarzenie przedstawiają wezwani na miejsce policjanci. Ich zdaniem doszło do szarpaniny, ponieważ Piotr Świerczewski był agresywny i ich prowokował.
- Mężczyzna rzucił się na policjantów. Policjanci próbowali go obezwładnić, w tym momencie podeszło jeszcze dwóch mężczyzn, którzy próbowali w tym przeszkodzić, popychali policjantów - mówi Przemysław Kimon z Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie.
- Z relacji dotychczas przesłuchanych świadków wynika, że wersja przedstawiona przez poszkodowanych policjantów jest wersją wiarygodną - dodaje Ryszard Gąsiorowski z Prokuratury Okręgowej w Koszalinie.
Majdan, Świerczewski i Chwastek zostali przewiezieni na posterunek policji w Mielnie. Później trafili do aresztu, gdzie spędzili 48 godzin.
- W areszcie była tragedia. Panowały 30 stopniowe upały. Tam nie ma okien, są szyby, które nie przepuszczają powietrza. Dołek nie jest rzeczą przyjemną - opowiada Jarosław Chwastek, piłkarz podejrzany o pobicie i znieważenie policjantów.
Piłkarze musieli wpłacić łącznie 300 tysięcy złotych kaucji. Mają też zakaz opuszczania kraju. Prokuratura już postawiła im zarzuty.
- Przedstawiono zarzut, że za pomocą siły fizycznej udaremnili interwencję policji na terenie jednego z pensjonatów w Mielnie. Drugim z zarzutów jest znieważenie policjantów słowami wulgarnymi, za te czyny grożą kary do lat 3 i 5 lat pozbawienia wolności - informuje Ryszard Gąsiorowski z Prokuratury Okręgowej w Koszalinie.
- Gdybyśmy byli normalnymi, szarymi ludźmi, to tej sytuacji w ogóle by nie było. Zostalibyśmy wypuszczeni na drugi dzień, mielibyśmy dozór albo kaucję w wysokości 2 tysięcy złotych, a nie jak Piotrek 200 tysięcy złotych. Z tego, co wiem chłopaki z Pruszkowa mieli mniej - mówi Radosław Majdan, piłkarz podejrzany o znieważenie i pobicie policjantów.
- Chcemy złożyć wniosek do prokuratury w kierunku zbadania, czy policjanci dokonując interwencji nie przekroczyli uprawnień, czy dopuścili się pobicia, zwłaszcza pana Piotra Świerczewskiego - zapowiada Kamil Sośnicki, pełnomocnik Majdana i Świerczewskiego.
Piłkarze twierdzą, że nie zostawią tak całej sprawy. Czują się niewinni, a cały czas ponoszą, ich zdaniem, zbyt duże konsekwencje tamtego zajścia.
- Zostałem zawieszony w prawach członka Platformy Obywatelskiej, miałem współpracować z jedną z telewizji sportowych w tym sezonie, tego też nie będzie - mówi Radosław Majdan, piłkarz podejrzany o znieważenie i pobicie policjantów.
Sportowcy mają nadzieję, że sprawa zakończy się w prokuraturze. Dla Majdana i Świerczewskiego jest to gra o wszystko. Wyrok skazujący może oznaczać koniec ich sportowej kariery.
- Ja wierzę w niewinność moich klientów, ale za długo wykonuję ten zawód, żeby nie wiedzieć, że sprawy mogą się różnie potoczyć - mówi Kamil Sośnicki, pełnomocnik Radosława Majdana i Piotra Świerczewskiego.*
* skrót materiału
Reporter: Paulina Bąk
pbak@polsat.com.pl
(Telewizja Polsat)