Strach przed policją
Mieszkańcy Prabut na Pomorzu boją się policji. Ich zdaniem funkcjonariusze, zamiast w izbie wytrzeźwień, zostawiali pijanych obywateli w lesie. Tak najprawdopodobniej zrobili też ze Zbigniewem B. Pijany mężczyzna wyszedł z lasu wprost pod koła rozpędzonego samochodu. Nie przeżył. Policjanci znęcali się również nad niepełnosprawną dziewczyną. Tak twierdzi jej matka.
O Prabutach, małej miejscowości w województwie pomorskim, zrobiło się głośno kilka tygodni temu. A to za sprawą funkcjonariuszy tamtejszej policji. Jak twierdzą mieszkańcy Prabut, policjanci wywozili ludzi do lasu. Najczęściej tych nietrzeźwych.
- Zamiast wieźć ich do Grudziądza, do izby wytrzeźwień, wywozili ich do lasu - mówi jedna z mieszkanek Prabut.
Pod koniec września policjanci zabrali do radiowozu pijanego Zbigniewa B. Zamiast do izby wytrzeźwień, zawieźli go najprawdopodobniej do lasu. Tam zostawili. Pijany mężczyzna błądził przez kilka godzin. Wyszedł na drogę wprost pod koła nadjeżdżającego samochodu. Nie przeżył.
- Mąż powiedział mi, że kolega nie żyje. Mówił, że policja wywiozła go do lasu i puściła. Syn powiedział, że to nie pierwszy taki przypadek - opowiada jedna z mieszkanek Prabut.
- Niepokojące jest to, że przez tyle czasu informacja taka nie wychodziła poza lokalną społeczność. Nie wiedząc, co tam się dzieje, nie mogliśmy działać - informuje Joanna Kowalik-Kosińska z Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku.
Pani Leokadia jest prawnym opiekunem swojej córki, 29-letniej upośledzonej Małgorzaty. Z ubezwłasnowolnioną Małgorzatą, jak twierdzi jej matka, są tylko same problemy. Ucieka z domu, pije. Pani Leokadia poprosiła o pomoc policję.
- Policja zaczęła traktować Małgosię tak a nie inaczej, bo Małgosia lubi męskie towarzystwo. Ona nie myśli głową. Chodzi do mężczyzn, którzy na przykład rozbierają ją do naga - mówi Leokadia Liszewska.
Jak twierdzi matka, policja zajęła się Małgosią. Jednak nie do końca tak, jak chciała kobieta. Padły propozycje seksualne.
- Wzięli ją na komendę, dali papierosa i jeden z tych panów zapytał, czy Małgosia by im obci...ła. Nie zgodziła się, więc wywieźli ją do lasu - opowiada Leokadia Liszewska.
- Poszłam do komendanta i spytałam, kiedy to się skończy, a on kazał mi notatkę napisać - mówi Leokadia Liszewska.
Jak twierdzi pani Leokadia. policja także upośledzoną Małgorzatę wywoziła do lasu. Dla zabawy.
Komenda Wojewódzka Policji w Gdańsku sprawdza, co działo się w komisariacie w Prabutach. Już teraz wiadomo, że nikt nie kontrolował tam pracy funkcjonariuszy. Sprawą zajęła się prokuratura.
- Wszczęto postępowanie dyscyplinarne, wobec byłego już komendanta policji w Prabutach. Są dokumenty na to, że mieszkańcy wcześniej składali skargi na nieprawidłową pracę policjantów z prabuckiego komisariatu. Jednak on nie reagował na te sygnały. Myślę, że kontrola, która będzie trwała w Prabutach i w Kwidzynie odpowie na pytanie, co się działo w Prabutach. W tej chwili przeciwko dwóm policjantom, którzy tam pracowali, wszczęto postępowanie dyscyplinarne - informuje Joanna Kowalik-Kosińska z Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku. *
* skrót materiału
Reporter: Małgorzata Frydrych, Aneta Krajewska
mfrydrych@polsat.com.pl
akrajewska@polsat.com.pl
(Telewizja Polsat)