Stracił mieszkanie, bo jest niepełnosprawny?

Stracił mieszkanie, bo jest niepełnosprawny?

Niepełnosprawny Grzegorz Leguziński z Buska-Zdroju przebywa w Domu Pomocy Społecznej. Mężczyzna ma mieszkanie, w którym mógłby żyć. Niestety, jego była już opiekunka prawna wymeldowała go z niego i umieściła w ośrodku. Sąsiedzi Grzegorza uważają, że opiekunka prawna oszukała go. Wszystko przy akceptacji burmistrza Buska-Zdroju. Grzegorz do końca życia może pozostać w placówce.

44-letni niepełnosprawny Grzegorz Leguziński mieszkał od urodzenia w bloku przy ulicy Mickiewicza w Busku-Zdroju. Kiedy w 1999 roku zmarła mu matka, a opiekunem prawnym został jego brat, zaczęły się kłopoty. Zabierał on Grzegorzowi wszystkie pieniądze, nie płacąc czynszu zadłużył mieszkanie oraz zaciągnął na brata szereg kredytów. I zniknął.

Grzegorz 14 lat uczęszczał na Warsztaty Terapii Zajęciowej, gdzie przebywał przez kilka godzin dziennie. Świetnie tam funkcjonował. Sam sobie dawał radę. Jako że został wcześniej ubezwłasnowolniony, dwa lata temu dostał nową opiekunkę prawną. Kobieta dysponując pieniędzmi Grzegorza spłaciła zadłużenie mieszkania. Zaraz potem wymeldowała go i umieściła w Domu Pomocy Społecznej w Gnojnie.

Sąsiedzi uważają, że opiekunka prawna niesumiennie się zajmowała Grzegorzem i oszukała go. To przez nią, przy pełnej akceptacji burmistrza Buska-Zdroju, Grzegorzowi zabrano mieszkanie i obiecano mniejsze w gorszej dzielnicy. Jak się okazało, tylko obiecano, bo mężczyzna jest teraz w Domu Pomocy Społecznej w Gnojnie.

- Nic mu nie brakowało. Napoje, owoce, warzywa, wszystko dźwigałam na czwarte piętro - zapewnia opiekunka prawna Grzegorza Leguzińskiego.

- Przychodziła pod blok i krzyczała. Grzesiek schodził z czwartego piętra i brał od niej zakupy: dwie bułeczki, parę pomidorów. To jest robota opiekuna? - pyta jeden z sąsiadów Grzegorza Leguzińskiego.

Mieszkańcy bloku są oburzeni postępowaniem opiekunki prawnej, która niedawno zresztą zrzekła się tej funkcji. Sąsiedzi zamierzają walczyć, aby Grzegorz wrócił do swojego mieszkania. Chcą mu także pomóc w odzyskaniu skromnego dobytku życia, z którym nie do końca wiadomo, co się stało. Skierowali już sprawę do prokuratury.

- Grupa mieszkańców bloku przy ulicy Mickiewicza w Busku-Zdroju skierowała zawiadomienie do Prokuratury Rejonowej w Busku-Zdroju dotyczące złamania prawa, czy też działania na szkodę osoby niepełnosprawnej związane m.in. z zamianą mieszkania komunalnego, które ta osoba użytkowała, jak również fałszowania dokumentów, zaniechania pewnego rodzaju działalności urzędów. Sprawdzamy, czy rzeczywiście zaistniało przestępstwo - informuje Cezary Kiszka z Prokuratury Rejonowej w Busku-Zdroju.

Dlaczego sympatyczny pan Grzegorz jest tak bezwzględnie wykorzystywany przez ludzi? Dlaczego nawet ci, którzy dobrze go znają, twierdzą, że jest tak głęboko upośledzony, że nie ma z nim kontaktu, wymaga całodobowej opieki, nie zna nominałów pieniędzy? Odwiedziliśmy go w DPS-ie w Gnojnie. I prawda wygląda zupełnie inaczej.

- Badany był przez naszego psychologa i wiemy, że on nie zna nominałów pieniędzy, umiał liczyć tylko do dziesięciu - mówi Jolanta Mrugała, kierownik Warsztatów Terapii Zajęciowej w Busku-Zdroju.

Rozmowa reporterki z Grzegorzem Leguzińskim:

Reporterka: Wie pan, ile to jest?

Grzegorz Leguziński: 50 zł.

Reporterka: Co na przykład za 50 zł można kupić?

Grzegorz Leguziński: Chleb, cukier, mąkę, wędlinę.

Reporterka: A to jest ile?

Grzegorz Leguziński A to stówa jest!

Reporterka: Ile jest więcej: 50 czy 100?

Grzegorz Leguziński: Stówa więcej!

- Ktoś chciał go wykorzystać, omamić, wykorzystać nieszczęśliwego człowieka, który niczego od nikogo nie chce. On chce po prostu spokojnie żyć - podsumowuje Sławomir Leszczyński, sąsiad Grzegorza Leguzińskiego. *

* skrót materiału

Reporter: Monika Adamczyk

monikaadamczyk@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)