Szkoła mobbingu?
Szokujące nagranie ze szkoły podstawowej w Łukowie, koło Lublina. Cztery nauczycielki chciały wykończyć psychicznie inną pedagog. Między innymi planowały ubrudzić jej palto psimi odchodami, oraz dosypać do jej herbaty środek na przeczyszczenie! Pani Czesława nagrała ich spisek na dyktafon. Mimo, to prokuratura umorzyła śledztwo.
Łuków, to małe miasto koło Lublina. Rzadko wstrząsają nim jakiekolwiek skandale. To, co się tam dzieje, zwykle nie trafia na łamy gazet. Kilka tygodni temu, na Łuków skierowały się jednak oczy całego kraju.
Pani Czesława jest nauczycielką od prawie 30 lat. Pracuje w łukowskiej szkole nr 5. Uczy tam dzieci z klas 1 - 3. Jak twierdzi, od kilku lat nauka jest jednak tylko tłem tego, co naprawdę dzieje się w szkole. Każdego dnia trzeba tam bowiem walczyć, by przetrwać.
Wszystko zaczęło się trzy lata temu. W wyniku restrukturyzacji etatów, dyrektor szkoły postanowił przenieść część swoich nauczycieli do pracy w przedszkolu. Padło m. in. na panią Czesławę. Ta postanowiła jednak walczyć o swoje prawa.
- Jedna z nauczycielek zmontowała koalicję przeciwko znienawidzonej już wówczas pani Czesławie - mówi Beata Malczuk, dziennikarka "Słowa Podlasia".
Kiedy panią Czesławę, wbrew jej woli, umieszczono w przedszkolu, ta skierowała pozew do Sądu Pracy. Wygrała sprawę. Jak twierdzi, gdy wróciła do szkoły, odkryła jednak, że część nauczycielek nielegalnie uzyskała awanse. Skierowała więc zawiadomienie do prokuratury. Wtedy, w szkole rozpętało się prawdziwe piekło.
- Te panie nie pozwalały nikomu ze mną rozmawiać. Innym nauczycielom nie wolno było nawet spojrzeć na mnie - wspomina Czesława Wereszczyńska, która twierdzi, że jest ofiarą mobbingu.
- Czułam, że coś się szykuje i wtedy kupiłam dyktafon. Włączyłam go w jednej z sal i już pierwsze nagranie było dla mnie szokujące - mówi Czesława Wereszczyńska, która twierdzi, że jest ofiarą mobbingu.
Oto fragment nagrania z dyktafonu pani Czesławy:
"Słuchajcie, a może by ją psychicznie jakoś wykończyć? Na przykład jej palto g... wysmarować albo coś, coś jej robić.
- DNA robią.
- G...?! Kobieto! Ja jej swojego psa przyniosę g...! To i psa przebadają.
- Z ulicy weźmiemy g... psa."
Takie rozmowy odbywały się w szkole przez ponad rok. Prowadziły je cztery nauczycielki. Dwie z nich, to wpływowe osoby. Jedna jest żoną miejskiego radnego. Druga - komendanta policji.
- Nie mogłam się nigdzie z tym zgłosić, bo przecież na policje nie pójdę i nie powiem, że żona komendanta coś planuje mi zrobić. Zwróciłam się do radnego rady miasta. Później dyrektor zorganizował w szkole jawne głosowanie. Wszyscy nauczyciele zagłosowali, że nie ma mobbingu - opowiada Czesława Wereszczyńska, która twierdzi, że jest ofiarą mobbingu.
W maju tego roku, rozmawiające ze sobą nauczycielki, znalazły ukryty w pokoju dyktafon. Natychmiast zgłosiły sprawę do prokuratury. Oskarżyły panią Czesławę o nielegalny podsłuch. Ta, w odpowiedzi złożyła doniesienie o groźbach karalnych. Obie sprawy jednak umorzono.
- Prokuratura musi działać w zakresie prawa karnego. Nie można stosować rozszerzająco ustawy o Kodeksie Karnym. Groźby te musiałyby dotrzeć do adresata - informuje Beata Syk - Jankowska z Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Oto kolejny fragment nagrania z dyktafonu pani Czesławy:
"Ona se herbatę robi, żeby się z.... Jak by herbatę wypiła. Żeby się z... w majtki. By leciała i się trzymała"
Oprócz sprawy podsłuchu i gróźb, umorzono również śledztwo w sprawie nauczycielskich awansów. O opinię w sprawie tego, co dzieje się w szkole, postanowiliśmy zapytać jej dyrektora. Nie zgodził się na rozmowę. Rada Pedagogiczna przygotowała nam tylko oficjalne oświadczenie.
- Działania, które podejmuje dyrekcja szkoły są zgodne z przepisami prawa i przyjętymi standardami. Dotychczas nie uzyskaliśmy od właściwych organów ścigania doniesienia o popełnieniu przestępstwa na terenie naszej placówki - odczytała fragment oświadczenia Barbara Walczak ze Szkoły Podstawowej nr 5 w Łukowie.
Sprawą szkoły w Łukowie zajęło się już Kuratorium Oświaty. Wszystko jednak wskazuje na to, że za sytuację w łukowskiej piątce, ukarana zostanie... pani Czesława. Jak twierdzą pracownicy kuratorium, dokonując nagrań, uchybiła bowiem godności nauczyciela.
Pani Czesławie do emerytury pozostał jeszcze rok. Aby go przepracować, będzie musiała wrócić do szkoły, z której teraz uciekła. Nie wiadomo jednak, jak w pokoju nauczycielskim przyjmą ją jej "koleżanki". *
* skrót materiału
Reporter: Rafał Zalewski
rzalewski@polsat.com.pl
(Telewizja Polsat)