Tylko pobicie

Tylko pobicie

Brutalne pobicie i zagadkowa śmierć 26-letniego mężczyzny. Według świadków Andrzej Żabicki został brutalnie pobity przez Kamila K. Mimo natychmiastowej reanimacji zmarł. Prokuratura postawiła napastnikowi zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci. Grozi mu za to kara do 5 lat więzienia. Zdaniem rodziny Andrzeja, to stanowczo za mało.

Budków. Niewielka wieś pod Piotrkowem Trybunalskim. To tam wieczorem 10 sierpnia tego roku w tajemniczych okolicznościach zmarł 26-letni Andrzej Żabicki.

- Poszliśmy do baru - opowiada Bogdan Wojtasik, wuj zmarłego Andrzeja.

- Kamil się do nas przysiadł i zaczął zaczepiać każdego po kolei, najpierw przyczepił się do dziewczyn, zaczął je obrażać, potem do mnie. Andrzej się zdenerwował. Kamil był nawet zadowolony, że znalazł zaczepkę - dodaje Justyna Wojtasik, kuzynka zmarłego Andrzeja.

- Wyszli na zewnątrz, zaczęła się szarpanina. Andrzej odwrócił się, wracał do baru. Wtedy Kamil od tyłu uderzył go w tył pleców. Andrzej upadł na samochód, tamten zaczął go kopać - mówi Bogdan Wojtasik, wuj zmarłego Andrzeja

Właściciel baru wezwał pogotowie i policję. Natychmiast, jeszcze przed przyjazdem pogotowia, podjęto akcję reanimacyjną. Jednak mimo wysiłków Andrzej zmarł.

- Z tego, co później się dowiedziałam lekarka stwierdziła, że prawdopodobnie pękł kręg, praktycznie już nie było żadnego ratunku - mówi Patrycja Żabicka, żona zmarłego Andrzeja.

Lekarka jednak nie potwierdziła tego w prokuraturze. Jeszcze tej samej nocy policja zatrzymała napastnika. Jednak dwa dni później - był już na wolności. Rodzina Andrzeja i mieszkańcy Budkowa są oburzeni.

- Nie powinno nigdy tak być, człowiek zabity a sprawca po wolności chodzi, jest coś nie tak z tym prawem naszym - mówi Marian Żabicki, ojciec zmarłego Andrzeja.

Wątpliwości budzi też fakt, że biegły sądowy wystawił w tej samej sprawie dwa dokumenty. To w nich podaje dwie różne przyczyny zgonu. Dlaczego? Biegły nie chciał tego komentować.

- W pierwszej opinii było napisane, że przyczyną zgonu było zatrucie alkoholem. Powiedział mi, że po prostu nie miał co innego napisać - mówi Patrycja Żabicka, żona zmarłego Andrzeja.

- Skontaktowaliśmy się z tym lekarzem i ten lekarz wypisał drugie zaświadczenie. Napisał, że Kamil umarł w trakcie pobicia - dodaje Marian Żabicki, ojciec zmarłego Andrzeja.

Rodzina ma również żal o to, że w dzień śmierci Andrzeja na miejscu nie było nawet prokuratora. Czynności zostały zlecone policjantom śledczym.

Prokuratura postawiła Kamilowi K. zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci. Grozi mu za to kara do 5 lat pozbawienia wolności. Ani Kamil K., ani jego rodzina nie chcieli z nami rozmawiać.

Dla prokuratury sprawa jest skomplikowana. Biegły nie stwierdził żadnych uszkodzeń ciała. Wyniki sekcji będą znane w ciągu kilku dni. Czy wtedy prokuratura zmieni postawione zarzuty? Nie wiadomo. Nic jednak nie zwróci życia Andrzejowi, który osierocił 4-letniego synka. *



* skrót materiału

Reporter: Sylwia Sierpińska

ssierpinska@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)