Błędna diagnoza?

Błędna diagnoza?

Rodzice 14-letniego Piotra oskarżają lekarzy z Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Lublinie o to, że nie wykryli u ich syna raka. Chłopak był pod ich opieką przez dwa miesiące. Przeszedł tam operację. Ponieważ zabieg nie przyniósł poprawy, Piotr trafił do Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Dopiero tam okazało się, że 14-latek ma guza jelita grubego z przerzutami.

Spokój rodziny Gęców, z małej wsi pod Krasnymstawem, rok temu zakłóciła choroba 14-letniego Piotrka. Nikt nie spodziewał się jednak najgorszego.

- Pojechaliśmy do szpitala, pan doktor powiedział, że mamy troszeczkę pecha, bo zaczyna się długi weekend, ale zlecił badanie USG. Po tym badaniu przyszedł pan doktor i mówi: "No to cześć chłopie, ja wyjeżdżam na tydzień, zobaczymy się w piątek i zaczynamy działać" - opowiada Beata Gęca, matka Piotra.
 

Piotrek czuł się coraz gorzej. Ból brzucha nie ustępował. Zdenerwowani rodzice czekali na decyzję lekarzy z Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Lublinie.

- On się wił z bólu, kazał masować sobie brzuch. Ciągle zwracał, nie mógł nic jeść. Nie miał siły dojść do toalety. Jednak operację przeszedł dopiero po tygodniu. W szpitalu przebywał dwa miesiące - wspomina Beata Gęca, matka Piotra.

Operacja nie przyniosła jednak poprawy. Piotrek nie czuł się lepiej. Po czterech miesiącach od operacji w lubelskim szpitalu, trafił do Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Diagnoza poraziła rodziców. Guz jelita grubego.

- Przyszedł pan doktor z sali operacyjnej i stwierdził, że to jest rak jelita grubego z przerzutami. Powiedział, że nie wie, co by było, jak my byśmy jeszcze czekali - mówi Beata Gęca, matka Piotra.

Rodzice chłopca winią lubelski szpital za błąd w diagnozie. Twierdzą, że gdyby wcześniej odkryto guza, Piotrek miałby większe szanse na powrót do zdrowia. Zabrano mu czas, który w leczeniu nowotworów jest bardzo ważny.

- Według dokumentacji i tej wiedzy, jaką mam, nie doszło do zaniedbań, czy uchybień w całym procesie leczenia - zapewnia Agnieszka Osińska, rzecznik Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Lublinie.

Rodzice Piotra domagają się od lubelskiego Dziecięcego Szpitala Klinicznego ponad 250 tysięcy złotych zadośćuczynienia i 1500 zł comiesięcznej renty. Sprawa toczy się przed lubelskim Sądem.

- Głównym argumentem dla powodów przy składaniu tego pozwu jest stwierdzenie, że przy przyjęciu chłopca do szpitala zaniechano przeprowadzenia podstawowego badania. Mają tu na myśli badanie kolonoskopowe, co z kolei spowodowało postawienie u chłopca błędnej diagnozy, nie rozpoznania rzeczywistego schorzenia, na jakie chłopiec cierpiał i wdrożenia nieodpowiedniego leczenia - informuje Barbara du Château z Sądu Okręgowego w Lublinie.

Piotr zakończył chemioterapię, jednak droga do wyleczenia jest nadal bardzo długa. Jego rodzina żyje skromnie, utrzymuje się z gospodarstwa rolnego. Ale rodzice Piotra robią wszystko by mu niczego nie zabrakło. *

* skrót materiału

Reporter: Aneta Krajewska