Gwałcił własne dzieci!
Ten koszmar trwał wiele lat. W zaciszu czterech ścian 7-letnia obecnie Ania, 5-letni Piotrek i zaledwie 2-letnia Basia w okrutny sposób byli gwałceni przez własnego ojca. Kilka tygodni temu dzieci trafiły do szpitala w Gdańsku z problemami przewodu pokarmowego. Lekarze od razu stwierdzili, że rodzeństwo było molestowane. Opinia psychologów jest wstrząsająca. Dzieci są w stanie śmierci psychologicznej.
- Z tego, co wiem, nie były tylko molestowane przez swoich rodziców, ale także przez sąsiadów i inne osoby. Wydaje mi się to po prostu nierealne, ale podobno tak było od urodzenia - mówi dr hab. med. Barbara Kamińska z Kliniki Pediatrii Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Gdańsku.
- Matka była osobą chorą psychicznie ojciec nadużywał alkoholu - dodaje Barbara Hufnagel z Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie.
Na przełomie lipca i sierpnia tego roku dzieci trafiły do Wojewódzkiego Szpitala w Gdańsku z problemami przewodu pokarmowego. Od razu padło stwierdzenie: dzieci były molestowane.
- Najstarsza dziewczynka lgnie do wszystkich. Ona oczekuje miłości, ale zna tylko, co widać było w jej zachowaniu, miłość fizyczną. Mam ściśnięte gardło, jak o tym mówię - opowiada dr hab. med. Barbara Kamińska z Kliniki Pediatrii Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Gdańsku.
Lekarze z Wojewódzkiego Szpitala w Gdańsku w ubiegłym tygodniu złożyli w prokuraturze Okręgowej w Gdańsku podejrzenie o popełnieniu przestępstwa.
- Chyba to nie my powinniśmy być pierwsi, którzy zwrócili uwagę na ten proceder, który w tej rodzinie trwa wiele lat. Opinie, które wydali biegli, psychiatra i psycholog były tragiczne. Ogólna ocenia jest taka, że te dzieci są w stanie śmierci psychologicznej - mówi dr hab. med. Barbara Kamińska z Kliniki Pediatrii Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Gdańsku.
Już rok temu sprawą zajmowała się Prokuratura Rejonowa w Kartuzach, po tym, jak Ania zwierzyła się kuzynowi, że była wielokrotnie gwałcona. Sprawa została jednak umorzona. Dlaczego wówczas nikt nie zwrócił uwagi na dramat rodzeństwa.
- W świetle tych nowych okoliczności sytuacja wygląda zupełnie inaczej, ale ocenialiśmy sytuacje w tamtym czasie, w tamtych okolicznościach, na podstawie tamtych dowodów. Czynności w postępowaniu przygotowawczym, zgodnie z kodeksem postępowania karnego, nie polegały na obserwacji tych dzieci, a na ich jednorazowym przesłuchaniu przez sąd z udziałem psychologa i prokuratora - informuje Marek Kopczyński z Prokuratury Rejonowej w Kartuzach.
- Jeżeli te dzieci widział pediatra, jeżeli to były badania psychologiczne, to śmiem twierdzić, że nie sposób tego nie stwierdzić - mówi dr hab. med. Barbara Kamińska z Kliniki Pediatrii Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Gdańsku.
Obecnie w Sądzie Rodzinnym w Kartuzach toczy się postępowanie o pozbawienie władzy rodzicielskiej. Rodzice dzieci najprawdopodobniej się ukrywają. Nie wiadomo, kiedy staną przed sądem.
Dzieci czeka teraz długotrwała terapia. Niestety najprawdopodobniej nie będą mogły na dłużej zostać w obecnej rodzinie zastępczej.
- To nie jest rodzina specjalistyczna, nie jest przygotowana do rozwiązywania tego typu problemów i do prowadzenia takich dzieci, więc może sobie nie poradzić - wyjaśnia Barbara Hufnagel z Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie.
Sprawą zajął się rzecznik praw dziecka. Pomoc finansową zadeklarowała Fundacja Polsat. Dwoje dzieci tej patologicznej rodziny zostało umieszczonych w pogotowiu opiekuńczym. Jedno stamtąd uciekło. Nie wiadomo, gdzie jest. Najprawdopodobniej z ukrywającą się rodziną. *
* skrót materiału
Reporter: Anna Jurek
- Matka była osobą chorą psychicznie ojciec nadużywał alkoholu - dodaje Barbara Hufnagel z Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie.
Na przełomie lipca i sierpnia tego roku dzieci trafiły do Wojewódzkiego Szpitala w Gdańsku z problemami przewodu pokarmowego. Od razu padło stwierdzenie: dzieci były molestowane.
- Najstarsza dziewczynka lgnie do wszystkich. Ona oczekuje miłości, ale zna tylko, co widać było w jej zachowaniu, miłość fizyczną. Mam ściśnięte gardło, jak o tym mówię - opowiada dr hab. med. Barbara Kamińska z Kliniki Pediatrii Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Gdańsku.
Lekarze z Wojewódzkiego Szpitala w Gdańsku w ubiegłym tygodniu złożyli w prokuraturze Okręgowej w Gdańsku podejrzenie o popełnieniu przestępstwa.
- Chyba to nie my powinniśmy być pierwsi, którzy zwrócili uwagę na ten proceder, który w tej rodzinie trwa wiele lat. Opinie, które wydali biegli, psychiatra i psycholog były tragiczne. Ogólna ocenia jest taka, że te dzieci są w stanie śmierci psychologicznej - mówi dr hab. med. Barbara Kamińska z Kliniki Pediatrii Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Gdańsku.
Już rok temu sprawą zajmowała się Prokuratura Rejonowa w Kartuzach, po tym, jak Ania zwierzyła się kuzynowi, że była wielokrotnie gwałcona. Sprawa została jednak umorzona. Dlaczego wówczas nikt nie zwrócił uwagi na dramat rodzeństwa.
- W świetle tych nowych okoliczności sytuacja wygląda zupełnie inaczej, ale ocenialiśmy sytuacje w tamtym czasie, w tamtych okolicznościach, na podstawie tamtych dowodów. Czynności w postępowaniu przygotowawczym, zgodnie z kodeksem postępowania karnego, nie polegały na obserwacji tych dzieci, a na ich jednorazowym przesłuchaniu przez sąd z udziałem psychologa i prokuratora - informuje Marek Kopczyński z Prokuratury Rejonowej w Kartuzach.
- Jeżeli te dzieci widział pediatra, jeżeli to były badania psychologiczne, to śmiem twierdzić, że nie sposób tego nie stwierdzić - mówi dr hab. med. Barbara Kamińska z Kliniki Pediatrii Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Gdańsku.
Obecnie w Sądzie Rodzinnym w Kartuzach toczy się postępowanie o pozbawienie władzy rodzicielskiej. Rodzice dzieci najprawdopodobniej się ukrywają. Nie wiadomo, kiedy staną przed sądem.
Dzieci czeka teraz długotrwała terapia. Niestety najprawdopodobniej nie będą mogły na dłużej zostać w obecnej rodzinie zastępczej.
- To nie jest rodzina specjalistyczna, nie jest przygotowana do rozwiązywania tego typu problemów i do prowadzenia takich dzieci, więc może sobie nie poradzić - wyjaśnia Barbara Hufnagel z Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie.
Sprawą zajął się rzecznik praw dziecka. Pomoc finansową zadeklarowała Fundacja Polsat. Dwoje dzieci tej patologicznej rodziny zostało umieszczonych w pogotowiu opiekuńczym. Jedno stamtąd uciekło. Nie wiadomo, gdzie jest. Najprawdopodobniej z ukrywającą się rodziną. *
* skrót materiału
Reporter: Anna Jurek