Dlaczego zabrali dziecko?
Siedmioletniego Jasia niemal od zawsze wychowywał ojciec. Jednak niedawno o syna upomniała się jego matka. Decyzją sądu dziecko zostało odizolowane od ojca i rodziny. Trafiło do rodziny zastępczej. Zdaniem specjalistów zbyt pochopnie. Czy ojcowie mają mniejsze prawa do wychowywania dzieci niż matki?
Siedmioletniego Janusza Koszałkę rodzina nazywa zdrobniale Ośkiem. Od zawsze chłopca wychowywał ojciec Jan. Matka odeszła od nich, gdy Janusz miał niespełna półtora roku. Pan Jan twierdzi, że dwa lata temu kobieta złożyła oświadczenie, że dobrowolnie rezygnuje z kontaktów z synem.
- Aneta, żeby uniknąć kontaktu z dzieckiem, przechodziła na drugą stronę ulicy. Przez te wszystkie lata, mimo zasądzonych alimentów, nie płaci ich - opowiada ojciec 7-letniego Janusza.
Jednak niedawno matka złożyła w sądzie wniosek, że to ona chce opiekować się 7-letnim Januszem. Do sądu wpłynęło też inne pismo. Od byłej konkubiny Jana Koszałki - Ewy K. Kobieta oskarżyła byłego partnera o fizyczne i psychiczne znęcanie się nad synem. Ewa K. nie chciała jednak opowiedzieć nam o szczegółach sprawy.
Znajomi i sąsiedzi rodziny Koszałków zaprzeczają rewelacjom Ewy K. Także pedagodzy ze szkoły Janusza mówią, że ojciec zawsze wzorowo zajmował się synem.
- Trener widzi bardzo dobrze dziecko, bo jest blisko. Janusz przychodził przez dwa lata, nigdy nie zauważyłem u niego żadnego siniaka, zadrapania - mówi Romuald Wołodźko, trener pływania Janusza.
- To był jedyny wypadek w Kościerzynie, gdzie mężczyzna wychowywał chłopaczka. Bardzo się o niego starał. To dziecko zmieniło się na korzyść przy opiece tego mężczyzny - mówi Jan Dittrich, dyrektor Kościelskiego Centrum Kultury i Sportu.
- Janusz miał pracę domową. Napisał, że najbardziej kocha swojego tatę. Zapytał się, czy tatę może napisać drukowanymi literami - wspomina Anna Fil, nauczycielka w szkole podstawowej, w której uczy się Janusz Koszałka.
Kuratorzy sądowi nie sprawdzili w jakich warunkach mieszka chłopiec i jakie są jego relacje z ojcem. Nie wiadomo więc na jakiej podstawie 2 czerwca kurator w towarzystwie policjantów zabrał Janusza ze szkoły i umieścił w domu dziecka.
- Od 2 czerwca do 10 lipca nie było żadnej decyzji, która zakazywałaby osobistej styczności ojca z tym synem. Nie było decyzji o zakazie informowania go, gdzie przebywa jego dziecko. Tutaj zostały naruszone podstawowe prawa obywatela - mówi Krzysztof Gawryszczak ze Stowarzyszenia na Rzecz Poszanowania Prawa Dzieci i Rodziny.
Dopiero 10 lipca Sąd Rodzinny w Kościerzynie postanowił, że należy odizolować 7-letniego Janusza Koszałkę od jego ojca i całej rodziny. Oprócz przemocy fizycznej i psychicznej sąd zarzuca ojcu, że dziecko ma złe warunki mieszkaniowe, że Janusz całymi dniami przebywał w świetlicach.
- Dziecko żyje w ponadprzeciętnych warunkach materialnych. Przed laty usłyszałem, że mogę spotkać się z zarzutem, iż Jaś nie przebywa w środowisku dzieci. Postanowiłem Jasia uspołecznić. Jaś chodził na różne dodatkowe zajęcia typu karate, piłka ręczna, tenis stołowy, tańce - opowiada Jan Koszałka, ojciec 7-letniego Janusza.
Decyzja sądu opierała się w głównej mierze na opinii sporządzonej przez psychologa i pedagoga z Rodzinnego Ośrodka Diagnostyczno-Konsultacyjnego z Chojnic. W opinii czytamy, że miłość ojca ma charakter warunkowy, że ojciec chce całkowicie podporządkować sobie syna. Januszowi wpojono załamany obraz matki.
- Zastosowane metody projekcyjne, które nie są metodami naukowymi. W związku z tym ich interpretacja jest całkowicie dowolna. W związku z tym wnioskowanie, że dziecko padło ofiarą przemocy czy też nie padło, jest moim zdaniem nietrafne i taka diagnoza nie może stanowić wiarygodnego dowodu w sprawie - twierdzi dr Barbara Gujska, psycholog z Polskiego Towarzystwa Higieny Psychicznej.
- Nie wiem, jak może czuć się malec, któremu nagle odebrano cały jego świat. Nie może się spotykać z dziadkiem, z ciociami, z rodzeństwem. Wszyscy jesteśmy przerażeni decyzją sądu - mówi Halina Uchman, ciotka 7-letniego Jana Koszałki. *
* skrót materiału
Reporter: Ewa Pocztar-Szczerba
epocztar@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)