Horror na wakacjach

Horror na wakacjach

Koszmar na wakacjach. Prawie 30 Polaków udało się do Tunezji na upragniony wypoczynek. Na miejscu okazało się jednak, że wyjazd był wielką pomyłką. Trzygwiazdkowy hotel, w którym mieli mieszać wczasowicze, zamienił się w wielki plac budowy. Zamiast basenów, sauny i jacuzzi był gruz i sterty śmieci.

To miał być wymarzony urlop. Dla prawie 30 Polaków; w tym pana Andrzeja, Krzysztofa, Piotra i pani Anny, wyjazd do Tunezji okazał się wielką pomyłką, za którą zapłacili około 2 tysięcy złotych.

- W ofercie firmy mieliśmy zagwarantowane, że jest to hotel trzygwiazdkowy, który został wyremontowany i oddany do użytku miesiąc wcześniej - mówi Andrzej Gzubicki, uczestnik wycieczki.
 

- Były zagwarantowane klimatyzowane pokoje, z lodówkami i telewizorem. Miały być 3 baseny sauna, jacuzzi, jakieś masaże - dodaje Anna Szymura, uczestniczka wycieczki.

Po przyjeździe na miejsce grupę Polaków czekało wielkie rozczarowanie. Okazało się że hotel, owszem, zapewniłby wszystkie obiecywane atrakcje, gdyby nie to, że jest w trakcie remontu.

- Na korytarzach, na piętrach były porozstawiane wiadra z farbami. Leżały folie, pracowali robotnicy. Wszędzie był brud i gruz - opowiada Anna Szymura, uczestniczka wycieczki.

- W niektórych pokojach była taka sytuacja, że nie było ustępów, były po prostu dziury zamiast ustępu. Klimatyzatory były pootwierane, w pokojach wystawały druty z kontaktów - wspomina Andrzej Gzubicki, uczestnik wycieczki.

- Hotel Kilma, bo o nim jest mowa, nie dotrzymał warunku umowy i opóźnił oddanie do użytku hotelu o jeden tydzień - mówi Joanna Braham z firmy Selectours & Teleman.

Jakby tego było mało zdumionym oczom turystów ukazał się wstrząsający widok. Na terenie otaczającym hotel dokonano rytualnego zabicia byka. Jak później dowiedzieliśmy się, był to obrzęd, którego dokonuje się na zakończenie budowy bądź remontu domu.

Trzydziestu uczestników wycieczki nie zgodziło się na spędzenie urlopu w takich warunkach. Jednak według ich relacji nie mogli też liczyć na zrozumienie ze strony rezydentki.

- Z panią rezydentką była walka przez prawie 5 godzin, gdyż ona cały czas uznawała, że hotel jest naprawdę w dobrym stanie - opowiada Andrzej Gzubicki, uczestnik wycieczki.

Turyści zostali w końcu zakwaterowani w hotelach o podobnym bądź nieco wyższym standardzie. Tam mieli nadzieję spędzić czas do końca pobytu. Jednak okazało się to niemożliwe.

- W tym hotelu mieliśmy spędzić cały nasz turnus, ale niestety od naszej rezydentki dowiedzieliśmy się, że jednak po tygodniu będziemy zmieniać hotel - mówi Andrzej Gzubicki, uczestnik wycieczki.

Uczestnicy wycieczki zgodnie deklarują, że będą domagać się odszkodowania od firmy. Zarówno za niedopełnienie warunków umowy, jak i za stracony czas.

- Nie podarujemy tego. Będziemy oczekiwać jakiejś rekompensaty, zwrotu, zarówno za wczasy, jaki i za straty moralne, bo to były dodatkowe nasze nerwy i strata urlopu - mówi Anna Szymura, uczestniczka wycieczki. *

* skrót materiału

Reporter: Sylwia Sierpińska