Jak bawią się młodzi Polacy?
Trzydniowe szaleństwo przy muzyce trance, house i techno, ponad 30 tysięcy fanów i rzeka narkotyków. Reporterka Interwencji odwiedziła Kołobrzeg, gdzie przez trzy dni i trzy noce trwała impreza muzyczna Sunrise Festival. Do miasta zjechali najlepsi na świecie DJ-e, a młodzi ludzie szaleli do białego rana. Niestety, wielu z nich było pod wpływem zakazanych środków odurzających. Sunrise Festival to bowiem także raj dla dilerów narkotykowych.
Kołobrzeg. Jedno z najstarszych uzdrowisk na polskim wybrzeżu. Raj dla spragnionych ciszy starszych ludzi i rodzin z dziećmi. Raz w roku tak zwana "perła Bałtyku" zmienia się jednak nie do poznania. Spokojny kurort staje się mekką miłośników muzyki trance'owej, house i techno.
- Rozpoczęło się to wszystko jakieś 11 lat temu, to są moje imieniny, które na samym początku były w Mielnie. Wszystko to z roku na rok rosło, aż urosło do takich rozmiarów - opowiada Krzysztof Bartyzel, "DJ KRIS", organizator Sunrise Festival.
Dziś na trwającym od piątku do niedzieli Sunrise Festival bawi się ponad 30 tysięcy ludzi. Dla większości z nich to najważniejsze trzy dni w całym roku. Kiedy ruszyła internetowa rezerwacja biletów, ich sprzedaż sięgała nawet tysiąca sztuk na godzinę, a plan festiwalu rozgrzewał internetowe fora do czerwoności.
Oto fragmenty wpisów na forum internetowym Sunrise Festival:
"Ale max! DJ Tiesto w Kołobrzegu. To tak jakby powiedzieć, że Bush wpada do Ustronia Morskiego na wczasy."
"Powiem tyle - ta impreza jest dla nas jak druga komunia święta."
Wielu sunrisowiczów, tak jak Iwona i jej córka Emilka, wprost nie wyobrażają sobie wakacji bez festiwalu.
- Przygotowujemy się rok czasu. Od jednego do drugiego. Czekamy tylko kiedy w Internecie ukażą się bilety w sprzedaży - opowiada pani Iwona, uczestniczka Sunrise Festival.
- To jest miejsce, w którym ludzie mogą się pokazać. Dlatego właśnie są kolorowe stroje, wzorowane chyba na osławionej "Love Parade" - mówi Maciej Miedziński z serwisu "Top dj.pl."
- Powinno być ciało odsłonięte. Ma być coś z pomysłem i na pewno "sunrisowo". Żeby prosto stąd móc pójść na plażę - radzi Emilia, uczestniczka Sunrise Festival.
Co roku wraz z uczestnikami festiwalu płynie do Kołobrzegu rzeka narkotyków. W ubiegłym roku zatrzymano dilera amfetaminy wiozącego na Sunrise trzy i pół tysiąca porcji tego narkotyku. Na zwolenników dopalaczy także i w tym roku czekało ponad 300 funkcjonariuszy policji, czy Służby Celnej. Niecodzienne efekty zażywania narkotyków przez fanów "sunrisu" nie są funkcjonariuszom obce.
- Zdarzyło się tak, że pod komendą nad ranem wylądowało około 40 osób. Przyszli, bo wydawało im się, że ktoś ich goni, ktoś chce ich zabić bądź złapać i szukali tutaj pomocy. Siedzieli kilka godzin. Dopiero, jak doszli do siebie, byli w stanie racjonalnie myśleć i poszli na kwatery, czy na pociąg - wspomina Łukasz Chruściel z Komendy Powiatowej Policji w Kołobrzegu.
- W tym samym roku chłopak z Czarnkowa wspiął się na dach poczty i chciał stamtąd skakać. Trzeba było negocjatorów policyjnych, żeby go ściągnąć - dodaje Iwona Marciniak, dziennikarka Głosu Koszalińskiego.
Do poniedziałku policjanci zatrzymali prawie 90 osób, które posiadały narkotyki. To niemalże dwa razy więcej niż w ubiegłym roku. Rekordziści mieli przy sobie nawet po kilkaset tabletek extasy. Mimo starań organizatorów, narkotyki na festiwalu były i są.
- My, jako organizatorzy tego festiwalu, jesteśmy bardzo przeciwni narkotykom i staramy się zrobić wszystko, żeby na festiwalu było ich jak najmniej - zapewnia Krzysztof Bartyzel, "DJ KRIS", organizator Sunrise Festival.
- Rozlewamy wodę za darmo, bo wiemy, że tutaj bardzo wiele osób bierze "extazę", taki narkotyk, który jest potrzebny do tego, żeby całą noc się bawić, a jest zagrożenie odwodnienia organizmu. Chcemy tych ludzi uratować, żeby nie doszło do najgorszego - mówi Anna Wiśniewska, socjolog związana ze szczecińskim Monarem, koordynator programu "Alternative Dance".
Festiwal wywołuje w mieście ogromne emocje. Nie wszyscy podzielają entuzjazm bawiących się sunrisowiczów.
- Powinni tam na pole ich wyprowadzić. Nie można spać. Ja wkładam watę do uszu - mówi pan Wiktor, mieszkaniec Kołobrzegu
- Ci przeciwnicy są bardzo aktywni, biją rekordy, jeśli chodzi o liczbę zgłoszeń alarmujących o zakłócaniu ciszy nocnej. Te protesty są i będą, bo rzeczywiście w upalny dzień ta transowa muzyka dociera w najodleglejsze zakątki Kołobrzegu - opowiada Iwona Marciniak, dziennikarka Głosu Koszalińskiego.
- Olbrzymi hałas i niesamowite śmietnisko. Dzisiaj na plaży jest rozpacz. Patrzeć na młodych, nieprzytomnych ludzi. Piwo, butelki, to jest żal - mówi Alicja Dobrowolska, turystka z Łomży
Są jednak i tacy, którzy nie narzekają. Dlaczego? Bo weekendowy Sunrise to dla kołobrzeżan najbardziej dochodowe trzy dni w roku. Jeśli każdy uczestnik wydałby zaledwie 100 zł, miasto stałoby się bogatsze o 3 miliony złotych.
- Mi się wydaje, że młodzi też mają prawo się pobawić. Kołobrzeg trzeba promować - mówi pani Stenia, mieszkanka Kołobrzegu.
- Słyszę głosy: Panie prezydencie, dlaczego tak krótko, dlaczego 3 dni, my chcemy dłużej. Wydłużyć do tygodnia a nawet więcej". W tych dniach półki sklepowe w Kołobrzegu robią się puste, taryfiarze zarabiają, kwatery zarabiają - mówi Janusz Gromek, prezydent Kołobrzegu.
Dla uczestników festiwalu impreza nie ma żadnych minusów. Głosów krytyki nie przyjmują i delektując się muzyką najlepszych DJ-ów na świecie, tańczą do białego rana. *
* skrót materiału
Reporter: Irmina Brachacz ibrachacz@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)