Miasto układu?
Skandal w świdnickim sądzie! Sąd Rejonowy w Świdnicy już od ponad dziesięciu miesięcy nie może zakończyć procesu byłego starosty, który został zatrzymany przez policję w centrum miasta, kiedy kompletnie pijany jechał samochodem. Ci sami sędziowie, bez zastosowania żadnych sankcji, wypuścili z aresztu pijanego kierowcę, który staranował, idącą chodnikiem kobietę wraz z dzieckiem i zbiegł z miejsca wypadku. W Świdnicy wrze!
Sąd Rejonowy w Świdnicy już od dobrych kilku miesięcy jest na ustach wszystkich mieszkańców. Wszystko zaczęło się od zarzutów dla miejscowego sędziego, którego prokuratura oskarżyła o korzystanie z usług prostytutek i przyjmowanie korzyści majątkowych, w zamian za wypuszczenie z aresztu groźnego gangstera. Sprawa trafiła na wokandę, a oskarżony sędzia, który jest w stanie spoczynku, co miesiąc pobiera uposażenie w wysokości czterech tysięcy złotych. Jego proces został utajniony.
- Sąd wydał postanowienie o prowadzeniu rozprawy z wyłączeniem jawności z uwagi na ważny interes uczestnika postępowania, w tym przypadku oskarżonego, z uwagi na to, że podczas rozprawy będą podnoszone szczegóły dotyczące jego życia rodzinnego, jak i stanu zdrowia - mówi Tomasz Białek, rzecznik Sądu Okręgowego w Świdnicy.
Z tych samych powodów utajniono też proces Jacka W., byłego starosty świdnickiego, obecnie radnego, który w czerwcu ubiegłego roku kompletnie pijany prowadził samochód. Jego proces trwa już ponad dziesięć miesięcy.
- Od wydawania wyroków jest sąd. Jest prowadzone postępowanie dowodowe. Z uwagi na wyłączenie jawności rozprawy, nie mogę podać żadnych szczegółów - tłumaczy się Tomasz Białek, rzecznik Sądu Okręgowego w Świdnicy.
- Wielu z tych, przeciwko którym toczą się postępowania, dziwne i wydłużające się, to dobrzy znajomi sądu świdnickiego - mówi Anna Zalewska, poseł na Sejm RP.
Szalę goryczy przelała sprawa wypadku, do którego miesiąc temu doszło w Jaworzynie Śląskiej, obok Świdnicy. Młody kierowca staranował na chodniku kobietę, która szła z wózkiem ze swoim pięciomiesięcznym synkiem.
- To był jeden huk, pisk hamulców. Jego zarzuciło, uderzył, przygniótł kobietę do ściany - mówi świadek wypadku.
- Sprawca wypadku wcześniej był notowany za jazdę pod wpływem alkoholu. Miał odebrane uprawnienia. Tego dnia, kiedy spowodował wypadek, ukradł samochód, potrącił kobietę, nie udzielił pomocy i uciekł z miejsca wypadku - mówi asp. Katarzyna Czepil, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Świdnicy.
Policja i prokuratura wnioskowała o areszt dla sprawcy wypadku, który w chwili zatrzymania, dwie godziny po zdarzeniu, miał jeszcze niemal trzy promile alkoholu w wydychanym powietrzu. Niestety, Sąd Rejonowy, z tylko sobie znanych powodów, wypuścił go natychmiast na wolność i to bez nałożenia jakichkolwiek sankcji
Sprawca wypadku pochodzi z zamożnej rodziny. Od razu po wypuszczeniu z aresztu, uciekł za granicę. Tymczasem sąd nie ma sobie nic do zarzucenia.
- Trudno tutaj mówić o przymykaniu przez sąd oka na pewne sprawy. Każda decyzja jest zaskarżalna i to druga instancja jest od oceny tego, czy dane orzeczenie jest słuszne, czy nie - mówi Tomasz Białek, rzecznik Sądu Okręgowego w Świdnicy.
- Jeżeli ktoś chce mieszkać w Świdnicy, to musi zaakceptować ten układ - mówi pracownik sądu. *
* skrót materiału
Reporter: Paweł Kaźmierczak