Ofiary kradzieży danych osobowych

Ofiary kradzieży danych osobowych

Fałszywa lista pedofilów w sieci. Nazwiska, adresy i numery telefonów do niewinnych osób zamieszczono na jednym z portali internetowych. Oskarżone osoby padły ofiarami kradzieży danych osobowych. Podobnie jak pani Elżbieta z Kalisza, na którą ktoś zaciągnął w banku kredyt. Jak w Polsce chroniona jest prywatność obywateli?

Pani Elżbieta jest rencistką. Mieszka w Kaliszu. Od kilku miesięcy przeżywa prawdziwy koszmar. We wrześniu ubiegłego roku w swojej skrzynce pocztowej znalazła druki spłat kredytu. Prawie trzy tysiące złotych, który rzekomo zaciągnęła w banku Cetelem we Wrocławiu na zakup komputera.

- Zgadzał się PESEL, zgadzał się mój numer dowodu osobistego, ale nie zgadzało się nazwisko rodowe matki. Poza tym ja jestem rencistką, a bank miał oświadczenie o zatrudnieniu i dochodach - mówi Elżbieta Przybyłowicz, na którą wzięto kredyt w banku.  

O przestępstwie natychmiast poinformowała policję. Sprawą zajęła się także prokuratura. Jednak pomimo, że dochodzenie trwało, pani Elżbieta wciąż była nękana przez bank pismami windykacyjnymi.

- Najlepsze było pismo w marcu tego roku od windykacji banku. Napisali, że mogą mi umorzyć kredyt, ale jak podpiszę oświadczenie, że jestem dłużnikiem i jednorazowo wpłacę 1200 złotych. Jednak ja dalej czekałam na to, co zrobi prokuratura - opowiada Elżbieta Przybyłowicz, na którą wzięto kredyt w banku.

Prokuratura po kilku miesiącach uznała, że pani Elżbieta nie zaciągnęła kredytu i nie musi go spłacać. Jednak sprawcy nie udało się znaleźć. Dane pani Elżbiety nadal są w posiadaniu nieznanej osoby. A bank w żaden sposób nie chce tej sprawy komentować.

- Uzyskano opinie biegłego grafologa, z której wynika, że to nie pani Elżbieta podpisała się na umowie kredytowej. Postępowanie zostało umorzone wobec niewykrycia sprawcy - informuje Małgorzata Klaus z Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu.

Pani Elżbieta nie jest jedyną ofiarą kradzieży danych. Kilkanaście dni temu na stronie internetowej jednego z portali pojawiła się lista rzekomych pedofilów. Listę umieścił mężczyzna o pseudonimie "Caviar". Znalazły się na niej wszelkie dane: nazwiska, adresy i numery telefonów.

- Zbierałem materiały o pedofilach, szperałem w Internecie i znalazłem coś w rodzaju dzikiego spisu pedofilów. Dla mnie było jasne, że na tej liście znajdują się osoby zupełnie przypadkowe. Tam były ich adresy i telefony, co zagrażało bezpieczeństwu tych osób. Jeden z mężczyzn z tej listy opowiadał mi, że odbiera setki telefonów, że został napadnięty, ta lista może być groźna - ostrzega Piotr Kanikowski, dziennikarz "Polski - Gazety Wrocławskiej.

- Ta lista jest niezgodna z prawem. Można umieścić nazwisko osoby skazanej pełnomocnym wyrokiem tylko w przypadku, kiedy sąd wyraźnie zaznaczy, że można ujawnić jej tożsamość - dodaje Jakub Śpiewak z fundacji "Kidprotect".

Niestety, przedstawiciele portalu, na którym umieszczona była lista odmówili komentarza.

- Mam żal do portalu, bo powinni na to zareagować. Jeśli ktoś na ich stronach łamie prawo, to należy na to reagować. Nie może być tak, że ktoś bezkarnie obrzuca innych błotem - mówi Jakub Śpiewak z fundacji "Kidprotect"

Kilkanaście dni po umieszczeniu listy na portalu internetowym sprawą zajęła się policja. Choć lista zniknęła, jednak dane trafiły już do setek osób. Próbowaliśmy na forum nawiązać kontakt z "Caviarem". Mężczyzna namawiał nas do umieszczenia danych. "Caviar": zapodaj informacje, tu i teraz wszystkie dane co wiesz , wyrzuć to z siebie zobaczysz nawet jak się poczujesz i frajer też już się z nią będzie do końca czuł taki bezradny, jeśli teraz tego nie zrobisz, to będę uważał cię za moderatora tego forum, który prowokuje ludzi do rozmów i twój następny post będzie przeze mnie ignorowany.

Pani Elżbieta i osoby umieszczone na internetowej liście pozbawione są już anonimowości. Co więcej boją się, że ich koszmar nigdy się nie skończy.

- Dalej żyję w tym strachu, niepewności czy gdzieś ktoś nie weźmie jeszcze tego kredytu. Dlatego uważam, że w Polsce nie ma żadnej ochrony danych osobowych - mówi Elżbieta Przybyłowicz, na którą wzięto kredyt w banku. *

* skrót materiału

Reporter:Żanetta Kołodziejczyk