Powódź przez urzędników?
W Małopolsce trwa szacowanie strat po gigantycznej powodzi sprzed dwóch tygodni. Najwięcej szkód wyrządziła rzeka Białka. Woda zalała setki domów, zerwała mosty i uszkodziła drogi. Mieszkańcy Nowej Białej od lat walczą z urzędnikami w sprawie pogłębienia koryta rzeki - bezskutecznie. Miesiąc przed powodzią, urzędnicy wysłali pismo, w którym twierdzili, że Białka nie ma prawa zalać okolicznych wsi w przeciągu stu, a nawet... pięciuset najbliższych lat.
Nowa Biała, jedna z wielu pereł Podhala. Mieszkańcy kilku okolicznych wsi już się zdążyli przyzwyczaić do kaprysów Białki, która swoje źródło ma w Morskim Oku. Po gwałtownych opadach deszczu w Tatrach niemal zawsze rzeka wylewa z brzegów. Jednak takiego kataklizmu jak teraz, jeszcze nigdy nie było.
- Ja mam 80 lat, ale takiej powodzi nie widziałem - mówi Janusz Walendziak, mieszkaniec Nowej Białej.
- Zalało piwnicę, piec olejowy, bojler elektryczny. Trzymałem tam mnóstwo rzeczy, na przykład kosiarkę. To wszystko zostało zalane - dodaje Andrzej Kość, mieszkaniec Nowej Białej.
W Nowej Białej i sąsiednich Krempachach woda zalała ponad sto dwadzieścia gospodarstw. Silny nurt Białki zniszczył też dwa potężne mosty.
- Zawsze powstaje ten sam problem, że właściwe koryto rzeki jest zamulane, osadzane są drzewa, kamienie, i woda się podnosi w naturalny sposób - opowiada Jan Smardach, wójt gminy Nowy Targ.
Przełom Białki objęty jest programem Natura 2000. Wojewódzki Konserwator Przyrody w Krakowie od lat zabrania tu prowadzenia jakichkolwiek prac przy pogłębianiu lub poszerzeniu koryta rzeki. Tuż po tym, jak Białka zaczęła zalewać domy, ich mieszkańcy bezskutecznie błagali urzędników, żeby do akcji wysłać ciężki sprzęt.
- Starałem się skontaktować z panią konserwator, ale żadnego kontaktu z nią nie było. W Wydziale Ochrony w Krakowie powiedziano mi mi, że pani konserwator jest nieuchwytna w tej chwili - wspomina Józef Majerczak, sołtys Nowej Białej.
- Powiedziałem, że jak do godziny 15. nie będzie decyzji o wejściu w teren, to ja nie mam innego wyjścia jak z grupą mieszkańców Nowej Białej złożyć doniesienie do prokuratury i w trybie karnym prowadzić postępowanie przeciwko instytucjom, które nie podejmują żadnych działań i żadnych czynności. Przez cały czas woda się wlewała do wsi - dodaje Jan Smarduch, wójt gminy Nowy Targ.
Dopiero pięć dni po przejściu fali powodziowej na miejsce ściągnięto ciężki sprzęt. Kiedy pytamy urzędników, dlaczego tak późno, słyszymy dosyć zaskakującą odpowiedź: Nie ma decyzji, wydanej przez panią konserwator, która spowodowałaby prowadzenie tam prac, które rozwiązałyby ten problem. Została wydana zgoda na doraźne prace - informuje Małgorzata Woźniak, rzecznik wojewody małopolskiego.
Miesiąc przed powodzią urzędnicy wojewody wysłali do mieszkańców pismo, w którym twierdzą, że Białka nie ma prawa zalać okolicznych wsi w przeciągu stu, a nawet... pięciuset najbliższych lat.
- Pani konserwator zasięgnęła opinii ludzi, fachowców, którzy znają się na sytuacji powodziowej - mówi Małgorzata Woźniak, rzecznik wojewody małopolskiego.
- Te opracowania były robione chyba za biurkiem. One się mają nijak do rzeczywistości. Ja się obawiam, że za kilka miesięcy, jak opadną już emocje, to pewnie urzędnicy wrócą do tych samych argumentów - mówi Jan Smarduch, wójt gminy Nowy Targ. *
* skrót materiału
Reporter Paweł Kaźmierczak