Skazany za rozsypanie prochów ojca
Skazany za rozsypanie prochów ojca. Stanisław Gorzkowski nie chciał mieć tradycyjnego pogrzebu, grobu i tabliczki z nazwiskiem. Nie chciał, by ktokolwiek zostawiał mu kwiaty pod krzyżem. Życzył sobie, żeby jego ciało zostało spalone, a prochy rozsypane na morskich falach. Jego syn spełnił wolę ojca. Nie spodziewał się, że zostanie za to skazany.
- Wolą ojca było dokonanie kremacji ciała po śmierci i rozsypanie prochów w morzu - mówi Marcin Gorzkowski, który rozsypał prochy ojca w morzu.
Ktoś z rodziny doniósł jednak na policję na pana Marcina. Zarzuty brzmiały: urna z prochami jest w domu, a nie na cmentarzu. Policja przekazała szybko sprawę prokuraturze. Najpierw pana Marcina oskarżono o znieważenie zwłok. Potem prokuratura stwierdziła, że pan Marcin naruszył prawo o sposobie pochówku.
Pan Marcin dostał z poznańskiego krematorium urnę z prochami i dokument potwierdzający spopielenie zwłok. Na dole wypisu widnieje napis: "Uwaga: Prochy otrzymane przez spopielenie zwłok muszą być pochowane na cmentarzu lub zatopione w morzu".
- Sędzia wyrokujący w sprawie opierał się na obowiązujących przepisach prawnych. Wyrok został wydany zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa - twierdzi Małgorzata Grzelska z Sądu Grodzkiego w Bydgoszczy.
Pan Marcin rozsypał prochy ojca w 2006 roku, obowiązywała wówczas ustawa o cmentarzach i chowaniu zmarłych z 1959. Nie ma w niej mowy o prochach. Pojawiają się tylko określenia: szczątki i zwłoki.
Sąd Grodzki w Bydgoszczy ukarał go naganą za to, że potraktował urnę jak trumnę. Otworzył ją, a co gorsza rozsypał prochy - czyli zwłoki, których zatapiać w morzu nie można. Jest jeden wyjątek- osoba zmarła na statku, której nie ma możliwości pochowania w inny sposób.
- Ktoś próbując wkręcić w paragraf osobę, która wysypała prochy, popełnia moralny błąd - twierdzi Marek Wichrowski, etyk.
Podczas kremacji ciało ulega całkowitemu spopieleniu. Prochy są jałowe. Nie zawierają żadnych składników poza popiołem.
- Rozsypywanie prochów zarówno nie narusza zasady świętości ciała, jak i nie ma żadnego związku z kwestiami higienicznymi - twierdzi Marek Wichrowski, etyk.
Tymczasem, sprawdziliśmy, że w Gdyni działa firma, która organizuje pochówki morskie. Żałobnicy mogą na statku wypłynąć w morze, by uroczyście rozsypać na falach morskich prochy bliskiej osoby.
Nagana udzielona przez sąd grodzki, to rodzaj kary, która zostaje wpisana do akt sądowych. Pan Marcin zamierza odwołać się od ostatniego wyroku. Chce walczyć przed sądem o dobre imię i swojego ojca. *
* skrót materiału
Reporter: Aneta Mierzwa