Z koparką na chronione ptaki

Z koparką na chronione ptaki

Kilkaset piskląt jaskółki brzegówki i niezwykle rzadkiej w Polsce żołny zasypanych! Ptaki znajdowały się w kopalni odkrywkowej należącej do urzędu miasta w Tykocinie. Urzędnicy twierdzą, że o nich wiedzieli, ale sądzili, że legowisko jest oddalone od miejsca, którym prowadzili prace. Sprawą zajęła się prokuratura.

Obecność żołny, niezwykle rzadkiego ptaka na Podlasiu ściąga tam turystów z całej Europy. A właściwie ściągała... Żołna jest gatunkiem chronionym Konwencją Berneńską i Bońską. Został wpisany także do Polskiej Czerwonej Księgi Zwierząt, czyli rejestru gatunków zagrożonych całkowitym wyginięciem.

Na początku lipca ornitolodzy dokonali dramatycznego odkrycia. Kilkaset piskląt jaskółki brzegówki oraz kilkanaście młodych niezwykle rzadkiej w Polsce żołny zginęło podczas prac prowadzonych w kopalni odkrywkowej w Tykocinie koło Białegostoku. W zasypanych ziemią gniazdach pisklęta po prostu się udusiły. Ptaki były w okresie lęgowym, znajdowały się więc pod ochroną.  

- Nie jest to miejsce jakieś nieznane, tam rzesze ornitologów przyjeżdżają co roku, także nie sądzę, żeby miejscowe władze o tym nie wiedziały - mówi Piotr Dąbrowski, leśniczy z Biebrzańskiego Parku Narodowego.

- Ile pana zdaniem zginęło piskląt?

- Chcę być jakby uczciwy w ocenie, w związku z czym przyjmuję pewne minimum. I to pewne minimum, to jest ponad 100 gniazd, ale możliwe, że było ich nawet 300 - odpowiada Paweł Świątkiewicz, ornitolog hobbysta.

Po tym dramatycznym wydarzeniu prace w żwirowni wstrzymano do połowy sierpnia.

Właściciel kopalni, czyli urząd miejski w Tykocinie tłumaczy, że oficjalnie nie został przez żadną instytucję poinformowany o tym, że w skarpach, w których było prowadzone wydobycie, gniazdują ptaki.

- W tej ścianie, w której nie prowadziliśmy prac górniczych, gnieździły się ptaki, ale na tej ścianie, w której pobraliśmy pospółkę piaskowo-żwirową, ptaków nie widzieliśmy - zapewnia Krzysztof Wnorowski z Urzędu Miasta w Tykocinie.

- Takie tłumaczenie jest troszeczkę dziwne, bo urząd miasta przed rozpoczęciem prac mógł zwrócić się do wojewódzkiego konserwatora przyrody z prośbą o informację i ewentualną zgodę na takie prace - mówi Lech Magrel, dyrektor Wydziału Środowiska i Rolnictwa, Podlaskiego Urzędu Wojewódzkiego.

Coraz częściej ekolodzy protestują w obronie zagrożonych gatunków zwierząt i roślin. Sprawą zniszczenia kilkuset gniazd ptaków w Tykocinie zajęła się już Prokuratura Rejonowa w Białymstoku, która ustali, kto ponosi za to odpowiedzialność. *

* skrót materiału

Reporter: Monika Adamczyk