30 groszy za mieszkanie w Warszawie

30 groszy za mieszkanie w Warszawie

Wynajmuje lokal, ale za niego nie płaci. Katarzyna P. wynajęła jedno z warszawskich mieszkań. Miała za nie płacić 1400 zł miesięcznie. Płaci jedyne 30 gr. Oszukana właścicielka mieszkania nie może się do niego dostać, bo Katarzyna P. zmieniła w nim zamki. Choć nie wywiązuje się z umowy najmu, nie można jej eksmitować.


Od kilku miesięcy pani Karolina próbuje dostać się do własnego mieszkania. Kobieta wraz z mężem, w lipcu ubiegłego roku postanowiła je wynająć. Na najemców nie czekała długo.

- Przyszła rodzina, która wzbudzała zaufanie. Młoda pani z przystojnym mężem i córeczką, dodatkowo przyszli z dziewczynką, która była córką niby ich kolegi. Nie miała mamy, więc była z nimi. Tym wzbudzili nasze zaufanie - wspomina Karolina Czyżak, która nie może odzyskać swojego mieszkania.  

Umowa została zawarta z Katarzyną P. na okres jednego roku. Katarzyna P. zobowiązała się za wynajem mieszkania płacić 1400 zł miesięcznie.

- Jak się okazało, wpłat nie było wcale. Pani Katarzyna powiedziała, że widocznie pomyliła numer konta. Sprawdziliśmy, to była nieprawda. Obiecała nam, że zapłaci za dwa miesiące, 2800 złotych. Wpłaciła jednak 2,80 zł twierdząc, że się pomyliła i z roztargnienia postawiła nie tu przecinek, gdzie trzeba - mówi Karolina Czyżak, która nie może odzyskać swojego mieszkania.

Po kilku tygodniach pani Karolina dzięki sąsiadom odkryła, że do mieszkania wprowadził się konkubent Katarzyny P., Piotr B. i jego dziecko. Co więcej, okazało się, że przy podpisywaniu umowy Katarzyna P. była już w ciąży. Tak więc zamiast jednej, w lokalu zamieszkało 5 osób.

Pani Karolina wielokrotnie próbowała skontaktować się z Katarzyną P. Bez rezultatu. Właścicielka postanowiła więc w październiku ubiegłego roku rozwiązać umowę najmu. Niestety, do mieszkania nie mogła się dostać, gdyż najemcy... zmienili zamki.

- Tam są zawsze awantury. Biją dzieci, na klatkę bez kapci wystawiają. On ją gania z nożem. Kłócą się tak, że cały blok słyszy. Z nimi się nie da rozmawiać. Musi policja przyjechać - mówi sąsiadka Katarzyny P.

- Ta rodzina jest doskonale znana policji za sprawą popełnionych oszustw, głównie internetowych na terenie całej Polski - informuje Monika Brodowska z Komendy Rejonowej Policji Warszawa Praga-Północ.

Razem z panią Karoliną w końcu udało nam się porozmawiać z oszustką. Kobieta zobowiązała się do jak najszybszego opuszczenia mieszkania. Niestety, nie mogliśmy wejść do mieszkania, bo prawo chroni nielegalnych najemców.

- Jeżeli ktoś płaci 2,80 zł na 9 miesięcy, co daje średnią 30 groszy na miesiąc, to właściciel może wypowiedzieć umowę. Niestety, w tym przypadku właścicielowi pozostaje tylko sąd i eksmisja, a to trwa niestety w Polsce bardzo długo - mówi Radosław Kwaśnicki, radca prawny.

Katarzyna P. i jej konkubent czują się bezkarni. Pani Karolina, aby usunąć lokatorów z własnego mieszkania, musi mieć wyrok sądu nakazujący eksmisję. I nie ważne jest, że od 9 miesięcy oszuści łamią prawo. Co gorsze, nawet wyrok nie zapewni rozwiązania kłopotów.

- Kiedy w mieszkaniu są dzieci, to sytuacja jest utrudniona, gdyż sąd musi im zapewnić lokal zastępczy i jeśli gmina nie znajdzie go, to eksmisja nie zostanie wykonana - tłumaczy Marcin Łochowski z Sądu Rejonowego w Warszawie Praga-Północ. *

* skrót materiału

Reporter: Żanetta Kołodziejczyk