60 tys. zł do szczęścia

60 tys. zł do szczęścia

Dwunastoletni Mariusz codziennie zbiera puszki i roznosi gazety. Wszystko po to, by pomóc swojemu ojcu. Pan Zenon sam opiekuje się trójką dzieci. Zarabia jedynie 700 zł miesięcznie. Teraz będzie musiał zapłacić 60 tys. zł swojej byłej żonie, która wniosła do sądu sprawę o podział majątku. Pan Zenon jest załamany wyrokiem. Jeżeli nie zapłaci, rodzina straci dom.

Od siedmiu lat Mariusza i jego dwie siostry - dziś osiemnastoletnią Magdę i dwudziestojednoletnią Ewę wychowuje ojciec. Matka odeszła i wyszła po raz drugi za mąż. Zabrała tylko jedno dziecko. O pozostałych nie pamiętała.

- Ja już nie mam siły. Gdybym nie miał tego małego, to bym już nie żył. Żyję tylko dla niego - mówi Zenon Szczepkowski, który opiekuje się trójką dzieci.  

Pan Zenon i pani Barbara pobrali się dwadzieścia trzy lata temu. Ich marzeniem był dom. Dostali działkę od rodziców pani Barbary i marzenie się spełniło. Wszystko układało się dobrze. Niestety do czasu.

- Kłopoty zaczęły się przed 2000 rokiem. Zaczęła sprowadzać sobie mężczyzn. Ja byłem w pracy. Później dzieci zaczęły mi o tym mówić - opowiada Zenon Szczepkowski.

- To wzorowy ojciec. Dba o dzieci, wszelkimi siłami stara się im zapewnić pogodne dzieciństwo - mówi Bogusława Lewandowska z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Przasnyszu.

Po kilkunastu latach małżeństwa pani Barbara wyprowadziła się. Kontaktu z dziećmi, jak twierdzi pan Zenon, nie utrzymywała. Pan Zenon i jego dzieci choć żyjąc w biedzie, jakoś sobie radzili. Do ubiegłego roku. Pani Barbara do sądu wniosła sprawę o podział majątku. Wyrokiem sądu pan Zenon jeśli chce ocalić dom, musi oddać pani Barbarze ponad 60 tysięcy złotych.

- Strony zostały majątkiem podzielone po połowie. Pan otrzymał zabudowaną nieruchomość i ruchomości, a jego była żona otrzymała niezabudowaną nieruchomość i w wyniku nierównej wartości tych otrzymanych przez stronę rzeczy sąd zasądził spłatę - tłumaczy Wacław Dąbkowski, Prezes Sądu Rejonowego w Przasnyszu.

Pani Barbara i jej drugi mąż twierdzą, że to oni są pokrzywdzeni. A dzieci nie wychowują, bo zabrania tego pan Zenon.

Pan Zenon, by ratować swoje dzieci rozwieszał na słupach ogłoszenia. W ten sposób prosił o pomoc. Błagał już wszystkich. Nadal jednak potrzebuje 60 tysięcy złotych. Pensja pana Zenona - zaledwie 700 złotych - nie wystarcza nawet na życie. Rodzinie niestety grozi eksmisja. *

* skrót materiału

Reporter: Żanetta Kołodziejczyk (Telewizja Polsat)