Kontrolerzy już nie biorą
O nieuczciwych kontrolerach biletów z Warszawy mówiliśmy klika miesięcy temu. Nagraliśmy, jak brali łapówki od pasażerów, jadących na gapę. Po naszej interwencji pięciu kontrolerom postawiono zarzuty. Postanowiliśmy sprawdzić, czy Zarząd Transportu Miejskiego wyciągnął wnioski z naszej prowokacji. Ponownie wybraliśmy się na miasto z ukrytą kamerą.
Warszawa, to bardzo dynamicznie rozwijające się miasto. Ludzie masowo przyjeżdżają tu do pracy. W stolicy rozkwitło łapownictwo, miedzy innymi przekupywanie kontrolerów biletów.
O warszawskich kontrolerach panowała bardzo zła opinia. Nie tylko brali łapówki od jadących na gapę, ale również często zachowywali się nachalnie i arogancko wobec kontrolowanych pasażerów.
W marcu ubiegłego roku sprawdziliśmy, czy to prawda. Przy współudziale policji przeprowadziliśmy dziennikarską prowokację, która pokazała, jak wielka jest skala łapowniczego procederu w warszawskich tramwajach i autobusach.
Mandat za jazdę na gapę wynosi w Warszawie ponad 120 złotych. Istniał jednak sposób, aby zaoszczędzić. Wystarczyło wręczyć łapówkę kontrolerowi. Na przykład 50 złotych.
Efekt naszej interwencji był natychmiastowy. Po dziennikarskiej prowokacji policja zatrzymała nieuczciwych kontrolerów.
- Pięciu kontrolerom Urzędu Transportu Miejskiego, przedstawiono zarzuty w tej sprawie. Są oskarżeni o przyjmowanie łapówek - mówi Wiesław Wyrzykowski, z prokuratury rejonowej Praga Południe.
Ostatecznie Zarząd Transportu Miejskiego rozwiązał umowę z firmą "Zetka", która zatrudniała kontrolerów. Udało się rozbić skorumpowane środowisko.
Zainspirowany naszym reportażem Zarząd Transportu Miejskiego zrealizował film szkoleniowy. Stał się on przestrogą dla świeżo zatrudnionych kontrolerów. Pokazuje, co mają do stracenia, kiedy biorą łapówki.
- Wykorzystaliśmy materiał wyemitowany w Polsacie. Dzięki niemu zmontowaliśmy własny film, który ma przede wszystkim pokazać kontrolerom, jak łatwo można wpaść przy odbieraniu łapówki - mówi Grzegorz Ćwiek, rzecznik prasowy ZTM.
Sprawą złapanych na gorącym uczynku kontrolerów łapówkarzy zajmie się Warszawski Sąd Rejonowy. Niezależnie od kwot, jakie przyjmowali od pasażerów na gapę, grozi im kara nawet ośmiu lat wiezienia.
Czy w warszawskich tramwajach i autobusach pracują już tylko uczciwi kontrolerzy? Czy na dobre udało się wykorzenić korupcję? Sprawdziliśmy to sami. Żaden ze sprawdzających nas kontrolerów nie chciał przyjąć łapówki. *
* skrót materiału
Reporter: Grzegorz Honkisz