Mieli pomagać, a wyłudzali
Kolejny przykład wzbogacania się kosztem najbiedniejszych! Paczki żywnościowe, które powinny być bezpłatnie rozdawane najuboższym, były im sprzedawane. A wszystko to działo się w biurze poselskim.
Mrągowo na Mazurach, jednym z najważniejszych problemów tego miasta jest bezrobocie. Najubożsi korzystają więc z pomocy organizacji charytatywnych. Jedną z nich jest Stowarzyszenie Rodzina Mrągowska, kierowane przez Zdzisława Zyska.
Skandal wybuchł, gdy jedna z osób korzystających z pomocy, nagrała telefonem komórkowym, jak w rzeczywistości wygląda pomoc stowarzyszenia.
- Trzeba było wpłacić na początek 5 zł, żeby się zapisać na listę. Przy odbiorze paczek pan Zysk zażądał po 5 złotych, od każdego członka rodziny czyli jak jest 4 osobowa rodzina to 20 złotych - opowiada pani Krystyna, która korzystała z pomocy stowarzyszenia.
- Jako stowarzyszenie non profit nie prowadzimy jakiekolwiek działalności zarobkowej. Wszelkie wpłaty dokonywane są dobrowolnie, na cele statutowe stowarzyszenia, które prowadzi dokładną dokumentację finansową i księgową - tłumaczy Zdzisław Zysk, przewodniczący Stowarzyszenia Rodzina Mrągowska.
Ale czy wpłaty są na pewno dobrowolne? Zapis z filmu nie pozostawia cienia wątpliwości, że opłata za paczki była wymuszana, potwierdzają to także osoby, które korzystały z tej pomocy.
- Wrzucało się do puszki taką kwotę, jak chciał pan Zysk i wtedy dopiero dostawało się paczkę - mówi pani Krystyna.
Pikanterii sprawie dodaje fakt, iż pomocy udzielano w mrągowskim biurze poselskim Tadeusza Iwińskiego z SLD. Poseł wiedział o pomocy ale nie wiedział, jak wygląda ona w rzeczywistości. Po publikacji w Kurierze Mrągowskim poseł rozwiązał współpracę z członkami stowarzyszenia Rodzina Mrągowska. Ale to nie koniec kłopotów pseudowolontariuszy. Ze współpracy z prezesem stowarzyszenia zrezygnował Warmińsko- Mazurski Bank Żywności, który dostarczał jedzenie do Mrągowa.
- W umowach, które podpisujemy ze wszystkimi stowarzyszeniami, które realizują ten program jest zawarty punkt, że żywność dostarczamy bezpłatnie i stowarzyszenia nie mają prawa pobierać żadnych opłat - informuje Mariola Klemienko z Warmińsko- Mazurskiego Banku Żywności w Olsztynie.
Z pomocy stowarzyszenia korzystało kilkaset osób. Każda z nich musiała płacić za paczkę, a pieniądze najprawdopodobniej trafiały do kieszeni prezesa stowarzyszenia. Osoby zajmujące się organizowaniem zbiórek żywności obawiają się, że to niekorzystnie wpłynie na przebieg kolejnych charytatywnych zbiórek.
- Taka sytuacja jak w Mrągowie powoduje, że tracimy zaufanie do organizacji pozarządowych - mówi Mariola Klemienko z Warmińsko - Mazurskiego Bank Żywności w Olsztynie. *
* skrót materiału
Reporter: Leszek Tekielski ltekielski@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)
Skandal wybuchł, gdy jedna z osób korzystających z pomocy, nagrała telefonem komórkowym, jak w rzeczywistości wygląda pomoc stowarzyszenia.
- Trzeba było wpłacić na początek 5 zł, żeby się zapisać na listę. Przy odbiorze paczek pan Zysk zażądał po 5 złotych, od każdego członka rodziny czyli jak jest 4 osobowa rodzina to 20 złotych - opowiada pani Krystyna, która korzystała z pomocy stowarzyszenia.
- Jako stowarzyszenie non profit nie prowadzimy jakiekolwiek działalności zarobkowej. Wszelkie wpłaty dokonywane są dobrowolnie, na cele statutowe stowarzyszenia, które prowadzi dokładną dokumentację finansową i księgową - tłumaczy Zdzisław Zysk, przewodniczący Stowarzyszenia Rodzina Mrągowska.
Ale czy wpłaty są na pewno dobrowolne? Zapis z filmu nie pozostawia cienia wątpliwości, że opłata za paczki była wymuszana, potwierdzają to także osoby, które korzystały z tej pomocy.
- Wrzucało się do puszki taką kwotę, jak chciał pan Zysk i wtedy dopiero dostawało się paczkę - mówi pani Krystyna.
Pikanterii sprawie dodaje fakt, iż pomocy udzielano w mrągowskim biurze poselskim Tadeusza Iwińskiego z SLD. Poseł wiedział o pomocy ale nie wiedział, jak wygląda ona w rzeczywistości. Po publikacji w Kurierze Mrągowskim poseł rozwiązał współpracę z członkami stowarzyszenia Rodzina Mrągowska. Ale to nie koniec kłopotów pseudowolontariuszy. Ze współpracy z prezesem stowarzyszenia zrezygnował Warmińsko- Mazurski Bank Żywności, który dostarczał jedzenie do Mrągowa.
- W umowach, które podpisujemy ze wszystkimi stowarzyszeniami, które realizują ten program jest zawarty punkt, że żywność dostarczamy bezpłatnie i stowarzyszenia nie mają prawa pobierać żadnych opłat - informuje Mariola Klemienko z Warmińsko- Mazurskiego Banku Żywności w Olsztynie.
Z pomocy stowarzyszenia korzystało kilkaset osób. Każda z nich musiała płacić za paczkę, a pieniądze najprawdopodobniej trafiały do kieszeni prezesa stowarzyszenia. Osoby zajmujące się organizowaniem zbiórek żywności obawiają się, że to niekorzystnie wpłynie na przebieg kolejnych charytatywnych zbiórek.
- Taka sytuacja jak w Mrągowie powoduje, że tracimy zaufanie do organizacji pozarządowych - mówi Mariola Klemienko z Warmińsko - Mazurskiego Bank Żywności w Olsztynie. *
* skrót materiału
Reporter: Leszek Tekielski ltekielski@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)