Najpierw pomyśleli o sobie
Wstyd - grzmią mieszkańcy Olsztyna. Nowi radni podwyższyli sobie diety - i to prawie trzykrotnie! Podwyżka będzie kosztowała budżet miasta ponad 350 tys. zł. rocznie.
Kilka tygodni po wyborach - nowi olsztyńscy radni postanowili podnieść swoje diety. Do tej pory każdy z nich, za obecność na jednej sesji w miesiącu i pojedynczych posiedzeniach w jednej lub dwóch komisjach, otrzymywali 600 złotych. Nowi radni stwierdzili, że to zdecydowanie za mało.
Diety zostały podwyższone. Najniższa dieta radnego z wysokości 600 zł wzrosła do kwoty 1762 zł - informuje Zbigniew Dąbkowski, przewodniczący Rady Miasta w Olsztynie.
Jak się jednak okazuje - podwyżki diet, na Warmii i Mazurach zafundowali sobie nie tylko olsztyńscy radni. Diety podwyższyli sobie także radni z Ostródy. Ci jednak nie byli tak pazerni i dołożyli sobie po około 200 złotych.
- Jesteśmy społeczeństwem biednym, jest duże bezrobocie i dlatego źle byłoby postrzegane znaczne podnoszenie sobie diet - twierdzi Czesław Naumowicz, przewodniczący Rady Miasta w Ostródzie.
Podwyżka diet będzie kosztowała budżet miasta ponad 350 tys. zł. rocznie. To więcej niż w Olsztynie wydaje się choćby na organizacje pozarządowe zajmujące się dziećmi.
- Do rady dostały się osoby, które zajmują dosyć eksponowane stanowiska w swoich firmach. Sesje odbywają się w godzinach funkcjonowania urzędów i instytucji. Więc ta osoba jest nieobecna w pracy i dieta ma jej wynagrodzić utracone korzyści - mówi Zbigniew Dąbkowski, przewodniczący Rady Miasta w Olsztynie.
Rozczarowania taką decyzją radnych nie ukrywają mieszkańcy Olsztyna. Dla wielu z nich to, co potrzymają radni po podwyżce jest kwotą nieosiągalną. *
* skrót materiału
Reporter: Leszek Tekielski ltekielski@polsat.com.pl (Telewizja Polsat)