Nie mają za co leczyć synów
Dwaj synowie Leokadii i Zenona Traczuków chorują na serce. Dwa lata temu zachorował Hortensjusz. 21-latek był bliski śmierci. Natychmiast potrzebował przeszczepu. Operacja się udała, ale państwo Traczukowie na ratowanie syna wydali wszystkie oszczędności. Niestety, w tym roku na serce zachorował ich najstarszy syn, Łukasz. Rodzice potrzebują wsparcia, aby dalej leczyć synów.
Pani Leokadia i pan Zenon przez kilkanaście lat byli szczęśliwą rodziną. Mają trzech synów: dwudziestotrzyletniego Łukasza, dwudziestojednoletniego Hortensjusza i dziesięcioletniego Krystiana. Niestety, dwa lata temu ich życie zmieniło się w koszmar. Jeden z synów, Hortensjusz był bliski śmierci.
- To jest bardzo rzadka choroba. Trudna do rozpoznania, nie daje żadnych objawów do okresu, kiedy następuje głęboka niewydolność serca. Zaczyna się banalnie, najczęściej jakąś infekcją wirusową, a może powodować zapalenie mięśnia sercowego - informuje doktor Zbigniew Buczek, lekarz rodzinny.
Hortensjusz uwielbiał sport. Bardzo dużo ćwiczył. Nie wiedział, że jest poważnie chory na serce. Dwa lata temu był już tak osłabiony, że postanowił zrobić badania. Wyniki były szokujące.
- Ordynator stwierdził, że syn jest w bardzo ciężkim stanie. Powiedział abym przygotowała się na najgorsze - wspomina Leokadia Traczuk, matka Hortensjusza i Łukasza.
Lekarze nie mieli wątpliwości. Stan Hortensjusza był już tak zły, że jedynym ratunkiem był natychmiastowy przeszczep serca. Po dwóch tygodniach udało się znaleźć dawcę dla chłopaka.
- Po przeszczepie jest ciężko. Dopiero po kliku miesiącach robi się trochę lepiej, ale ogólnie życie jest trudne. Muszę uważać, żeby nie chorować, bo zawsze jestem osłabiony - mówi Hortensjusz Traczuk.
Przypadek choroby Hortensjusza jest niezmiernie rzadki. Kiedy udało się uratować jego życie, wydawało się, że to już koniec kłopotów w tej rodzinie. Niestety, w tym roku Łukasz, starszy brat Hortensjusza też zachorował na serce.
- Łukasz został przyjęty do nas z ostrą niewydolnością krążenia, z podejrzeniem homeopatii pozapalnej. Wymagał wszczepienia sztucznych komór, które wspomagają teraz jego życie. Został zakwalifikowany do przeszczepu, bo jego serce nie ma szans na regenerację - informuje Szymon Kocenda z Instytutu Kardiologii i Transplantologii w Aninie.
- Jak dowiedziałem się, że Łukasz ma to, co Hortensjusz to nogi mi się ugięły. Pomyślałem, że to nie możliwe. Wszystkiego mi się odechciało - wspomina Zenon Traczuk, ojciec Hortensjusza i Łukasza.
Łukasz musiał przerwać studia graficzne. Od dwóch miesięcy jest w szpitalu. Czeka na przeszczep. Rodzina Łukasza mieszka w Hrubieszowie i pragnie być blisko niego. Rodzice nie mają pieniędzy, by dojeżdżać do Łukasza do Anina koło Warszawy. Potrzebują wsparcia, aby dalej leczyć synów. *
* skrót materiału
Reporter: Żanetta Kołodziejczyk