Niesprawne hydranty
Sześć tysięcy osób bez majątku i pracy, bo strażakom zabrakło wody. W zeszłym tygodniu na targowisku w Słubicach wybuchł pożar. Spłonęły niemal wszystkie stoiska wraz z wyposażeniem i towarem. Straty liczone są w dziesiątkach milionów złotych. Akcję gaśniczą utrudniał silny wiatr, materiały łatwopalne i... niesprawne hydranty na targowisku.
Słubice, to miasto żyjące z granicy. Z pobliskiego Frankfurtu przyjeżdżali tam Niemcy, by zrobić zakupy na bazarze. Na tętniącym życiem targowisku pracował co trzeci mieszkaniec Słubic. Tysiąc dwieście stanowisk kupieckich dawało pracę ponad sześciu tysiącom ludzi. Teraz, w ciągu kilku godzin wszyscy ci ludzie stracili jedyne źródło utrzymania.
- Miałam odzież młodzieżową, wszystko doszczętnie się spaliło - mówi Krystyna Kośmicka, organizatorka komitetu pomocowego dla poszkodowanych przez pożar.
Pożar wybuchł w środę w nocy. Przy jednej z alejek robotnicy prowadzili prace remontowe. Skończyli prace po 21, piętnaście minut później płonął już pierwszy stragan.
- Robotnicy poprawiali komuś stragan. Skończyli, wyszli i zaczęło się palić, a używali jakiejś szlifierki kontowej - opowiada Marzena Synala, właścicielka sklepu z konfekcja damską.
Pożar na słubickim bazarze rozprzestrzeniał się w błyskawicznym tempie. To był prawdziwy huragan ognia.
Kupcy z bezsilną złością patrzyli jak płonie dorobek ich życia. Twierdzą, że bazar można było ocalić.
- Byłem tutaj po 21. Wtedy bazar można było uratować. To straż go spaliła, nieudolność dowódcy, który dowodził tą akcją - twierdzi Adam Modrzejewski, kupiec z bazaru.
- Dowódca akcji polecił podać dwa prądy ciężkiej piany na palące się stoiska. W tym momencie paliło się sześć stoisk. Gdy strażacy podchodzili do ognia nastąpiła bardzo silna eksplozja - opowiada Jacek Konusiewicz, Komendant Straży Pożarnej w Słubicach.
Właściciele spalonych stoisk nie kryją rozczarowania akcją ratowniczą. Strażacy twierdzą, że byli bezradni.
- Mieliśmy poważane problemy z wodą. Zlokalizowane na terenie bazaru hydranty nie mogły być wykorzystane. Dwa stały w miejscu objętym już pożarem, trzeci hydrant okazał się niesprawny - mówi Jacek Konusiewicz, Komendant Straży Pożarnej w Słubicach.
W grudniu ubiegłego roku kontrolowano zabezpieczenia przeciwpożarowe bazaru. Administrator targowiska twierdzi, że wszystko było w porządku.
Słubicki bazar istnieje od ponad piętnastu lat. Przez cały czas bardzo szybko się rozrastał. Żadna instytucja nie zauważyła potrzeby zmodernizowania zabezpieczeń przeciwpożarowych. Tak wielki bazar dysponował tylko trzema hydrantami. Dwa z nich znajdowały się koło siebie. Jeden był umieszczony wewnątrz stoiska.
- Będzie prowadzone postępowanie przygotowawcze. Sprawdzimy, czy bazar został należycie wyposażony w hydranty, czy w sposób należyty dostarczały wodę do wozów strażackich - zapowiada Mariusz Nowak z Prokuratury Rejonowej w Słubicach.
Jaką część bazaru udałoby się ocalić, gdyby hydranty były sprawne? Tego nie wiemy. Możemy sobie jedynie wyobrażać bezsilność strażaków. Co czują dziś ci, którzy przez swoją nieuwagę i niedbalstwo spowodowali dramat sześciu tysięcy ludzi?
- Policjanci zatrzymali dwóch mężczyzn. Zarzucono im nie zachowanie ostrożności podczas prowadzenia prac remontowych - informuje Agata Sałatka, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie Wielkopolskim.
Władze Słubic zareagowały szybko. Bazar będzie odbudowany. Będą ulgi w ZUS - ie i odroczone terminy płatności w urzędzie skarbowym. Jest też pomoc finansowa - na razie pięć milionów złotych.
- Prowadziłem radę bazaru od piętnastu lat i chciałem zaapelować do kupców, by nie załamywali się. Damy radę, tylko trzymajmy się razem - mówi jeden z kupców z bazaru w Słubicach.
Diecezjalna Caritas apeluje o pomoc dla poszkodowanych w pożarze. Oto numery kont, na które można wpłacać pieniądze: PKO BP S.A. I O. Zielona Góra, 07 1020 5402 0000 0702 0020 5716 lub BZ WBK S.A. II O. Zielona Góra 08 1090 1636 0000 0001 0345 8964. Z dopiskiem: POMOC DLA SŁUBIC. *
* skrót materiału
Reporter: Grzegorz Honkisz