Pogrzebowy biznes proboszcza

Pogrzebowy biznes proboszcza

Firma pogrzebowa księdza niszczy konkurencję... Ks. Bernard C., proboszcz parafii z Lubonia prowadzi własną firmę pogrzebową. Nie ma ona nawet szyldu, ale dzięki intensywnej reklamie z ambony wie o niej każdy parafianin. Interes kwitnie, bo jak mówi właściciel konkurencyjnego zakładu pogrzebowego, ksiądz utrudnia jego firmie nawet wejście na cmentarz.

Czy ksiądz może być monopolistą prowadzącym własny pogrzebowy interes? Okazuje się, że może - przynajmniej według samego księdza, który przekonuje, że jest to w interesie parafii. Dlatego właśnie stworzył firmę pogrzebową na cmentarzu...

- Na prawie każdej mszy świętej odbywa się agitacja księdza, który mówi, żeby korzystać z tej firmy, bo wszystkie pieniądze przeznaczone są na potrzeby kościoła i na utrzymanie cmentarza - opowiada jedna z parafianek.  

Ten pogrzebowy biznes rozwija się w Luboniu, niedaleko Poznania. Biznesmen, a raczej ksiądz biznesmen to Bernard C. - proboszcz tamtejszej parafii. Firma nie ma wprawdzie szyldu, ale każdy parafianin o niej doskonale wie... dzięki intensywnej reklamie z ambony.

Firma działa od 4 lat, w tym czasie zmieniali się jedynie zarządcy, czyli formalni właściciele. Tak naprawdę byli to pracownicy cmentarza, czyli podwładni księdza.

- Zmienił się tylko zarządca firmy, ponieważ poprzedni proboszczowi podpadł. Pod płaszczykiem księdza powołano nowego, ale nadal prezesem jest ksiądz C. - mówi parafianin z Lubonia.

Monopol na pogrzeby zaczął przeszkadzać innym firmom. W lipcu 2006 roku jedna z nich zgłosiła sprawę do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Firma w sądzie wygrała, z księdzem... jednak nie.

- Ksiądz proboszcz robił nam przeszkody, co do wstępu na cmentarz - mówi Urszula Kalemba, pracownik zakładu pogrzebowego "Memento Mori".

- Byłem kiedyś z kolegą, który chował mamę i go nachalnie nakłaniali do skorzystania z firmy proboszcza. Kolega skorzystał, bo to jest chwila, w której człowiek się nie zastanawia - mówi parafianin z Lubonia.

Firma niewspółpacująca z księdzem musiała też uiszczać opłatę za korzystanie z cmentarza... opłata rosła z miesiąca na miesiąc. Doszła do 400 złotych od pogrzebu.

- Zgłosiliśmy się do Kurii z pytaniem czy taka opłata jest zasadna i czy w takiej wysokości. Dostaliśmy potwierdzenie, że opłata jest zasadna i naszym obowiązkiem jest łożyć na utrzymanie cmentarza kwotę 400 zł. Na innych cmentarzach nie płacimy żadnych pieniędzy i z tego, co mi wiadomo żadna firma nie płaci - mówi Urszula Kalemba, która pracuje w firmie "Memento Mori".

- Gdy ksiądz wezwany na ostatnie namaszczenie pojawia się z opłatkiem i ulotką, to osoby z jego firmy czekają, kiedy ta osoba umrze, żeby ją zabrać - mówi Bronisław Łopiński, właściciel firmy pogrzebowej "Memento Mori". *

* skrót materiału

Reporter: Katarzyna Handerek