Prokuratorzy chowali akta przestępców!
Dzięki temu sprawy nie trafiały na wokandę przez lata. Pszczyńscy śledczy zakładali akta sprawy, po czym chowali teczki do szaf. Kilkudziesięciu przestępcom udało się uniknąć kar. Ich ofiary latami czekały na odzew z prokuratury.
Szafa Wasika. Wasik to nazwisko wieloletniego szefa prokuratury rejonowej w Pszczynie. Dziś zawieszonego w swoich obowiązkach. Szafa, a raczej szafy to obecnie przedmiot zainteresowania śledczych z Katowic. Prokuratorzy prowadzą bowiem śledztwo w sprawie... chowania przez swoich kolegów z Pszczyny akt nierozpatrzonych spraw.
- W repetytorium należało wpisać, co stało się z daną sprawą. Wpisów dokonywano wiedząc, że sprawa nie została zakończona. Człowiek, który był podejrzewany o konkretne przestępstwo nie stawał przed obliczem sądu, a pokrzywdzony nie mógł dochodzić swoich spraw przed sądem - mówi Tomasz Tadla, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Katowicach.
Sprawy, które lądowały w szafie - lub za szafą - oficjalnie odnotowywano jako umorzone lub przekazane do innej instancji. Proceder trwał przynajmniej 5 lat. Około 200 spraw nie ujrzało światła dziennego. W tym sprawy o pobicia, znęcanie, kradzieże. Jednym z poszkodowanych jest pan Radosław. Przez lata nie mógł doczekać się reakcji na swoje zgłoszenia o przestępstwach.
- W mojej sprawie skala sięga kilkunastu spraw - mówi Radosław Mazak.
Takich osób w Pszczynie i okolicach jest kilkadziesiąt.
Część spraw uległo przedawnieniu. To oznacza, że dzięki oszustwom prokuratorów, sprawcy przestępstw unikną kary. Czyżby wcześniejsze kontrole przełożonych też okazały się tak samo nierzetelne, jak postawa pracowników pszczyńskiej okręgówki?
- Nie uważam, żeby były nierzetelnie przeprowadzone, aczkolwiek wykluczyć tego nie mogę - mówi Jerzy Engelking, zastępca Prokuratora Generalnego.
Pan Radosław nie miał jeszcze okazji złożyć zeznań w sprawie działań prokuratorów. Być może to ułatwiłoby pracę śledczym z Katowic, bo pan Radosław dysponuje bogatą dokumentacją na temat pszczyńskich stróżów prawa.
Co zachęciło prokuratorów do przestępstwa? Poszkodowany - Pan Radosław twierdzi, że mogły to być łapówki. Wymiar sprawiedliwości ma inne zdanie.
- Jednym z czynników, które skłoniły te osoby do takiego postępowania była próba spełnienia swoich oczekiwań co do osiągnięć danej prokuratury - mówi Tomasz Tadla, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Katowicach.
Prokuratura Okręgowa w Katowicach nie zamierza badać wątku korupcyjnego sprawy. Śledczy przyjęli wersję, że motywem przestępczych działań ich kolegów była chęć wykazania się dobrą pracą. Mimo, iż nie szły za tym ani awanse, ani podwyżki. Pszczyńscy prokuratorzy narażali się więc na kompromitację i więzienie dla uzyskania dobrej opinii.
Prokuratorom grozi do 5 lat więzienia. Były szef prokuratury i dwóch innych pracowników zostało na razie zawieszonych w pracy. Ukaranie sprawców nie sprawi jednak, że reputacja tej instytucji szybko się poprawi. *
* skrót materiału
Reporter: Magda Dercz