"Tanie samochody"
W dwa miesiące ukradli co najmniej 700 tys. zł! Zorganizowana grupa przestępców oferowała samochody z Niemiec po bardzo atrakcyjnej cenie. Żaden z klientów, którzy wpłacili zaliczki nie otrzymał jednak auta. Niektórzy, przed wpłatą zaliczki prosili policjantów o weryfikację firmy z Zakopanego. Niestety, bezskutecznie. Przestępcy zniknęli, a razem z nimi pieniądze.
- On to nie pierwszy raz zrobił. Myślę, że z tego żyje, bo miał wszystko bardzo dobrze obcykane - mówi Konrad D., były pracownik firmy.
- Gdyby któryś z policjantów pomyślał przez chwilę, zastanowił się i zrobił małe śledztwo, to po pół godzinie policja doszłaby do tego, że szef tej firmy siedzi w więzieniu i nie może sprowadzać samochodów - mówi Paweł Pełka, dziennikarz Tygodnika Podhalańskiego.
Trzy miesiące temu w Zakopanem zaczęła działać firma, która po bardzo atrakcyjnych cenach sprowadzała z Niemiec używane samochody. Jej internetowa witryna wzbudzała ogromne zainteresowanie nie tylko w Polsce, ale także u naszych południowych sąsiadów.
- Firma ta działała legalnie w takim zakresie, że miała zgłoszoną działalność, była zarejestrowana - informuje Monika Kraśnicka-Broś z Komendy Powiatowej Policji w Zakopanem.
- Ceny były konkurencyjne, ponieważ porównywaliśmy przykładowo samochód, który chcieliśmy zakupić: passata z 2000 roku, który kosztuje około 30 tys. zł, a tam był za 22 tys. zł. Takie ceny kuszą - opowiada pani Beata, oszukana klientka.
- Ta firma jeszcze ułatwiała możliwość zakupu samochodów, bo można było zawrzeć umowę przez Internet, stąd pokrzywdzeni są między innymi Słowacy - dodaje Dariusz Nowak, rzecznik małopolskiej policji.
Część klientów zaniepokoiły jednak podejrzanie atrakcyjne ceny samochodów. Nie spodobały im się także kolejne telefony o dalsze zaliczki. Z numerami telefonów, nazwiskami i dowodami wpłat poszli na policję.
- Z tymi dokumentami i umową przedwstępną udałem się na policję, żeby upewnić się, czy istnieje pan P. i czy firma jest wiarygodna. Na policji oficer powiedział mi, że obowiązuje ochrona danych osobowych i on takich informacji nie może udzielić - wspomina pan Dariusz, oszukany klient.
- Trudno wymagać, żebyśmy sprawdzali każdą firmę. Pewne ryzyko ponoszą klienci, którzy decydują się na sprowadzenie takiego samochodu - mówi Monika Kraśnicka-Broś z Komendy Powiatowej Policji w Zakopanem.
- Jeżeli zgłasza się obywatel na policję i sygnalizuje możliwość popełnienia przestępstwa, to naturalną koleją rzeczy jest to, że policja powinna podjąć jakieś weryfikujące, sprawdzające czynności - twierdzi Zbigniew Lis z Prokuratury Rejonowej w Zakopanem.
Interes kwitł. Na konto firmy wpłynęły setki tysięcy złotych z zaliczek. Niestety, do rąk klientów nie trafił nawet jeden zamówiony samochód. Zbigniew P. - główny mózg grupy zniknął trzy tygodnie temu. Wszystkie tropy prowadzą do jego rodzinnej wsi Słomiróg obok Wieliczki.
- Widziałem go tydzień temu. Był tu u nas - mówi jeden z mieszkańców Słomirogu.
Dominik H., na którego nazwisko zarejestrowana była firma, odsiaduje wyrok za kradzieże i rozboje. Zbigniew P., to również recydywista. Policjanci, gdyby tylko chcieli, to w przeciągu zaledwie kilku minut mogli sprawdzić ich kartoteki w Krajowym Rejestrze Karnym. Niestety, z powodu ich opieszałości, oszuści przez zaledwie dwa miesiące, bo tyle czasu działała firma, zagarnęli co najmniej 700 tys. zł. od niczego nieświadomych klientów.
- W takich sytuacjach, gdy potrzebujemy interwencji naszych organów sprawiedliwości traktuje się nas biernie. Najprościej jest stanąć z radarem i łapać przekraczających prędkość. Ale jak trzeba pomóc, to widać jak jest - mówi pan Dariusz, oszukany klient. *
* skrót materiału
Reporter Paweł Kaźmierczak