Wmówiła dziecku molestowanie
Wmówiła dziecku, że ojciec je molestował! Żona pana Krzysztofa 7 lat temu oskarżyła go o molestowanie ich syna. Kobieta wmówiła dwuletniemu wówczas Wojtkowi, że był wykorzystywany przez ojca i jego rodzinę. Wersję kobiety potwierdzili psychologowie z prywatnego instytutu w Katowicach. Sprawa trafiła do prokuratury. Dopiero po 7 latach okazało się, że kobieta wszystko wymyśliła.
Koszmar pana Krzysztofa rozpoczął się siedem lat temu. Jego żona, z którą był w separacji, oskarżyła go o gwałcenie ich syna dwuletniego wówczas Wojtka. Gwałcić chłopca mieli także dwaj wujkowie, dwie ciocie i babcia. Wszyscy z rodziny pana Krzysztofa.
- Cała nasza rodzina została oskarżona przez moją synową o krzywdzenie wnuczka. Zostały skrzywdzone nie tylko dorosłe osoby, ale również wszystkie moje wnuki, wszystkie dzieci w rodzinie, a nawet kuzyn, który nigdy Wojtusia nie wiedział na oczy został oskarżony - mówi Antonina Oleksy, babcia dziecka.
- Z opisu całej sprawy wynika, że to dziecko było katowane wożone samochodem z miejsca do miejsca, że było karmione robakami - mówi Bohdan Bielski, psycholog sądowy.
Matka nagrywała swoje rozmowy z dwuletnim Wojtkiem. Prawie 30 taśm, które pokazała psychologowi z prywatnego instytutu w Katowicach.
- Żona udała się do prywatnego Instytutu Ericksonowskiego, gdzie odbyły się cztery spotkania, w tym dwa z moją żoną, na podstawie których stwierdzono, że dziecko było molestowane przez ojca - wspomina Krzysztof Oleksy, ojciec dziecka
- Ja z psychologicznego punktu uważam, że to badanie zostało przeprowadzone błędnie. Nagrania były urywane, doliczyłem się 30 razy, kiedy dziecko w czasie jednej sesji było zapytane o to samo. Nie można dziecka 3 -letniego pytać wielokrotnie, dlatego, że dziecko małe sądzi, że jeżeli raz udzieliło odpowiedzi i ktoś pyta ponownie o to samo, to ono udzieliło odpowiedzi złej i tak naprawdę w ten sposób uczy się dziecko opowiadać nieprawdę - mówi Bohdan Bielski, psycholog sądowy.
Pani psycholog z prywatnego instytutu została powołana jako biegła w sprawie o molestowanie. Na podstawie jej opinii pan Krzysztof stracił 3 lat temu prawa rodzicielskie do syna.
- Najbardziej obwiniam prokuraturę, ponieważ pani prokurator, która pierwsza prowadziła to postępowanie zapoznała się z tym materiałem, z treścią tych kaset. Nie wzięła rzetelnego psychologa, który przerwałby proces niszczenia dziecka. Na tę chwilę to dziecko już jest naprawdę zniszczone. I to nie są jakieś żarty, bo to ten proces trwa już kilka lat - mówi Krzysztof Oleksy, ojciec dziecka.
Próbowaliśmy skontaktować się z biegłymi, które badały 2-letniego wówczas Wojtka. Jednak nikt z instytutu nie chciał z nami rozmawiać.
Sprawę od ubiegłego roku badał Instytut Ekspertyz Sądowych w Krakowie. Analizował również nagrania matki z synem. Oto fragment zapisu jednego z nich :
Matka: A kto ci mówił: "Nie bój się, nie bój się" Matka: A, ktoś ci ściąga majteczki? Dziecko nie odpowiada Matka: Mamusi się nie boisz. A kogo się boisz? Matka: A kogo się boisz? Wojtek: A mamusi. Matka: Dobrze Wojtusiu. A powiedz mi kogo się boisz? Wojtek: Nic się nie boję. Matka: Tatusia się boisz. Wojtek: Nie.
Sprawę umorzono miesiąc temu. Teraz jasne jest, że ani pan Krzysztof, ani jego rodzina, nie molestowali chłopca.
Potwierdziła to opinia Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie. Oto jej fragment:
"Z nagrań takich rozmów dostarczonych przez matkę wynika, że wywierała na chłopca silną presję, stosowała pytania sugerujące, które uporczywie i wielokrotnie powtarzała, dodatkowo obiecywała gratyfikację za udzielenie oczekiwanych odpowiedzi."
W tej samej opinii biegli wypowiedzieli się też na temat matki:
"Z opinii sądowo -psychiatrycznej opracowanej podczas badania Hanny H. wynika, że przejawia ona cechy osobowości nieprawidłowej, niedojrzałej emocjonalnie z elementami osobowości paranoidalnej
Kobieta nie chciała rozmawiać z mediami. Pan Krzysztof rozpoczyna walkę o dziesięcioletniego już dziś Wojtka. Przez 7 lat nie miał szans nawet żeby go zobaczyć. *
* skrót materiału
Reporter: Anna Jurek