Z nimi nie polecisz
Hanna, Mariusz, Emilia, Beata i Marta marzyli o pracy na pokładzie samolotu. Zgłosili się do linii Centralwings, które otwierały swoją bazę w Gdańsku. Przez dwa miesiące przechodzili kolejne etapy rekrutacji: badania lekarskie, skomplikowane testy językowe i psychologiczne. W końcu Centralwings obiecały im zatrudnienie. Młodzi ludzie złożyli wypowiedzenia z dotychczasowej pracy. Niestety, wkrótce po tym okazało się, że baza w ogóle nie powstanie, a oni są niepotrzebni.
- Postąpiono z nami, jak z rzeczami, które można odłożyć na półeczkę, bo się znudziły. Poza tym firma pokazała swoją niekompetencję - mówi Emilia Bitel, która miała pracować w bazie Centralwings w Gdańsku.
Firma Cetralwings ma kłopoty. Tydzień temu samolot ze 118 osobami na pokładzie, lecący do Edynburga lądował awaryjnie na Okęciu. Sytuacja powtórzyła się 5 dni później w Dublinie.
Kłopoty z Centralwings mają też Hanna, Mariusz, Emilia, Beata i Marta. Od dzieciństwa marzyli o jednym: chcieli pracować na pokładzie samolotu. Kiedy na stronie internetowej linii lotniczych Centralwings pojawiło się ogłoszenie o rekrutacji do nowej bazy w Gdańsku, nie zastanawiali się ani chwili.
- Proces rekrutacji był bardzo skomplikowany. Rozmawiali z nami psycholodzy, przechodziliśmy skomplikowane testy z angielskiego - opowiada Hanna Leda, która miała pracować w bazie Centralwings w Gdańsku.
W końcu udało się. Pokonali prawie 200 osób. Pozostało tylko szkolenie i podpisanie umowy o pracę. Byli bardzo szczęśliwi.
- Szefowa pokładu wyraźnie powiedziała nam, cytuję: "Jesteście dwunastką najlepszych, podniebną elitą firmy Centralwings, która za rok będzie od podstaw tworzyć bazę w Gdańsku - mówi Mariusz Jagłowski, który miał pracować w bazie Centralwings w Gdańsku.
- Na spotkaniu organizacyjnym przedstawiono nam wszystkie warunki od A do Z, na których będziemy pracować: pensję, liczbę godzin - wspomina Beata Stroińska, która miała pracować w bazie Centralwings w Gdańsku.
- Jedna z pań powiedziała, że jest to ostatni termin na złożenie wypowiedzenia z pracy - dodaje Emilia Bitel, która miała pracować w bazie Centralwings w Gdańsku.
Tak też zrobili. Złożyli wypowiedzenia i czekali na informację od Centralwings. Jakież było ich zdziwienie, kiedy dwa dni przed rozpoczęciem ostatniego szkolenia okazało się, że baza w Gdańsku nie powstanie.
- Podczas mojego pożegnalnego przyjęcia w starym miejscu pracy dostałam telefon od pani, która poinformowała mnie o nagłej zmianie planów finansowych spółki - wspomina Hanna Leda, która miała pracować w bazie Centralwings w Gdańsku.
Hanna, Mariusz, Emilia, Beata i Ewa twierdzą, że zostali oszukani, bo obiecano im pracę. Rzecznik Centralwings ma na ten temat zupełnie inne zdanie...
- Decyzja, którą musieliśmy podjąć, jest jednoznaczna. Sytuacja na rynku spowodowała, że musieliśmy zredukować siatkę połączeń - informuje Kamil Wnuk, rzecznik prasowy linii lotniczych Centralwings.
- Firma pokazała swoją niekompetencję. Otwierając nową bazę w Gdańsku najpierw powinni zastanowić się, czy ich na to stać, a dopiero potem rekrutować ludzi - mówi Emilia Bitel, która miała pracować w bazie Centralwings w Gdańsku.
Wydaje się, że zarząd firmy wie o tym, że postępowanie wobec naszych bohaterów było naganne. Oto fragment maila, który Mariusz otrzymał od prezesa zarządu Centralwings.
"Jest mi bardzo przykro z Państwa powodu, proszę mi wierzyć. Jedyne, co teraz mogę zrobić, to prosić Państwa o przebaczenie"
Osoby, które przeszły rekrutację do bazy w Gdańsku uważają, że za stracony czas i nerwy należy im się odszkodowanie. Jeśli nie dojdzie do porozumienia z Centralwings, sprawiedliwości będą szukać w sądzie.
- W ostatnim momencie pracodawca odstąpił od zawiązania umowy, więc musi pokryć całą masę kosztów. Musi zwrócić wszystkie wydatki związane ze zmianą miejsca studiów i zmianą miejsca pracy - twierdzi Longin Cichocki, prawnik.
- Zależy też nam, a przede wszystkim mi, aby już więcej nie było takich sytuacji. Nie można w ten sposób postępować z ludźmi - mówi Emilia Bitel, która miała pracować w bazie Centralwings w Gdańsku. *
* skrót materiału
Reporter: Paulina Bąk pbak@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)
Firma Cetralwings ma kłopoty. Tydzień temu samolot ze 118 osobami na pokładzie, lecący do Edynburga lądował awaryjnie na Okęciu. Sytuacja powtórzyła się 5 dni później w Dublinie.
Kłopoty z Centralwings mają też Hanna, Mariusz, Emilia, Beata i Marta. Od dzieciństwa marzyli o jednym: chcieli pracować na pokładzie samolotu. Kiedy na stronie internetowej linii lotniczych Centralwings pojawiło się ogłoszenie o rekrutacji do nowej bazy w Gdańsku, nie zastanawiali się ani chwili.
- Proces rekrutacji był bardzo skomplikowany. Rozmawiali z nami psycholodzy, przechodziliśmy skomplikowane testy z angielskiego - opowiada Hanna Leda, która miała pracować w bazie Centralwings w Gdańsku.
W końcu udało się. Pokonali prawie 200 osób. Pozostało tylko szkolenie i podpisanie umowy o pracę. Byli bardzo szczęśliwi.
- Szefowa pokładu wyraźnie powiedziała nam, cytuję: "Jesteście dwunastką najlepszych, podniebną elitą firmy Centralwings, która za rok będzie od podstaw tworzyć bazę w Gdańsku - mówi Mariusz Jagłowski, który miał pracować w bazie Centralwings w Gdańsku.
- Na spotkaniu organizacyjnym przedstawiono nam wszystkie warunki od A do Z, na których będziemy pracować: pensję, liczbę godzin - wspomina Beata Stroińska, która miała pracować w bazie Centralwings w Gdańsku.
- Jedna z pań powiedziała, że jest to ostatni termin na złożenie wypowiedzenia z pracy - dodaje Emilia Bitel, która miała pracować w bazie Centralwings w Gdańsku.
Tak też zrobili. Złożyli wypowiedzenia i czekali na informację od Centralwings. Jakież było ich zdziwienie, kiedy dwa dni przed rozpoczęciem ostatniego szkolenia okazało się, że baza w Gdańsku nie powstanie.
- Podczas mojego pożegnalnego przyjęcia w starym miejscu pracy dostałam telefon od pani, która poinformowała mnie o nagłej zmianie planów finansowych spółki - wspomina Hanna Leda, która miała pracować w bazie Centralwings w Gdańsku.
Hanna, Mariusz, Emilia, Beata i Ewa twierdzą, że zostali oszukani, bo obiecano im pracę. Rzecznik Centralwings ma na ten temat zupełnie inne zdanie...
- Decyzja, którą musieliśmy podjąć, jest jednoznaczna. Sytuacja na rynku spowodowała, że musieliśmy zredukować siatkę połączeń - informuje Kamil Wnuk, rzecznik prasowy linii lotniczych Centralwings.
- Firma pokazała swoją niekompetencję. Otwierając nową bazę w Gdańsku najpierw powinni zastanowić się, czy ich na to stać, a dopiero potem rekrutować ludzi - mówi Emilia Bitel, która miała pracować w bazie Centralwings w Gdańsku.
Wydaje się, że zarząd firmy wie o tym, że postępowanie wobec naszych bohaterów było naganne. Oto fragment maila, który Mariusz otrzymał od prezesa zarządu Centralwings.
"Jest mi bardzo przykro z Państwa powodu, proszę mi wierzyć. Jedyne, co teraz mogę zrobić, to prosić Państwa o przebaczenie"
Osoby, które przeszły rekrutację do bazy w Gdańsku uważają, że za stracony czas i nerwy należy im się odszkodowanie. Jeśli nie dojdzie do porozumienia z Centralwings, sprawiedliwości będą szukać w sądzie.
- W ostatnim momencie pracodawca odstąpił od zawiązania umowy, więc musi pokryć całą masę kosztów. Musi zwrócić wszystkie wydatki związane ze zmianą miejsca studiów i zmianą miejsca pracy - twierdzi Longin Cichocki, prawnik.
- Zależy też nam, a przede wszystkim mi, aby już więcej nie było takich sytuacji. Nie można w ten sposób postępować z ludźmi - mówi Emilia Bitel, która miała pracować w bazie Centralwings w Gdańsku. *
* skrót materiału
Reporter: Paulina Bąk pbak@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)