Zamiast odzyskać, stracili wzrok

Zamiast odzyskać, stracili wzrok

Mieli odzyskać wzrok, a go stracili. Prosty zabieg usunięcia zaćmy skończył się dla pani Weroniki, pani Katarzyny i pana Władysława tragicznie. Operowane oczy zakażono gronkowcem i paciorkowcem. Sprawa trafiła do prokuratury. Według biegłych, lekarz z ośrodka w Sędziszowie Małopolskim koło Rzeszowa nie popełnił błędu, a ludzie stracili wzrok, bo warunki sanitarne były złe. Winnych nie znaleziono.

- Ci ludzie szli po to, żeby widzieć, a niestety nie widzą i już im nikt nigdy nie przywróci wzroku - mówi Danuta Staniek, córka pani Weroniki, która straciła wzrok.

To miał być zabieg usunięcia zaćmy. Nowoczesną metodą w miejsce starej, zmętniałej soczewki wszczepia się nową. Nic nie zapowiadało, że dla pani Weroniki, pani Katarzyny i pana Władysława zakończy się to utratą wzroku.  

- Dostałem skierowanie na zabieg, bo oko mi zaszło zaćmą, prawie nie widziałem. Jak zaniosłem to skierowanie do szpitala, to w sekretariacie powiedzieli mi, że trzeba czekać rok - wspomina Władysław Markowicz, który stracił wzrok po zabiegu usunięcia zaćmy.

- Pani doktor powiedziała mi, że można szybciej zrobić w Sędziszowie Małopolskim - dodaje Katarzyna Krzywonos, która straciła wzrok po zabiegu usunięcia zaćmy

Operacja usunięcia zaćmy przebiegła bez komplikacji. Jednak niedługo po zabiegu w operowanych oczach pacjenci zaczęli odczuwać ból.

Zaniepokojeni pacjenci zaczęli zgłaszać się do przychodni. Okazało się, że operowane oczy zostały zakażone gronkowcem i paciorkowcem. Zaczęła się bolesna walka o uratowanie wzroku. Pani Weronika, pani Katarzyna i pan Władysław zostali wysłani do najlepszych ośrodków okulistycznych w kraju.

- Jak zajechałam do Lublina, to pan profesor popatrzył w moje oko i powiedział, że nie da się nic zrobić, bo wszystko jest zniszczone - opowiada Weronika Pikor, która straciła wzrok po zabiegu usunięcia zaćmy.

Mimo intensywnego leczenia, nie udało się uratować wzroku w zakażonych oczach. Sprawa trafiła do prokuratury. Według biegłych, lekarz nie popełnił błędu. Ludzie stracili wzrok, bo warunki sanitarne były złe.

- Naruszono szereg zasad epidemiologicznych. Nieprawidłowości dotyczyły niesterylizowania końcówki urządzenia FAKO. Te wielce prawdopodobne błędy w sterylizacji, dotyczące dezynfekowania sprzętu, wchodzenia na salę operacyjną w nieodpowiednim ubraniu, miały decydujące znaczenie w powstaniu tego zakażenia Postępowanie karne zostało jednak umorzone wobec niewykrycia sprawcy. Wina leży po stronie szpitala, natomiast trudno uznać, kto konkretnie spowodował to zakażanie - mówi Janusz Nyzio z Prokuratury Rejonowej w Ropczycach.

- Soczewki przynosiła osoba postronna, osoba można ją nazwać, z ulicy - opowiada Danuta Staniek, córka pani Weroniki, która straciła wzrok.

- Każdy mógł wejść na salę. Chodzili tam i z powrotem - dodaje Władysław Markowicz, który stracił wzrok po zabiegu usunięcia zaćmy.

Sytuację komplikuje fakt, że zabieg wykonywali lekarze z NZOZ Okulistyka w salach wynajętych od NZOZ Asklepios. Właścicielką NZOZ Okulistyki jest doktor Ewa B. Próbowaliśmy skontaktować się z nią w różnych gabinetach, w których przyjmuje pacjentów. Pani doktor odesłała nas do mecenasa.

Asklepios wysłał do naszej redakcji oświadczenie, w którym odpowiedzialnością za zakażenie obarcza "Okulistykę".

- Pod koniec marca tego roku wpłynęła do sądu sprawa o wszczęcie postępowania pojednawczego. Na razie nie wiadomo, czy strony zawrą tę ugodę - informuje Tadeusz Strzyż z Sądu Rejonowego w Rzeszowie.

- Jakieś zadośćuczynienie należy się za te wszystkie cierpienia. Nie widzę na jedno oko, a na drugim też mam zaćmę - mówi Władysław Markowicz, który stracił wzrok po zabiegu usunięcia zaćmy.

Reporter: Sylwia Sierpińska ssierpinska@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)