Zostawili go, by skonał

Zostawili go, by skonał

Tajemnicze zabójstwo sprzed dwóch lat wyjaśnione. W 2005 roku ktoś brutalnie zamordował Józefa Rozowskiego z Kołczyna koło Gorzowa. Mordercy pobili go do nieprzytomności i zostawili związanego, aby skonał. Dlaczego to zrobili? Bo mężczyzna nie chciał powiedzieć, gdzie trzyma oszczędności. Dzięki nowoczesnej technice, po dwóch latach śledztwa lubuskim policjantom udało się zatrzymać sprawców. Grozi im co najmniej 25 lat więzienia.

- Każda zbrodnia pozostawia ślad, przestępcy muszą zdawać sobie z tego sprawę - mówi Dariusz Domarecki z Prokuratury Okręgowej w Gorzowie Wielkopolskim.

Tak się stało i w tej sprawie. Dwa tygodnie temu lubuska policja zatrzymała trzech mężczyzn. Zabójców 79-letniego Józefa Rozowskiego z Kołczyna. Zamordowali i przez dwa lata czuli się bezpiecznie. Teraz odpowiedzą za morderstwo z rozbojem. Grozi za to co najmniej 25 lat więzienia.  

- Znaleźliśmy w domu jednorodzinnym zwłoki właściciela, który był skrępowany i przywalony odzieżą, pościelą i dużą ilością przedmiotów które miały utrudnić mu uwolnienie się - informuje Aleksander Ławreszuk z Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie Wielkopolskim.

Dlaczego bandyci napadli na staruszka? Bo dowiedzieli się, że trzyma on w domu sporą sumę pieniędzy. Pan Józef żył skromnie. Wszystkie pieniądze odkładał w kaflowym piecu. Jak twierdzą mieszkańcy wsi, robił to nawet kosztem jedzenia.

- Oszczędzanie on już chyba miał we krwi, bo jak jeszcze jego żona żyła, to najpierw pytała, co ile kosztuje, on jej wyliczał pieniądze i dopiero ona szła zakupy - opowiada jedna z mieszkanek Kołczyna.

- Podczas oględzin domu ustalono, że sprawcom nie udało się odnaleźć pieniędzy, znalazła je policja, było to ponad 100 tys. zł - informuje Aleksander Ławreszuk z Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie Wielkopolskim.

Po kilku dniach od zabójstwa policjanci otrzymali dziwny telefon. Jak się później okazało dzwonił jeden z morderców.

Lubuscy policjanci miesiącami rozpracowywali tę sprawę. Zależało im na ujęciu bezwzględnych bandytów. Głos z nagrania musieli dopasować do konkretnej osoby. Nie mogli mieć żadnych wątpliwości.

- Dawali nam taśmy do przesłuchiwania, głos kojarzył się z tym, to z tamtym, sądziliśmy, że to ktoś z daleka - mówi jedna z mieszkanek Kołczyna.

Śledczy podejrzewali, kim jest jeden z bandytów. Kiedy biegły porównał próbki głosu zarejestrowanego na nagraniu, nie było już żadnych wątpliwości. Policjanci natychmiast dotarli do napastników.

- Na podstawie zeznań zatrzymanego, udało się dotrzeć do kolejnego napastnika. Jak się okazało obaj sprawcy działali w oparciu o informacje przekazane przez jeszcze innego mężczyznę - mówi Dariusz Domarecki z Prokuratury Okręgowej w Gorzowie Wielkopolskim.

Okazało się, że informację o pieniądzach pana Józefa przekazał bandytom mężczyzna pochodzący z tej samej wsi. O nim jednak mieszkańcy Kołczyna boją się mówić.

Za brutalny napad, a w rezultacie za śmierć człowieka bandyci słono zapłacą. Czekają ich długie lata w więzieniu. Policjanci coraz częściej wracają do starych, niewyjaśnionych spraw, które po latach, przy pomocy nowej techniki udaje się rozwiązać. *

* skrót materiału

Reporter: Katarzyna Betcher (Telewizja Polsat)