Dramat głodzonych psów

Dramat głodzonych psów

Dramat zaniedbanych i wygłodzonych psów. Kilkadziesiąt bezbronnych zwierząt przetrzymywanych jest na zamku w Kamieńcu Ząbkowickim. Przebywają w ciemnym, brudnym pomieszczeniu. Brakuje im jedzenia i wody. Cierpią na choroby skóry. Właściciel psów, który dzierżawi zamek od gminy ma już wyrok za znęcanie się nad zwierzętami. Nadal jednak nie ma sobie nic do zarzucenia.

- Właściciel tego zamku, pan Włodzimierz S. zgotował psom obóz koncentracyjny - mówi Szczepan Kawski, Prezes Zarządu Okręgu Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami we Wrocławiu.

Zamek w Kamieńcu Ząbkowickim - architektoniczna perła Dolnego Śląska i jednocześnie miejsce cierpienia wielu zwierząt. Od kilkunastu lat różne organizacje walczą o odebranie kilkudziesięciu psów ich właścicielowi - dzierżawcy zamku.  

- Z dokumentów, które udało mi się zebrać wynika, że pierwsze doniesienia o dręczeniu psów w Kamieńcu pochodzą z 1992 roku - informuje Elżbieta Śmigielski, prezes fundacji "Mrunio", która walczy o prawa zwierząt.

Po kolejnych doniesieniach, na zamku pojawiały się liczne kontrole, policja i inspekcja weterynaryjna. Jednak mimo wielu zastrzeżeń co do warunków, w jakich psy przebywają, do tej pory nikt nie zdecydował się na odebranie ich właścicielowi. Choć ten ma już dwa wyroki za złe traktowanie zwierząt, w tym jeden za znęcanie się nad nimi.

- W oparciu o opinię biegłego ustalono, że zachodzą okoliczności, które dają podstawę do przedstawienia właścicielowi zarzutu z artykułu 35. ustawy o ochronie zwierząt - mówi Paweł Migacz z Prokuratury Rejonowej w Ząbkowicach Śląskich.

- Włodzimierz S. został skazany na karę grzywny w wysokości 750 złotych. Nie jest to pierwszy wyrok, który dotyczy tych zwierząt - dodaje Tomasz Białek z Sądu Okręgowego w Świdnicy.

Mimo tych wyroków i działań wielu instytucji, problem do dziś nie został rozwiązany. Ani wójt, ani sąd nie podjęli decyzji o odebraniu zwierząt dzierżawcy zamku. W czasie ostatniej kontroli -18 marca okazało się, że część psów jest w fatalnym stanie.

- Ich budy przypominają slumsy dla zwierząt. Na 27 dorosłych psów i 7 szczeniąt przypada tylko kilka misek, czy właściwie jakichś starych garnków. Tylko w dwóch była odrobina wody - mówi Szczepan Kawski z Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami we Wrocławiu.

Sam właściciel nie ma sobie nic do zarzucenia. Nie zgodził się jednak na rozmowę z nami.

- Z tego co wiem, właściciel ma doktorat z technologii żywności. Można byłoby uwierzyć, że rzeczywiście się na tym zna, gdyby nie fakt, że jego psy wyglądają tak, jak wyglądają - mówi Szczepan Kawski z Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami we Wrocławiu.

Dlaczego tak trudno przerwać cierpienie tych zwierząt i jak długo będzie ono trwało? Wszystkie zaangażowane w sprawę instytucje wskazują na przeszkody i przedstawiają różne pomysły na rozwiązanie sprawy. Tymczasem gehenna psów trwa i wciąż nie wiadomo, kiedy się skończy. *

* skrót materiału

Reporter: Sylwia Sierpińska ssierpinska@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)