Ile kobiet zabił?

Ile kobiet zabił?

Z hakiem w ręku napadał na kobiety. W 1993 roku w Zakopanem znaleziono zmasakrowane zwłoki Danuty F. Sprawcy nie udało się złapać. Po latach do zbrodni wrócili policjanci z krakowskiego "archiwum x". Dzięki śladom na ubraniu ofiary i relacjom nowych świadków przestępcę złapano. Piotr S. przyznał się do morderstwa. Policjanci sprawdzają, ile kobiet skrzywdził.

Podobno w każdym człowieku może obudzić się demon. Przekracza wtedy granice, które inni uznają za nienaruszalne. Najgorszy koszmar nabiera wówczas realnych kształtów. Dzieją się rzeczy, których wspomnienie, nawet po latach przyprawia o dreszcze.

- W Zakopanem została zaatakowana kobieta przez nieznanego nam sprawcę, który dokonał zabójstwa, jak również czynów o charakterze seksualnym. Przy przestępstwie popełnionym na tle seksualnym, zawsze trzeba liczyć się z tym, że mamy do czynienia z zabójcą seryjnym. Seks, tak jak odżywianie się, jest czynnością, którą człowiek powtarza - opowiada oficer operacyjny Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie.  

Wszystko zaczęło się 15 lat temu. W centrum Zakopanego doszło wtedy do okrutnego mordu. Zabita została młoda kobieta - Danuta F. zginęła od ciosów nożem.

- Makabryczne znalezisko. Ciało miało kilkanaście ran w różnych miejscach ciała, zadanych różnymi narzędziami. Naszą uwagę zwróciła rana podudzia. Biegli orzekli, że prawdopodobnie zostało użyte narzędzie w rodzaju haka. Prawdopodobnie ten hak służył mu tylko do tego, żeby obezwładnić ją. Być może był to element jego fantazji seksualnej - opowiada oficer operacyjny Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie.

Następnego dnia po zabójstwie, w Zakopanem miał miejsce kolejny atak. W pobliżu dworca napadnięta została kolejna młoda kobieta. Sprawca użył haka zawieszonego na metrowej długości łańcuchu. Kobiecie udało się uciec. Nigdy jednak nie zgłosiła się na policję.

- Mieliśmy do czynienia z polowaniem. Podchodził do jakiejś kobiety, wyciągał z rękawa kurtki łańcuch i zaczynał wywijać hakiem. Wiemy o 2 lub 3 takich przypadkach - mówi oficer operacyjny Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie.

W Zakopanem zapanowała psychoza strachu. Szybko rozeszła się plotka, że w mieście grasuje seryjny zabójca. Lokalne media nadały mu pseudonim "hakowy". Potem jednak ataki ustały. Sprawa hakowego przez 11 lat pozostawała tajemnicą. W 2004 r., w telewizji ukazał się jednak poświęcony jej program. Wtedy właśnie nastąpił przełom.

- Pamiętam program poświęcony zamordowanej kobiecie. Zaczęło coś mi świtać, że ja mogę mieć coś wspólnego z tym wydarzeniem - mówił podczas wizji lokalnej Piotr S., który przyznał się do zabójstwa.

- Do jednej z komend zgłosiła się żona Piotra S., która powiedziała, że po emisji programu jej mąż zaczął się dziwnie zachowywać, że przyznał się, że to on dokonał tego zabójstwa - opowiada Bogdan Kijak z Sądu Okręgowego w Nowym Sączu.

Oto fragment zeznań Piotra S.:

"Zrobiłem wiele złego, wielu dziewczynom. Robiłem im krzywdę hakiem. To się wzięło, bo przeczytałem o Kubie Rozpruwaczu. Pisano, że nie mogli go złapać. Nigdy go nie złapali. Ja myślę, że są dwie wersje - jedna, że zasłaniałem się Kubą Rozpruwaczem, żeby sobie kobiet podotykać. A druga, że chciałem być tak sławny, jak on."

Piotrowi S. postawiono zarzut zabójstwa. Jednego - bo na więcej policja nie miała dowodów. Sąd uznał go jednak za chorego psychicznie. "Hakowy" trafił do szpitala psychiatrycznego, gdzie pozostaje do dziś.

- Na pewno czujemy niedosyt. Nie było tu aktu oskarżenia i wyroku skazującego, ale udało się tego niebezpiecznego człowieka odizolować - mówi Beata Stępień-Warzecha z Prokuratury Okręgowej w Nowym Sączu.

Rodzice Piotra S. zmarli wkrótce po jego aresztowaniu. Żona wyprowadziła się do innego miasta. Razem z nią wyjechał też jego 5-letni syn. Nie wiadomo, czy kiedykolwiek pozna prawdę o ojcu. Bo całej prawdy o nim, chyba już nigdy nie pozna nikt. *

* skrót materiału

Reporter: Rafał Zalewski rzalewski@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)