Kat córki i morderca żony?

Kat córki i morderca żony?

Barbarę P. zamordowano 22 lata temu. Już wtedy milicja podejrzewała, że zabił ją mąż, Gerard P. Jednak z braku dowodów sprawę umorzono. 6 lat temu Gerard P. został skazany za usiłowanie zabójstwa swojej córki. Za 4 miesiące miał wyjść na wolność. Jednak do zabójstwa Barbary P. wrócili policjanci z pomorskiego "archiwum x". Dzięki nowoczesnej technice mężczyźnie udało się postawić zarzuty.

- Jak się awanturował, to uciekałam do moich cioć. Z reguły denerwowało go, jak mówiłam, że zabił moją mamę, bo tak przypuszczałam - mówi córka Gerarda P.

Matka pani Renaty zaginęła w tajemniczych okolicznościach 22 lata temu. Po 3 tygodniach jej ciało milicjanci odnaleźli na łące koło Gdyni. Okazało się, że Barbara P. została zamordowana. Już wtedy rodzina, milicja i prokuratura podejrzewała, że kobietę zabił jej mąż - Gerard P.  

- Żona miała go poinformować, że odchodzi do swojego kochanka. Ta informacja mogła wywołać jego agresję - mówi Janusz Skosolas z pomorskiego "archiwum x".

- W tym dniu, kiedy to się stało, miał podrapane ręce, dziwnie się zachowywał. Mama chciała od niego odejść, bo miała dosyć jego pijaństwa i wiecznych awantur - wspomina córka Gerarda P.

Gerard P. nie mógł pogodzić się, że żona chce od niego odejść. Jednak tragicznego dnia, jak gdyby nigdy nic, wybrał się z panią Barbarą na zakupy. Pojechali samochodem w stronę Rumii. Do domu wrócił już sam - jak twierdził - taksówką. Po dwóch dniach poszedł na milicję i zgłosił zaginięcie żony.

- Po drodze żonę w jakiś sposób ogłuszył i udusił. Ciało ułożył na mało uczęszczanej drodze w krzakach. Tam leżało 3 tygodnie - informuje Janusz Skosolas z pomorskiego "archiwum x".

Choć do morderstwa doszło 22 lata temu, to milicjanci dokładnie zabezpieczyli ślady na miejscu zbrodni. Jednak ciało kobiety leżało na łące bardzo długo, co utrudniło zdobycie dowodów przeciwko Gerardowi P. Sprawę trzeba było umorzyć.

Po śmierci żony Gerard P. swoją agresję przelał na córkę - Renatę. Przez lata bił ją, wyzywał i groził. Sześć lat temu, rozpętał kolejną awanturę. Niestety, tym razem na krzykach się nie skończyło.

- Urządził ogromną awanturę, musiałam uciekać do mojej sąsiadki. Wróciłam, bo zapomniałam komórki i portfela. Wtedy wbił mi nóż w plecy - opowiada córka Gerarda P

- Gerard P. w roku 2003 został prawomocnie skazany przez Sąd Okręgowy w Gdańsku za usiłowanie zabójstwa swojej córki - informuje Rafał Terlecki z Sądu Okręgowego w Gdańsku.

6 lat, tyle czasu w więzieniu miał spędzić 67-letni dziś, Gerard P. Sąd nie miał wątpliwości, że z premedytacją chciał zabić swoją córkę.

- Bałam się, że jak wyjdzie z więzienia, to mnie zabije - mówi córka Gerarda P.

Kara dobiegała końca. Jeszcze cztery miesiące i Gerard P. odzyskałby wolność. Jednak do niewyjaśnionego zabójstwa Barbary P. wrócili policjanci z pomorskiego "archiwum x". Dysponując nowoczesną techniką postanowili jeszcze raz przyjrzeć się zbrodni sprzed lat.

- Samochód, którym Gerard P. poruszał się, pozostawił pod domem kochanka swojej żony. Chciał rzucić na niego cień podejrzeń. To skutecznie odsunęło od niego podejrzenia w tamtym czasie - mówi Janusz Skosolas z pomorskiego "archiwum x".

Gerard P. skrzętnie wytarł ślady w samochodzie. Kiedy milicja sprawdzała auto państwa P., nie było w nim żadnych odcisków palców. Nawet na kierownicy. Jedyny ślad - pot z ręki - pozostał na zdjęciu zabitej kobiety. Gerard P. twierdził, że zdjęcia nigdy nie dotykał.

- Na zdjęciu pozostawił napis wycięty z gazety. Brzmiał "Cześć". Dowód wskazywał na bezpośrednie jego sprawstwo - mówi Janusz Skosolas z pomorskiego "archiwum x".

- Fotografia ofiary została poddana badaniom genetycznym, ponieważ ślady linii papilarnych nie były do odczytania. Było tam jednak DNA, które ujawniono po 20 latach - dodaje Małgorzata Goebel z Prokuratury Rejonowej w Gdyni.

Kod DNA z potu nie pozostawia wątpliwości - należy do Gerarda P. Okazało się również, że po latach znaleźli się świadkowie, którym Gerard P opowiadał o zabójstwie.

- Wynik badań genetycznych i zeznania świadków, którzy po latach ujawnili pewne okoliczności, dały możliwość skierowania aktu oskarżenia przeciw Gerardowi P. - informuje Małgorzata Goebel z Prokuratury Rejonowej w Gdyni.

Gerard P. nie przyznaje się ani do zabójstwa swojej żony, ani do tego, że próbował zabić swoją córkę. Mimo, że za to skazał go już sąd. O pomoc przy przesłuchaniu i przebadaniu Gerarda P. pomorscy policjanci zwrócili się do psychologa policyjnego z Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach.

- Mam bardzo duże przekonanie i mogę powiedzieć o bardzo dużym prawdopodobieństwie tego, że czyn, który jest mu zarzucany, został przez niego popełniony - mówi Bogdan Lach, psycholog z Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach.

Córka Gerarda P., policja i prokuratura są pewni winy mężczyzny. Czy ich zdanie podzieli gdański sąd? Proces Gerarda P. już trwa. Mężczyzna będzie odpowiadał za zabójstwo żony sprzed 22 lat. Według prawa grozi mu za to nawet dożywocie. *

* skrót materiału

Reporter: K. Betcher