Klienci kontra D.T. Gas
Spór klientów z firmą D.T. Gas System z Lublina. Kolejni kierowcy skarżą się, że po założeniu instalacji gazowej ich samochody nagle traciły moc. Usterka występowała między innymi podczas niebezpiecznego manewru wyprzedzania. Po naszym wcześniejszym reportażu do redakcji zgłosiło się kilkadziesiąt niezadowolonych klientów. Właściciel firmy także prosił o spotkanie.
Firma D.T. Gas System z Lublina. Wracamy do tej sprawy, bo po naszym reportażu z zeszłego miesiąca zgłosiło się do naszej redakcji kilkadziesiąt osób, które twierdzą, że montowały w D.T. Gas System instalacje gazowe. O spotkanie przed kamerą poprosił także współwłaściciel D.T. Gas System.
- Pan stwierdził w ten sposób, że to są samochody 10-letnie i dotyczą ludzi, którzy są pieniaczami. Więc w moim przypadku samochód był 2,5-letni.W związku z tym prosiłbym o wyjaśnienie, czy również jestem pieniaczem i czy również mam samochód 10-letni - mówi Maciej Tomczykowski, niezadowolony klient firmy D.T. Gas System.
- Odnosząc się do problemów z instalacjami gazowymi należy stwierdzić, że w większości wynikają one z faktu nieserwisowania pojazdów z zabudowaną instalacją gazową zarówno na benzynie, jak i również na gazie - twierdzi Norbert Tomaszewski, współwłaściciel firmy D.T. Gas System.
- Ale jaki to ma związek. Jeżeli samochód był niewłaściwy do montażu instalacji, to nie powinien pan się w ogóle za tą pracę brać. Dlaczego pan tego nie chce zrobić? To nie funkcjonuje. Biegli wypowiedzieli się w tej sprawie. To jest złe. Jeżeli pan uważa inaczej, proszę sobie to zainstalować gdzieś indziej, sprzedać komuś innemu, a nam zwrócić nasze. pieniądze - odpowiada Urszula Ożóg, niezadowolona klientka firmy D.T. Gas System.
Na spotkanie ze współwłaścicielem D.T. Gas System - Norbertem Tomaszewskim - przyszło kilka osób. Część z nich ze świadkami, mającymi potwierdzić, że ich samochody nie działają prawidłowo.
- Firma DT Gas System oświadcza, że produkowane przez nas instalacje gazowe są w pełni bezpieczne i spełniają wszystkie normy i standardy zgodnie z otrzymanymi certyfikatami. Ilość procentowa zgłaszanych reklamacji w ostatnich kilku latach liczona do łącznej sprzedaży wynoszącej ponad 80 tysięcy sztuk instalacji gazowych, wynosi 0,25 procenta - informuje Norbert Tomaszewski, współwłaściciel firmy.
- Pan cały czas jakieś bzdury wymyśla, że gaz nie taki. W Orlenie zły, w Shellu zły. Wszystko jest złe, tylko pana instalacja jest idealna. Tylko dlaczego nie chodzi? Mało nie zginąłem w aucie z żoną. Wyprzedzając autobus jechaliśmy na czołówkę, mało się nie rozwaliliśmy. I wszystko jest w porządku według pana? - pyta Mirosław Laskowski, niezadowolony klient firmy D.T. Gas System.
- Firma nasza zawsze dążyła do merytorycznego i pozasądowego rozstrzygnięcia zgłaszanych reklamacji. Podkreślić należy, że bohaterowie reportażu zostali poproszeni pisemnie o stawienie się celem przeprowadzenia komisyjnej kontroli w obecności rzeczoznawcy, mającej na celu potwierdzenie zasadności zgłaszanych wad. Niestety, klienci odmówili stawienia się w naszej firmie, wybierając drogę sądową. Ponadto firma nasza pragnie poinformować, że w przedmiotowej sprawie mamy do czynienia z działaniami które uznać należy za czyny nieuczciwej konkurencji mające doprowadzić do zdyskredytowania dobrego imienia naszej firmy. Jak wynika z akt sprawy w pojazdach klientów doszło do różnych awarii zaraz po wizycie w warsztacie firmy konkurencyjnej dla D.T. Gas System - przekonuje Norbert Tomaszewski, współwłaściciel firmy D.T. Gas System
Zgłosił się do nas także były pracownik D.T. Gas System, który zajmował się między innymi reklamacjami. Postanowił podzielić się z nami swoją wiedzą na temat systemu załatwiania różnych spraw w tej firmie.
- Firma niejednokrotnie nie uznawała reklamacji, które moim zdaniem powinny być przyjęte. Na klienta zawsze można znaleźć kruczek. Przeważnie bywało tak, że produkty D.T. Gazu zaczynały się psuć na miesiąc, półtora przed upływem terminu gwarancji. Często mieliśmy odgórne polecenie, żeby specjalnie odsyłać klienta, aż mu minął czas obowiązywania gwarancji - twierdzi były pracownik D. T. Gas System.
Norbert Tomaszewski twierdzi, że były pracownik jego firmy nie mówi prawdy i ma na to dowody.
- Zdaniem naszym nie było żadnych nieszczelności instalacji gazowych, a o ile faktycznie doszło do wycieku gazu, to spowodowane to było działaniem osób trzecich, które celowo uszkodziły instalację, czego potwierdzenie znajdujemy w poprzednim reportażu filmowym, gdzie obserwujemy, jak bohater reportażu szarpie rurką wprowadzającą gaz do zaworu powodując jego mechaniczne uszkodzenie - przekonuje Norbert Tomaszewski, współwłaściciel firmy D.T. Gas System.
- Proszę pana, to było w moim samochodzie nagrane. Robił to rzeczoznawca. Ja przyjechałam zaraz do pana z tym rozszczelnionym samochodem, a pan mnie chciał wyrzucić - mówi Urszula Ożóg.
- W takim razie świadczy to o fachowości rzeczoznawcy, który w ten sposób obchodzi się z elementami instalacji gazowej. Jednocześnie wskazywany nieszczelny zawór nie jest elementem produkowanym przez D.T. Gas. Producentem odpowiedzialnym za jakość tego elementu jest firma włoska - informuje Norbert Tomaszewski, współwłaściciel firmy D.T. Gas System.
- Jeżeli chodzi o jakość produktów firmy D.T. Gas to powiem szczerze, że są to produkty, dobre. Natomiast jeżeli chodzi o jakość montażu instalacji w samochodach przez pracowników firmy D.T. Gas oraz o jakość współpracy z klientem, to są one bardzo marne - mówi były pracownik firmy D.T. Gas System.
Norbert Tomaszewski podkreśla, że chciałby się z klientami dogadać i polubownie załatwić sprawę. Dokładnie tego samego życzą sobie osoby, które nie mogą dotąd korzystać z zamontowanej instalacji gazowej i nie otrzymały od firmy zwrotu pieniędzy. *
* skrót materiału
Reporter: Monika Adamczyk