Koniec gangu "Mokotowa"?
Przywódca najgroźniejszego gangu w Polsce aresztowany! Zbigniew C. kierował tzw. "grupą mokotowską". Ponad rok temu uciekł z więzienia podczas pobytu na przepustce. Wypuszczono go, bo... miał chore kolano. Do aresztu wrócił tydzień temu.
Zbigniew C. - pseudonim "Dax", to gangster, który przez ponad rok ukrywał się przed policjantami. Dziś jest tam, skąd wyszedł na przepustkę. Wyszedł i nie wrócił.
- Była poszukiwany listem gończym, albowiem w grudniu 2005 sąd udzielił mu przepustki i skazany nie wrócił z tej przepustki - mówi Marzena Kowalska z Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie.
Na wolności bandyta miał przez pół roku leczyć wiązadło kolana. Zamiast tego zorganizował i pokierował najbardziej niebezpieczną grupą gangsterów w Polsce - "grupą mokotowską".
W jednym z lasów pod Warszawą oprawcy zastrzelili gangstera, Łukasza W. - pseudonim "Dzik". Zanim padły śmiertelne strzały, 25 - latek najprawdopodobniej musiał własnoręcznie wykopać sobie grób...
Policja odkryła miejsce zakopania zwłok dopiero dwa tygodnie temu - półtora roku po śmierci gangstera.
Znalezienie zwłok gangstera potwierdziło wiarygodność świadków, którzy obciążyli "Daxa" odpowiedzialnością za zabójstwo. Śledczy wreszcie mogli zarzucić mu najcięższą zbrodnię...
Kim jest Zbigniew C.? O to zapytaliśmy tych, którzy interesowali się nim długo przed zatrzymaniem.
- Był bliskim współpracownikiem szefa grupy "Korka" - mówi Tomasz Mierzejewski z Prokuratury Okręgowej w Ostrołęce.
- Trzymali się zawsze razem. Tak naprawdę "Dax" potrafił tylko, jak to się mówi: "bić ze łba". Był zwykłym prymitywnym bandziorem. Ale kiedy "Korek" został aresztowany za rekordowy przemyt kokainy, w grupie zabrakło liderów - mówi Rafał Pasztelański, dziennikarz tygodnika "Wprost".
Wyjście na wolność "Daxa" oznaczało, że to on przejmie władzę w grupie. Mroczną renomę bandy wypracował jego dawny szef - aresztowany dwa i pół roku temu, polski król narkotyków - Andrzej H. - pseudonim Korek. To on organizował między innymi przemyt narkotyków.
- Po rozbiciu gangu pruszkowskiego "Korek" stał się najpotężniejszym polskim gangsterem. Jako jedyny w Polsce miał bardzo dobre kontakty z kartelami kolumbijskimi. Płacił wtedy za kokainę w granicach 8 - 10 tys. dolarów za kilogram, co było jedną z najlepiej wynegocjowanych cen przez grupy przestępcze w Europie. Dzięki temu ogromne transporty kokainy trafiały do Polski - opowiada Rafał Pasztelański, dziennikarz tygodnika "Wprost".
Do prowadzenia interesów "Mokotów" potrzebował narzędzi. Jeszcze rok temu gangsterzy mieli cały arsenał. Między innymi granaty bojowe F-1. Oprócz ciężkiego kalibru bandyci używali też niezwykle wyrafinowanej broni, na przykład strzelającego długopisu...
Do najbardziej zaufanych ludzi "Daxa" należeli między innymi członkowie "gangu obcinaczy palców".
- Obcinali ofiarom palce, aby wymusić okup - mówi Mariusz Sokołowski z Komendy Stołecznej Policji.
- Jak dostawali pieniądze zaciągali worek na głowę ofiary i odpalali piłę mechaniczną przy głowie - opowiada Rafał Pasztelański, dziennikarz Tygodnika "Wprost".
Policji udało się ująć tylko część porywaczy. Na wolności nadal jest czterech wyjątkowo groźnych mokotowskich gangsterów.
- Piotr Zakrzewski, pseudonim "SKOTI" - 34 lata
- Piotr Mielcarek, pseudonim "OSAMA" - 30 lat
- Marcin Smolik, pseudonim "MOŁEK" - 25 lat
- Artur Należyty - 27 lat
Nagroda za informację, która pomoże ująć tych zwyrodnialców to milion złotych. *
* skrót materiału
Reporter: Łukasz Kurtz