Krzyże w Dolinie Rospudy

Krzyże w Dolinie Rospudy

Chodzą słuchy, że dostają po 12 złotych za to, że tam siedzą - mówi Józef Słomski, mieszkaniec Augustowa. Wojna o Dolinę Rospudy nabrała nowego wymiaru. Już podejrzewa się ekologów, że otrzymują pieniądze za protestowanie w lesie. Zarzuty padają też pod adresem rządu: o inwigilację ekologów i "zbijanie" na ich proteście kapitału politycznego.

- Sam pomysł inwigilacji ruchu społecznego wydaje się karkołomny i naganny - mówi Jacek Winiarski, rzecznik prasowy Greenpeace Polska.

Natychmiast po wbiciu przez geodetów pierwszych palików pod nową trasę przebiegającą przez Dolinę Rospudy, rozgorzało prawdziwe polskie piekło. Najpierw pojawiły się podejrzenia, że ekolodzy są inwigilowani przez policję.  

Według doniesień prasowych - nazwiska ekologów są rejestrowane w bazie danych obok "niebezpiecznych kibiców, złodziei, gwałcicieli i morderców".

- Greenpeace rzeczywiście stykał się z tego typu pomysłami, ale w Chinach i w Rosji, a nie w środku Europy, w demokratycznym kraju - mówi Jacek Winiarski, rzecznik prasowy Greenpeace Polska.

Premier proponując referendum dolał tylko oliwy do ognia. Mogliby w nim głosować tylko mieszkańcy województwa podlaskiego. Pomysł nie podoba się ekologom, mieszkańcom Podlasia raczej tak.

Większość obywateli Polski jest za ochroną tego miejsca. Dlaczego odmówiono im prawa do podjęcia decyzji? - pyta Małgorzata Znaniecka z Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków.

Temperatura sporu w Dolinie Rospudy rośnie. Nie trzeba było długo czekać na zarzut, że obozujący w namiotach, mimo mrozu, obrońcy Rospudy biorą za to pieniądze.

- Nie wchodzą w rachubę żadne pieniądze. Nikt nas nie sponsoruje - twierdzi Radosław Ślusarczyk z Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot.

O pieniądzach chętnie za to mówią rolnicy. Przyzwoite pieniądze można dostać za ziemię pod pas drogi i za domy, które pójdą pod kilof. Ich zdaniem oferowana przez państwo cena za pozostałe grunty jest zbyt niska.

Sprawą zainteresował się też Rzecznik Praw Obywatelskich, który już oddał sprawę do sądu. Czeka na wyrok, który wyjaśni: czy wolno budować estakadę na terenie chronionym unijnym programem Natura 2000, gdy jest możliwa trasa alternatywna poza tym obszarem.

Nikt nie kwestionuje potrzeby budowy obwodnicy. Sznur tirów w dzień i w nocy przeraża wszystkich. Przeraża też niezrozumiała bierność władz Augustowa. Sygnalizacji świetlnej nie ma na wielu przejściach, nie widać też policji drogowej.

Niezliczone tabuny samochodów jada ulicami Augustowa, a ekolodzy tkwią na posterunku i nie ustępują, mimo syberyjskiego mrozu. Jednej nocy było tam minus 27 stopni Celsjusza?

Jak zakończy się ten protest? Ekolodzy mówią, że nie opuszczą lasu nad Rospudą dopóki konfliktu nie wyjaśni sąd. By utrudnić drogowcom wykup ziemi, sami kupili niewielkie działki na planowanej trasie. Strzegą też drzew. *

* skrót materiału

Reporter: Adam Bogoryja - Zakrzewski

abogoryja@polsat.com.pl
 (Telewizja Polsat)