Kto był kierowcą?
Mój syn nie prowadził. Miał obrażenia tylko prawej części ciała. Musiał siedzieć na miejscu pasażera, od strony uderzenia - mówi Marzena Poźniak. Jej syn Mariusz zginął w wypadku samochodowym. Został uznany za jego sprawcę. Drugi podróżny nie miał żadnych obrażeń mimo, że według prokuratury siedział na miejscu, które było doszczętnie zniszczone.
Mariusz miał 20 lat. W grudniu ubiegłego roku pojechał ze znajomymi, Adamem M. i Piotrem B. na dyskotekę. Po kilkuset metrach rozbili się. Mariusz zmarł. Piotr, właściciel samochodu wysiadł z auta jeszcze przed wypadkiem. Prokuratura uznała, że to Mariusz kierował samochodem i zakończyła śledztwo. Rodzina chłopca uważa, że mogło być inaczej, a syn został przesadzony na miejsce kierowcy przez Adama już po wypadku.
- Z oględzin miejsca wypadku i pojazdu oraz zeznań świadków, którzy ratowali Mariusza N. wynika, że to on kierował wymienionym pojazdem - twierdzi Bogusław Bączek, prokurator rejonowy w Nowym Mieście Lubawskim.
Matka Mariusza odkryła, że auto miało po wypadku doszczętnie zniszczoną prawą stronę - tam gdzie według prokuratury miał siedzieć Adam M. Ten wyszedł jednak z wypadku bez szwanku. Natomiast lewa część - od strony kierowcy - była cała. Jednak to Mariusz zginął. Pani Marzena złożyła skargę do Prokuratury Okręgowej w Elblągu, która poleciła ponownie zbadać sprawę.
Auto, którym jechali młodzi mężczyźni należy do Piotra B.. Niestety zarówno Piotr B. jaki i Adam M. wyjechali z Biskupca. Nie udało nam się z nimi skontaktować.
Matka zmarłego ma nadzieję, że ponowne śledztwo, wyjaśni kto naprawdę prowadził samochód w chwili wypadku. *
* skrót materiału
Reporter: Leszek Tekielski ltekielski@polsat.com.pl (Telewizja Polsat)