Matka pozwalała gwałcić swoją córkę!
Upośledzona Marta jest w ciąży. Dziewczyna ma 13 lat! Gwałcicielami są najprawdopodobniej trzej kompani matki. Zwyrodniałej matce odebrano córkę już trzy lata temu. Wtedy także Marta zgwałcono. Dlaczego sąd zezwolił jej na powrót do domu?
Marta ma 13 lat. Jej koszmar rozpoczął się 3 lata temu. Wtedy została zgwałcona we własnym domu. Jej matka była pod wpływem alkoholu. Dziewczyna trafiła do placówki wychowawczej. Sąd ograniczył wyrodnej matce prawa rodzicielskie. Zezwolił jednak na częste wizyty dziewczyny w miejscu, w którym spotkała ją wielka krzywda.
- Sąd wyraził zgodę na odwiedziny Marty w domu rodzinnym i tak też się stało. Matka dostawała zgodę i na tej podstawie wysłaliśmy dziecko jej do rodzinnego domu - mówi Lech Piekarz, dyrektor Domu Dziecka w Puławach.
Zgodnie z postanowieniem sądu, ubiegłe wakacje dziewczynka także spędziła u matki. Finał letniego wypoczynku był jednak szokujący. Trzynastolatka wróciła do domu dziecka w ciąży! Okazało się, że po raz kolejny została wykorzystana seksualnie przez kolegów matki.
Ani sąd, ani dom dziecka nie potrafią wyjaśnić, jak mogło dojść do tego dramatu. Żadna z instytucji nie czuje się winna. Wszyscy zasłaniają się tym, że lekko upośledzona dziewczynka miała dobry kontakt z matką i chętnie jeździła do domu.
Sąd tak bardzo zaufał matce Marty, że przez całe wakacje nie skontrolował tego, co dzieje się z dziewczynką. Nie zrobili tego także pracownicy domu dziecka. Dziewczynka nie mogła więc liczyć na niczyją pomoc.
- W tym czasie kurator przebywał na urlopie wypoczynkowym. Był też chory, miał zwolnienie lekarskie - mówi Danuta Wolska, Sąd Rejonowy w Puławach.
Chcieliśmy zapytać matkę Marty, jak mogła dopuścić do tej tragedii. Niestety ani ona, ani brat dziewczynki nie chcieli z nami rozmawiać. Ich agresywne reakcje nie dziwią sąsiadów rodziny. O tym jak wygląda życie w tym domu wiedzieli wszyscy mieszkańcy wsi. Nikt nie zareagował...
By oszczędzić dziewczynce dalszych cierpień, przeniesiono ją z puławskiego domu dziecka do innej placówki. Tam w ciszy i spokoju oczekuje na rozwiązanie. *
* skrót materiału
Reporterzy: Eliza Tokarczyk, Irmina Brachacz