Nie daj się nabrać!

Nie daj się nabrać!

Polski Instytut Zdrowia ze Strzelec Opolskich. Za tak poważnie brzmiąca nazwą kryje się firma oferująca "darmowe" wycieczki i kołdry za... 4 tys. zł. Zaczyna się od ankiety telefonicznej, a kończy na próbie sprzedaży kosztownych "leczniczych" artykułów.

Polski Instytut Zdrowia ze Strzelec Opolskich. Nazwa może wskazywać, że jest to instytucja naukowo - badawcza i ma związek z Ministerstwem Zdrowia. Nic bardziej mylnego. Postanowiliśmy sprawdzić, jak działa Polski Instytut Zdrowia i w jaki sposób zarabia na naiwności ludzi.

- Generalnie jesteśmy pewnego rodzaju automatami, które jak słyszą jakieś dobre słowo to reagują pozytywnie. Słowo instytut jest bardzo dobre, wzbudza zaufanie - twierdzi Tomasz Łysakowski, psycholog społeczny.  

Procedura jest prosta. Zaczyna się od ankiety telefonicznej. Następny etap to zaproszenie na spotkanie, które ma się odbyć w jednym z warszawskich hoteli.

Tam dowiadujemy się, że przesłaniem firmy, według jego pracowników, jest "stworzenie najwygodniejszego i najzdrowszego łóżka, które pozwoli w pełni wykorzystać czas poświęcony na sen do regeneracji naszych organizmów". Oczywiście, za takie łóżko trzeba słono zapłacić. Za komplet pościeli z wielbłąda Instytut żąda... 4 tys. zł.

W zamian za uczestnictwo w spotkaniu dostajemy atrakcyjną nagrodę - darmowy czek uprawniający dwie osoby do siedmiodniowego pobytu regeneracyjnego w wybranym przez nas wysokiej klasy ośrodku wypoczynkowym. Odwiedziliśmy ośrodek, w którym mieliśmy wypocząć. Okazało się, że za korzystając z "darmowego" czeku za wiele atrakcji trzeba zapłacić, np. za wyżywienie. Ponadto ośrodek nie ma reklamowanej w ulotce sali telewizyjnej, basenu i świetlicy.

Jak się okazuje nazwa Polski Instytut Zdrowia jest dobrym chwytem reklamowym. Mało ma wspólnego z propagowaniem zdrowia, oprócz sylwestrowego biegu ulicznego. Instytut głównie zajmuje się współpracą z firmami handlowymi i sprzedażą kołder.

Niestety polskie prawo zezwala firmom na używanie nazwy "Instytut" pomimo, że nie są instytucjami naukowo-badawczymi. Ministerstwo Zdrowia nie może nic zrobić, bo nazwa "Instytut" nie jest zastrzeżona! *

* skrót materiału

Reporter: Justyna Burdon